Ten, kto zachowa więcej spokoju i zimnej krwi, a przy tym będzie maksymalnie skoncentrowany na grze i nie da się wyprowadzić z równowagi, wyjdzie z sobotniego spotkania zwycięsko. PGE Turów, po meczach w Zgorzelcu, ma już dwie wygrane na swoim koncie i jest w połowie drogi do pierwszego w historii klubu mistrzostwa Polski. Zdobycie mistrzowskiego tytułu będzie uwieńczeniem dwuletniej pracy trenera Saso Filipovskiego i prowadzonych przez niego koszykarzy. Już w poprzednim sezonie Słoweniec wraz ze swoimi podopiecznymi sięgnął po wicemistrzostwo naszego kraju, a teraz przed przygraniczną drużyna stoi ogromna szansa, aby nie tylko powtórzyć ten sukces, ale również wspiąć się na szczebel wyżej.
Sprawdziły się przypuszczenia, iż każdy następny mecz pomiędzy PGE Turowem i Prokomem Trefl będzie oddzielną częścią historii. Na podstawie spotkań rozegranych w Zgorzelcu można domniemywać, jakoby w Sopocie nie miałoby być inaczej.
Oba pojedynki w przygranicznym mieście miały zupełnie inny przebieg, ale tylko jednego zwycięzcę. W sobotę mistrzowie Polski prowadzili już nawet różnicą czternastu punktów, ale w czwartej kwarcie David Logan zdobył dwadzieścia z trzydziestu punktów całej drużyny i to Turów wygrał 82:79. W niedzielę było już zupełnie inaczej – zgorzelczanie już na samym początku wypracowali sobie bezpieczną przewagę, której nie oddali do samego końca i pokonali Prokom 89:71, a Thomas Kelati zdobył 30 punktów, trafiając przy tym osiem z dziewięciu trójek.
W obu meczach zawiedli sopoccy liderzy – Milan Gurović i Donatas Slanina. Strzelcy Prokomu w dwóch spotkaniach zdobyli kolejno 20 i 17 punktów, kiedy David Logan i Thomas Kelati rzucili ich 44 i 42. Przed pojedynkiem numer trzy Gurović zamknął się w sobie i postanowił nie rozmawiać z prasą. Zniżkę formy na finały zanotował także Filip Dylewicz, który od początku fazy play-off imponował swoją grą i prezentował się znakomicie. Bardzo dobrze gra jednak jego rywal po przeciwnej stronie – Robert Witka.
Trener Tomas Pacesas ma niemały orzech do zgryzienia, bowiem jego taktyka w Zgorzelcu spaliła na panewce. Zamiany na zasłonach i wyjście na obwód wysokiego gracza przyniosły zamierzoną korzyść w półfinałach z Polpakiem Świecie, ale na Logana i Kelatiego w finale nie podziałały praktycznie w ogóle.
Mogłoby się wydawać, iż sposób na Turów jest banalnie prosty – ograniczyć pozycje i piłki dla dwóch najlepszych strzelców zgorzeleckiej drużyny. To jednak nie jest takie łatwe i oba zespoły muszą podejść do sobotniego spotkania skoncentrowane w stu procentach. Wygrana wicemistrzów Polski znacznie przybliży ich do mistrzostwa, a zwycięstwo Prokomu przedłuży szanse sopockiej ekipy w finałowej rywalizacji Dominet Bank Ekstraligi.
Trzeci finałowy mecz pomiędzy Prokomem Trefl Sopot a PGE Turowem Zgorzelec odbędzie się w sobotę, tj. 23.05.2008 r., w Sopocie. Początek meczu zaplanowano na godzinę 15:00. Rewanż dzień później.