Delikatnie mówiąc, kiepsko wygląda sytuacja w zespole koszykarek Łódzkiego Klubu Sportowego. Na pierwszych zajęciach pojawiło się zaledwie 8 dziewcząt, z czego większość stanowiły juniorki. Właściwie jedynymi nazwiskami, mówiącymi coś ludziom, którzy nie "siedzą" w kobiecej koszykówce na co dzień, były Dorota Sobczyk i Leona Jankowska, z czego ta pierwsza dopiero wraca do gry po urlopie macierzyńskim. Bardziej zainteresowani damskim basketem, rozpoznaliby jeszcze dwie utalentowane młode zawodniczki - Roksanę Schmidt i Agnieszkę Modelską. To jednak zdecydowanie za mało, aby powiedzieć, że ma się zespół gotowy do gry w ekstraklasie.
W wakacyjnej przerwie klub z al.Unii opuściły: Alicja Perlińska (a właściwie od kilku tygodni Alicja Bednarek), Agnieszka Makowska, Justyna Grabowska i Milena Owczarek. Na panewce spaliły również plany trenera Mirosława Trześniewskiego, który niemal jako pewnik zakładał, że w jego drużynie zagrają w nadchodzącym sezonie Katarzyna Kenig (do tej pory ŁKS, ale ostatni sezon na urlopie macierzyńskim) i Olga Żytomirska (dotychczas PTK Pabianice), gdyż obie te zawodniczki (prywatnie partnerki życiowe szefów sekcji piłki nożnej i koszykówki mężczyzn ŁKS-u) wzmocniły beniaminka ekstraklasy - Widzew.
Pełen optymizmu jest co prawda szkoleniowiec ŁKS-u, który powtarza, że jego zespół będzie silniejszy niż przed rokiem, jednak obietnice składane przez włodarzy ŁKS Siemens AGD były już w ostatnich latach ogromne, a zamiast postępu, widać ciągły regres. Polski rynek właściwie został już poza tym "wyczyszczony" z zawodniczek, grających na poziomie ekstraklasy i ewentualnych wzmocnień, ŁKS będzie musiał szukać zagranicą.
Jakby problemów w Łodzi było mało, treningi koszykarek na razie odbywać się mogą tylko w terenie, bowiem hala ŁKS-u przechodzi remont i jest wyłączona z użytku.