MŚ: Amerykanie zagrają o mistrzostwo!

Faworyt nie zawiódł. Reprezentanci USA pokazali, że nie przyjechali do Turcji na wycieczkę. Dynamiczna gra w szybkim tempie, wsparta popisami strzeleckimi Kevina Duranta dały pewną wygraną nad Litwą w pierwszym meczu półfinałowym. Rzucający Oklahoma City Thunder już po pierwszej kwarcie miał na swoim koncie 17 punktów.

W tym artykule dowiesz się o:

Amerykanie przystąpili do spotkania niezwykle skoncentrowani i zmobilizowani. - Już nie mogę się doczekać kolejnych meczów - mówił przed półfinałem lider USA Kevin Durant. Jak się później okazało zawodnik Oklahoma City Thunder okazał się katem Litwinów, którzy przystępowali do półfinałowego meczu z wielkimi nadziejami.

Pierwsza kwarta przypominała walkę z wiatrakami dla Litwinów. Wszystkie siły w defensywie podopiecznych Kestitusa Kemzury były skupione na Durancie, a ten zupełnie nic z tego sobie nie robił. Najskuteczniejszy koszykarz USA już po pierwszej kwarcie miał na swoim koncie 17 punktów, a jego team prowadził 23:12.

Głównym problemem Litwinów, obok Duranta, był brak skuteczności w rzutach za trzy punkty, dlatego wszystkie piłki w ataku kierowali do Robertasa Javtokasa, który nie zawodził. Nadal jednak nie mylił się Durant, a po jego kolejnej "trójce" było 42:25. Litwinom nie pomogły nawet celne rzuty zza łuku Martynasa Pociusa, który jako jedyny przełamał niemoc w rzutach z dystansu.

Po zmianie stron obraz gry zupełnie nie uległ zmianie, a Amerykanie zdołali odskoczyć na 19 punktów. W trakcie kolejnych 60 sekund ekipa z Europy zanotowała run 8:0 wracając nieco do gry. Po trzydziestu minutach gry team Mike'a Krzyzewskiego prowadził 65:53 i ci fani Litwy, którzy pamiętają powrót do gry w meczu z Hiszpanią, dalej żyli nadzieją...

W decydującej części sprawy w swoje ręce wzięli jednak Durant i Lamar Odom, a przewaga USA rosła z każdą kolejną akcją. W końcówce, gdy zza łuku trafił Stephan Curry, osiągnęła nawet 20 punktów. W końcówce przełamał się jednak Simas Jasaitis, który zdobył 5 punktów z rzędu i ustalił wynik meczu. Cieszyć jednak nie miał się z czego, gdyż po 40 minutach gry Litwa była gorsza o 15 oczek od faworyzowanych Amerykanów.

Liderem i gwiazdą spotkania okazał się Durant, który na swoim koncie zapisał aż 38 punktów (dołożył też 9 zbiórek). Lider teamu Krzyzewskiego trafiał jak w transie i udowodnił, że to właśnie on jest liderem swojej drużyny. Duży wkład w wygraną miał również Lamar Odom. Wszyscy mocno obawiali się o dyspozycję koszykarza Los Angeles Lakers, gdyż ten prezentował "leniwy" styl gry podczas meczy fazy grupowej. W najważniejszych meczach turnieju pokazuje jednak, że jest solidnym punktem swojej reprezentacji. Przeciwko Litwie wywalczył double-double, a jego ruchliwość i zaangażowanie budziły szacunek.

Wśród pokonanych najskuteczniejszy okazał się Javtokas, który uzbierał 15 punktów. 13 punktów i 7 zbiórek dołożył Pocius, który o mały włos nie opuścił parkietu na noszach. Podczas próby zablokowania Duranta przeleciał przez swojego rywala i z dwóch metrów runął na parkiet. Po chwili jednak sam zdołał zejść na ławkę rezerwowych.

USA - Litwa

89:74

(23:12, 19:15, 23:26, 24:21)

USA: Kevin Durant 38, Lamar Odom 13, Russel Westbrook 12, Andre Iguadala 9, Kevin Love 6, Chauncey Billups 3, Stephen Curry 3, Eric Gordon 3, Rudy Gay 2, Derrick Rose 0, Tyson Chandler 0, Danny Granger 0

Litwa: Robertas Javtokas 15, Martynas Pocius 13, Mantas Kalnietis 10, Jonas Maciulis 9, Tomas Delininkaitis 8, Martynas Gecevicius 6, Simas Jasaitis 5, Linas Kleiza 4, Paulius Jankunas 4, Renaldas Seibutis 0

Komentarze (0)