Za sezon bez porażki... zapłacą 10 tysięcy

Kuriozalne są przepisy Polskiego Związku Koszykówki. PTK Pabianice, które w ubiegłym sezonie wygrało wszystkie spotkania w I lidze i bez problemu wywalczyło awans do PLKK, aby ponownie zagrać na zapleczu ekstraklasy... musi wykupić "dziką kartę".

W tym artykule dowiesz się o:

Zespół z Pabianic w zakończonych przed kilkoma miesiącami rozgrywkach I ligi był o co najmniej dwie klasy lepszy od wszystkich swoich przeciwników. 32 mecze i 32 zwycięstwa, z czego większość różnicą kilkudziesięciu punktów, mówią same za siebie.

Niestety dla zespołu PTK, od nowego sezonu wchodzą w życie nowe przepisy, dotyczące wymiarów boiska do koszykówki, a także nowe wymagania PLKK, mówiące m.in. o tym, że nawierzchnia placu gry musi być drewniana. W Pabianicach ani okolicy, nie ma hali, która spełniałaby wszystkie wymogi. Hala PTK jest zbyt mała, aby poszerzyć boisko, a mimo usilnych poszukiwań odpowiedniego obiektu przez działaczy, żaden z nich nie przeszedłby weryfikacji PLKK. Myślano m.in. o grze w: Ksawerowie, Kleszczowie, Ujeździe, a nawet Łowiczu. Ostatecznie klub musiał wycofać się z ekstraklasy.

W tej sytuacji pabianiczankom pozostają występy znowu w I lidze, ale nie jest to jednak takie proste. Polski Związek Koszykówki uznał bowiem, że PTK nie znajduje się wśród zespołów, uprawnionych do gry na zapleczu ekstraklasy i musi wykupić za 10 tysięcy złotych "dziką kartę".

- Nie potrafię zrozumieć tej decyzji PZKosza. Nie chodzi w tym wypadku tylko o pieniądze, ale o zdrowy rozsądek i zasady. Przecież z gry w ekstraklasie nie zrezygnowaliśmy z własnej woli, tylko przez brak odpowiedniego obiektu, którego nie da się zapewnić w kilka miesięcy. Tymczasem karze się nas za to, że byliśmy najlepszym zespołem w lidze. W tej sytuacji lepiej byłoby przegrywać mecze i zająć dalsze miejsce w tabeli - mówi rozgoryczony Jerzy Błochowiak, do tej pory pełniący funkcję prezesa klubu, z której zrezygnował jako znak protestu przeciwko praktykom związku.

Komentarze (0)