Niesamowite emocje dostarczyli koszykarze Serbii i Chorwacji w pierwszym meczu fazy pucharowej tureckich mistrzostw świata, którego stawką był awans do ćwierćfinałów tej imprezy. Przed meczem zdecydowanym faworytem byli podopieczni Dusana Ivkovicia, ale rywal zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko.
Serbowie rozpoczęli od efektownego wsadu Nenada Krsticia, a po chwili prowadzili już 5:0. Prowadzeni do boju przez Roko Leni Ukicia Chorwaci nie zamierzali jednak już na początku składać broni. Nie do zatrzymania w tej części gry obok Ukicia był Bojan Bogdanovic, którzy zdobyli w pierwszej kwarcie po 7 punktów, a ekipa Josipa Vrankovicia wygrała pierwszą część meczu 27:19. Duża w tym zasługa skutecznej walki na deskach, którą Chorwaci wygrali aż 10:2, z czego pięć piłek zebrali pod atakowanym koszem.
Krótka przerwa niewątpliwie dobrze wpłynęła na Serbów. Ci zaczęli bowiem drugą kwartę od serii 10:2, dzięki której doprowadzili do remisu. Na prowadzenie jednak wyjść się nie udało, bowiem rywale przebudzili się i zdołali odeprzeć atak, a do szatni schodzili przy dwupunktowym prowadzeniu. W połowie tej części gry wydawało się, że udział w spotkaniu tym zakończy Stefan Markovic, który po jednym z rzutów tak niefortunnie upadł, że podkręcił staw skokowy. Jak się jednak później okazało, drugi rozgrywający Serbii zdołał powrócić do gry.
Po zmianie stron obraz gry nie zmienił się, a na parkiecie trwała niesamowita walka o każdą piłkę i o każdy punkt. Dowodem na to niechaj będzie fakt, że aż dwunastokrotnie w tej części meczu zmieniało się prowadzenie! Reprezentanci Serbii dopiero w końcówce tej kwarty zdołali odskoczyć na 4 punkty, a wszystko to dzięki przełamaniu Milosa Teodosicia. Filar wicemistrzów Europy najpierw celnie przymierzył zza linii 6,25, a po chwili doskonałą asystą obsłużył Milana Macvana.
Wydawało się, że podopieczni trenera Ivkovicia złapali wiatr w żagle. Gdy trzypunktową akcję przeprowadził Aleksandar Rasic, a po chwili na linii rzutów osobistych stanął Novica Velickovic wydawało się, że ten fragment meczu zadecyduje o spokojnym triumfie Serbów. Wynik wskazywał bowiem 61:54 na ich korzyść, a zawodnik Realu Madryt mógł powiększyć przewagę. Niestety dla swoich kolegów, Velickovic dwukrotnie spudłował, a w odpowiedzi zza łuku trafił Marko Popovic dając sygnał do pogoni dla Chorwatów. Rzucający chorwackiej reprezentacji na tyle się rozpędził, że w pojedynkę praktycznie zniwelował straty i doprowadził do wyrównanej końcówki. Na 15 sekund przed końcem Popovic wykorzystał dwa rzuty osobiste i strata jego reprezentacji wynosiła już tylko jeden punkt. Gdy po chwili nieporozumienie przy wprowadzaniu piłki do gry na linii Teodosic - Rasic wykorzystał Marko Tomas, a Popovic po raz kolejny stanął na linii rzutów osobistych, przed Chorwacją pojawiła się szansa na objęcie prowadzenia. Lider pomylił się jednak przy jednej próbie i na tablicy pojawił się remis. Gdy po chwili łatwe punkty zdobył Rasic, a Popovic wykorzystał swoje kolejne rzuty osobiste, ostatnia akcja należała do Serbów. Faulowany na sekundę przed końcem Rasic wykorzystał pierwszy rzut wolny, czym dał wygraną wicemistrzom Europy. Drugi rzut bowiem celowo spudłował, a to oznaczało koniec marzeń na wygranie meczu dla Chorwatów.
W całym meczu Rasic uzbierał 15 punktów będąc jednym z bohaterów spotkania. Swoje dołożyli solidnie grający podkoszowi Krstic i Kosta Perovic, którzy łącznie uzbierali 26 punktów. Zawiódł Teodosic, który uzyskał jedynie 3 punkty, trafiając ledwie 1 z 6 oddanych rzutów.
Liderem Chorwatów był niewątpliwie Popovic, najskuteczniejszy koszykarz spotkania. Niestety do sprawienia sensacji zabrakło niewiele. Trener Vrankovic nie skorzystał w tym meczu z usług Zorana Planinicia, który całe spotkanie obserwował z ławki rezerwowych.
Teraz Serbowie czekać będą na swojego rywala w ćwierćfinale. Wyłoni go pojedynek pomiędzy Hiszpania i Grecją. W razie zwycięstwa Hiszpanów dojdzie do powtórki ubiegłorocznego finału mistrzostw Europy z katowickiego Spodka. Jeżeli wygrają natomiast Grecy, dojdzie do powtórki spotkania z Aten, które zakończyło się wielką bijatyką. Tak czy owak, ćwierćfinał ten zapowiada się już teraz niezwykle interesująco.
73:72
(19:27, 15:9, 20:14, 19:22)
Serbia: Nenad Krstic 16, Aleksandar Rasic 15, Kosta Perovic 10, Milan Macvan 8, Novica Velickovic 7, Marko Keselj 5, Milos Teodosic 3, Nemanja Bjelica 3, Milenko Tepic 2, Ivan Paunic 2, Stefan Markovic 2, Dusko Savanovic 0
Chorwacja: Marko Popovic 21, Roko Leni Ukic 11, Marko Banic 10, Bojan Bogdanovic 9, Kresimir Loncar 9, Marko Tomas 6, Ante Tomic 6, Davor Kus 0