Filip Dylewicz: Szkoda, że nie wygraliśmy 20 punktami

Celem numer jeden na spotkanie Polski z Gruzją było dla naszej kadry zwyciężyć różnicą 20 punktów. Zwyciężyliśmy, ale strat z pierwszego meczu nie odrobiliśmy, stąd radość z wygranej jest połowiczna. Mimo wszystko Polska ma jeszcze duże szanse na awans do EuroBasketu 2011.

Jacek Seklecki
Jacek Seklecki

Reprezentacja Polski koszykarzy rozegrała dobry mecz we wtorkowy wieczór w hali Atlas Arena w Łodzi przeciwko Gruzji. Polacy pałali chęcią rewanżu za wysoką porażkę z początku eliminacji i pewnie pokonali przybyszów ze wschodu. Ale pewien niedosyt pozostał. - Szkoda, że roztrwoniliśmy taką przewagę. Mieliśmy szansę na odrobienie strat z pierwszego meczu, ale ostatecznie nie udało się. Mimo wszystko cieszymy się ze zwycięstwa, ono dało nam dwa punkty i gramy dalej - mówi Filip Dylewicz, kapitan reprezentacji Polski.

Duże nadzieje wiązano z grą Marcin Gortata, który chciał odegrać się koledze z NBA, Zazy Paczulii za pierwszy mecz tych zespołów. - Widać było, że Marcin Gortat skoncentrował się na grze przeciwko Zazy Paczulii i właściwie w tym meczu wyłączył go z gry, podobnie jak zrobił to w pierwszym spotkaniu Gruzin. Wszystkie elementy wyglądały w tym spotkaniu o wiele lepiej niż w Tbilisi i tylko szkoda, że nie wygraliśmy tymi upragnionymi 20 punktami.

Polacy po jednym meczu przeciwko Belgii, gdzie oddali najmniej rzutów za trzy w tych eliminacjach, ponownie często próbowali rzucać zza łuku. Był to błąd, ponieważ tego dnia Polakom wyjątkowo piłka nie chciała wpadać do kosza. 5/26 w tym elemencie to słaby wynik, zważywszy na to, że cztery celne trójki były autorstwa jednego zawodnika, Łukasza Koszarka. Reszta zespołu trafiła jeden rzut na 19 prób! - Mieliśmy słabszy dzień w rzutach z dystansu, a nawet pod koszem, bowiem strefa podkoszowa również nie wyglądała zbyt kolorowo - mówi Dylewicz.

Dobrze nasi zawodnicy prezentowali się w obronie. W całym meczu stracili tylko 58 punktów, a w pierwszej połowie zatrzymali rywala na 23 punktach. - Rzeczywiście obrona tego dnia była bardzo dobra. W 20 minut rzucili nam zaledwie 23 punkty, co jest świetnym wynikiem. Szkoda, że Green uruchomił się w tej ostatniej kwarcie i to właśnie on był kluczowym zawodnikiem dla Gruzji - tłumaczy.

Polska pokazała jednak, że żaden rywal nie jest dla niej straszny i taką grą do końca eliminacji może zapewnić sobie awans do EuroBasketu. Przed naszą kadrą jeszcze trzy mecze, które koniecznie trzeba wygrać. - Wygrać wszystko do końca to nasz główny cel. Mam nadzieję, że styl gry i to co pokazujemy na parkiecie, zapewnią nam awans. Pokazaliśmy, że stać nas na wyrównaną grę i budowanie dużej przewagi z najsilniejszymi zespołami w naszej grupie - kończy kapitan reprezentacji.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×