MŚ grupa D: Litwa szczęśliwa, Francja gromi, Hiszpania zmazała plamę

Nie obyło się bez emocji w meczach grupy D w niedzielę. Litwa pokonała Kanadę 70:68, choć jeszcze w trzeciej kwarcie przegrywała już nawet różnicą siedemnastu punktów, zaś będąca na fali po wczorajszym zwycięstwie nad Hiszpanią, Francja rozgromiła Liban 86:59. Wspomniany zespół trenera Sergio Scariolo powrócił natomiast na właściwe tory, pokonując pewnie Nową Zelandią 101:84.

W tym artykule dowiesz się o:

Dogonili i wygrali

Litwa nadal niepokonana na Mistrzostwach Świata w Turcji. Podopieczni Kęstutisa Kemzury zanotowali swoje drugie zwycięstwo, pokonując tym razem ekipę Kanady, choć niedzielna wygrana, w porównaniu z sobotnią, została osiągnięta w zdecydowanie bardziej szczęśliwych okolicznościach.

Już po siedmiu minutach meczu Kanada prowadziła bowiem aż 20:7, gdyż świetnie spotkanie rozpoczął Joel Anthony. W pierwszej połowie silny skrzydłowy raz po raz robił sobie miejsce pod koszem Litwy i zdobywał punkty. Litwini odpowiadali tylko sporadycznym akcjami Jonasa Maciulisa oraz Linasa Kleizy, więc do przerwy tracili do podopiecznych Leo Rautinsa dziesięć oczek - 33:43. Po stronie Kanadyjczyków bardzo dobrze tempo gry kontrolował były zawodnik Polpaku Świecie, Jermaine Anderson, zaś tuż po zmianie stron pięć punktów z rzędu zdobył Levon Kendall i Kanada objęła aż piętnastopunktowe prowadzenie (48:33).

Wówczas jeszcze wszystko szło po myśli drużyny spod znaku Klonowego Liścia, lecz w pewnym momencie Kanadyjczycy zbyt szybko uwierzyli, że jest po meczu. Do końca trzeciej kwarty Litwini zdobyli bowiem aż szesnaście punktów (tracąc tylko jeden) i przed czwartą odsłoną gra zaczęła się od nowa. Tę część meczu trójką rozpoczął Tomas Delininkaitis i Litwa wyszła na pierwsze prowadzenie w meczu 58:57, a po chwili serię bardzo ważnych trafień zanotował Kleiza, którego dzielnie wspomagał Paulius Jankunas. Po rzucie tego ostatniego ekipa trenera Kemzury wygrywała 70:66 na trzy minuty przed końcem. Denham Brown zdołał zmniejszyć jeszcze straty do dwóch oczek, a seria niecelnych rzutów w ostatnich 90 sekundach z obu stron okazała się szczęśliwa dla Litwy, która wygrała całe spotkanie 70:68.

Litwa - Kanada

70:68

(12:20, 21:23, 22:14, 15:11)

Litwa: Kleiza 18, Delininkaitis 11, Pocius 11, Maciulis 8, Kalnietis 7, Klimavicius 7, Jankunas 4, Seibutis 2, Jasaitis 2, Gecevicius 0, Javtokas 0.

Kanada: Anderson 15, Anthony 12, Brown 11, Kendall 9, Rautins 7, Bucknor 5, Shephard 5, Doornekamp 3, Bell 1, Sacre 0.

Walka tylko w pierwszej kwarcie

W sobotę Mickael Gelabale zaaplikował 16 oczek Hiszpanii i został ojcem niespodziewanego zwycięstwa nad faworytem tureckiej imprezy. Natomiast w niedzielnym starciu z Libanem, 27-letni skrzydłowy zdobył o dwa punkty więcej i również okazał się być najskuteczniejszym zawodnikiem swojej drużyny. Dzięki niemu Francja nie miała żadnych problemów z pokonaniem ekipy z Bliskiego Wschodu.

Mecz był wyrównany właściwie tylko w pierwszej kwarcie, którą podopieczni Vincenta Colleta wygrali 22:20. Właściwie tylko w tej części spotkania Libańczycy zagrali naprawdę skutecznie w ataku. Punktował Jackson Vroman, wspomagany przez Fadi El Khatiba. Zawodnik Al Riyadi nie był jednak tak efektywny, jak w sobotę kiedy rzucił aż 31 punktów Kanadzie, czego nie można powiedzieć o rywalach.

Wspomniany Gelabale do spółki z Alainem Koffim i Nando de Colo rozmontowali defensywę Libanu i z dwupunktowego prowadzenia po dziesięciu minutach, pod koniec drugiej kwarty zrobiło się aż szesnaście oczek zaliczki dla "Trójkolorowych" - 38:22. Przez osiem minut podopieczni Taba Baldwina trafili do kosza tylko raz! Ich nadzieję odżyły nieco po zmianie strony, gdy trafienia ponownie zaliczyli Vroman i El Khatib a przewaga Francji zmalała do siedmiu oczek (42:35), lecz to było właściwie wszystko, na co było stać tego dnia Libańczyków. W kolejnych minutach ekipa z Europy rozpędzała się coraz bardziej, ponownie punkty zdobyli Gelabale i Koffi, dobrą zmianę dał Ian Mahinmi i ostatecznie Francja zanotowała drugie zwycięstwo na Mistrzostwach Świata, tym razem 86:59.

Liban - Francja

59:86

(20:22, 8:20, 19:21, 12:23)

Liban: Vroman 19, El Khatib 12, Freije 11, Reda 5, Fahed 4, Rustom 4, Abdelnour 2, Mahmoud 2, Stephan 0, Kanaan 0, Akl 0,

Francja: Gelabale 18, Koffi 17, Mahinmi 14, De Colo 14, Batum 7, Traore 6, Jackson 5, Bokolo 3, Diaw 2, Albicy 0, Causeur 0, Pietrus 0.

Zmazali plamę

Nowa Zelandia dzielnie stawiała czoła faworyzowanej Hiszpanii, lecz tak naprawdę miała zbyt mało atutów by pokonać ekipę z Półwyspu Iberyjskiego. Kirk Penney i Thomas Abercombie zdobyli co prawda do spółki aż 40 oczek, lecz kolektyw złożony z pięciu hiszpańskich koszykarzy, którzy przekroczyli barierę minimum dziesięciu punktów, dał ostatecznie pewne zwycięstwo podopiecznym Sergio Scariolo.

Meczem z Nową Zelandią, Hiszpania za wszelką cenę chciała zatrzeć złe wrażenie po sobotniej porażce z Francją i jednocześnie odzyskać zaufanie kibiców. Nic więc dziwnego, że już w pierwszej kwarcie zawodnicy "La Seleccion" ruszyli ostro do ataku i zaaplikowali rywalom aż 28 punktów. W pewnym momencie zespół z Europy prowadził już 18:5, a ostatecznie zakończyło się na dziewięciopunktowym prowadzeniu po dziesięciu minutach. Prowadzeniu, które uległo zmniejszeniu do tylko czterech oczek (48:44) po pierwszej połowie, gdyż świetnie w tej fazie meczu zagrał wspomniany duet Penney-Abercombie. Obaj zawodnicy dobyli wówczas lwią część ze swojego dorobku.

Na tym tak naprawdę zakończyły się jednak podrygi koszykarzy Nenada Vucinicia. Po przerwie szybko kolejną trójkę rzucił Juan Carlos Navarro, pod koszem skuteczny był Marc Gasol i przewaga Hiszpanii wzrosła do czternastu oczek - 77:63. Próby ratowania sytuacji przez Nowozelandczyków (77:68), rozjuszyły tylko zawodników trenera Scariolo do końca. Rudy Fernandez z łatwością zdobywał punkty po wejściach na kosz, bliżej obręczy nie do zatrzymania był wspomniany Gasol, a z dystansu jak maszyna trafiał Jorge Garbajosa (cztery trójki, 100 procent skuteczności). Gdy zaś za dwa trafił Felipe Reyes, na tablicy wyników pojawił się rezultat 93:68 i stało się jasne, która drużyna wygra to spotkanie.

Hiszpania - Nowa Zelandia

101:84

(28:19, 20:25, 29:19, 24:21)

Hiszpania: Gasol 22, Navarro 18 (4x3), Garbajosa 14 (4x3), Fernandez 12 (2x3), Reyes 10, Lopez 7, Vazquez 5, San Emeterio 4, Claver 1, Llull 0, Mumbru 0

Nowa Zelandia: Penney 21 (3x3), Abercombie 19, Jones 15 (5x3), Frank 7 (1x3), Vukona 6, Tait 5 (1x3), Pledger 4, Cameron 3 (1x3), Fitchett 3 (1x3), Anthony 1, Bradshaw 0, Kench 0

Tabela

MscDrużynaMPKTZPBilans
1 Francja 2 4 2 0 158:125
2 Litwa 2 4 2 0 162:137
3 Hiszpania 2 3 1 1 167:156
4 Liban 2 3 1 1 140:157
5 Kanada 2 2 0 2 139:151
6 Nowa Zelandia 2 2 0 2 163:193

Harmonogram gier 3 dnia grupy D (31.08):

Nowa Zelandia - Liban (godz. 16:00)

Francja - Kanada (godz. 18:30)

Hiszpania - Litwa (godz. 21:30)

Komentarze (0)