W sezonie 2004/2005 Marcin Sroka był czołowym strzelcem dopiero raczkującego w ekstraklasie mężczyzn AZS-u Koszalin. Wówczas 24-letni skrzydłowy notował w tamtych rozgrywkach 12,3 punktu oraz 2,8 zbiórki i nie będzie przesady w stwierdzeniu, że to właśnie występy w koszalińskiej hali Gwardia pozwoliły koszykarzowi wypłynąć na szersze wody. Rok później występował już w Anwilu Włocławek, z którym zdobył wicemistrzostwo Polski, a następnie grał w Polpaku Świecie i Atlasie Stali Ostrów Wielkopolski.
W roku 2008 ponownie przeniósł się nad morze, tym razem do zespołu Energi Czarnych Słupsk, gdzie spędził dwa bardzo udane sezony. W pierwszym zdobywał przeciętnie 10,1 punktu oraz 3,1 zbiórki, zaś w drugim - 10,7 punktu i 3,9 zbiórki. Dobre występy zawodnika nie przełożyły się jednak na sukcesy zespołu, zaś przed rozgrywkami 2010/2011 nie znalazło się dla niego miejsce w drużynie. Czarni zakontraktowali Krzysztofa Roszyka, więc Sroka postanowił powrócić do swojego dawnego pracodawcy.
Ten sam kierunek obrał Przemysław Łuszczewski, którego fani "Akademików" kojarzą z pewnością trochę lepiej. Niski skrzydłowy nie dość, że grał w Koszalinie dłużej od Sroki (dwa pełne sezony), to jeszcze bronił barw tego klubu bardzo niedawno - w latach 2007/2009. Zdecydowanie lepiej wiodło mu się podczas drugiego roku, gdy z koszykarza zadaniowego, wychodzącego na parkiet sporadycznie, przeistoczył się w ważnego zawodnika rotacji. W ciągu 19 minut spędzanych na boisku, rzucał średnio 5,2 punktu i miał 3,6 zbiórki. W zeszłym sezonie z kolei z podobnym skutkiem reprezentował ekipę Sportino Inowrocław (5 oczek i 4,4 zbiórki).
Obaj koszykarze nie złożyli jeszcze podpisów pod swoimi umowami, ale z pewnością zrobią to w najbliższej przyszłości. Tym samym dołączą do dwójki innych zawodników, którzy wcześniej przedłużyli swoje umowy z AZS-em. Mowa tu o mającym polski paszport Igorze Miliciciu i Grzegorzu Arabasie.