Łukasz Ratajczak: Uwierzyłem, że można

Sezon 2007/2008 dla Łukasza Ratajczaka miał dość niespodziewany przebieg. 22-letni koszykarz po tym, jak Kager Gdynia wycofał się z rozgrywek, związał się z drużyną Big Stara Tychy, z którą jednak szybko się rozstał. Po epizodzie w Tychach skrzydłowy ten przeszedł do Polpaku Świecie.

Ratajczak w barwach tyskiej drużyny rozegrał jedynie cztery mecze. Wydawało się, że będzie silnym punktem śląskiego zespołu, ale nie spełniał pokładanych w nim nadziei i ostatecznie "wylądował" w Polpaku Świecie. W świeckim teamie mierzący 201 cm Ratajczak gra mało (średnio 9,9 minut w meczu), jednak ma za sobą kilka dobrych występów. Można do nich zaliczyć między innymi potyczkę ćwierćfinałową z włocławskim Anwilem, w której skrzydłowy ten zdobył 12 punktów, trafiając 6 na 7 rzutów z gry. Dla wielu sympatyków basketu tak dobra postawa Ratajczaka była nie lada dużą niespodzianką. - Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale trochę dziwiły mnie te opinie. To fakt, że we wcześniejszych meczach nie zdobywałem dużo punktów, ale na treningach daję z siebie wszystko. Jeśli otrzymam w spotkaniu od trenera szansę to staram się ją wykorzystać. Tak było wtedy. Jednak najważniejsze to właściwe nastawienie. Wszystko rozgrywa się w głowie. W tamtym meczu zdobywając kolejne punkty uwierzyłem, że można. Poza tym dużo dają mi treningi z takimi zawodnikami jak Eric Hicks czy Vladimir Tica. Rywalizując z nimi na pewno podnoszę swoje umiejętności - mówi Ratajczak na łamach Expressu Bydgoskiego.

Wychowanek WKK Wejherowo obecnie studiuje wychowanie fizyczne. Zdaniem trenera Uvalina, Ratajczak, jeśli chce stać się klasowym zawodnikiem, powinien zrezygnować z nauki. - To jest opinia szkoleniowca, do której ma prawo. Ja to jednak widzę nieco inaczej. Studiuję zaocznie wychowanie fizyczne i studia mnie absorbują w zasadzie dopiero po sezonie. Moim zdaniem można te dwie rzeczy pogodzić - kończy skrzydłowy.

Komentarze (0)