- Klub Hemofarm Vrsac nie popiera przemocy podczas wydarzeń sportowych, a co więcej - zdecydowanie ją potępia. Jesteśmy szczerze rozczarowani tym, co zdarzyło się podczas drugiego meczu finału play-off Superligi w Hali Millennium i wobec tych wydarzeń zarząd klubu, wraz ze sztabem trenerskim i koszykarzami, zdecydowali o tym by wstrzymać się od gry w trzecim spotkaniu finału w Belgradzie - czytamy w oficjalnym oświadczeniu serbskiego klubu.
Oświadczenie to jest wynikiem wielkiej bójki do jakiej doszło pomiędzy koszykarzami Hemofarmu i drugiego finalisty, Partizana Belgrad, w końcówce spotkania numer dwa. Wszystko zaczęło się od przepychanki Aleksa Marcicia z Rasko Katiciem i ciosu wyprowadzonego przez środkowego Partizana. Center z Hemofarmu nie pozostał mu dłużny, a po chwili na parkiecie kotłowało się kilkunastu graczy obu ekip, wśród których pojawili się również fani ekipy z Vrsaca.
Sędziowie wyrzucili wówczas z parkietu aż czternastu (!) zawodników, po siedmiu z każdego zespołu, więc ostatnie niespełna dwie minuty mecz toczył się trzech na trzech. Wygrali gracze Partizana 86:81 i tym samym objęli prowadzenie w serii do trzech zwycięstw 2-0. Mistrzowskiego sukcesu koszykarze z Belgradu nie będą świętować jednak w swojej hali, gdyż włodarze Hemofarmu wycofali się z gry, tłumacząc swoją decyzję w następujący sposób:
- Zadecydowaliśmy o tym przede wszystkim ze względów bezpieczeństwa, których naruszenie mogłyby spowodować niewłaściwie incydenty podczas meczu. Ponadto, wycofujemy się również z powodu nierównomiernego kryterium sędziowania w meczach pomiędzy Partizanem a Hemofarmem, które prowadzą do niepotrzebnych napięć, a tym samym do niefortunnych zdarzeń, jak to ostatniej nocy. Jesteśmy świadomi odpowiedzialności tej decyzji, ale wierzymy, że w tym środowisku nie mamy wyrównanych warunków by walczyć o mistrzowski tytuł.
Zajście z drugiego meczu zostało szerzej opisane w tym artykule.