- Naszym jedynym celem było przybycie tutaj i zdobycie złota. Świetnie czujemy się z tym, że możemy z tym medalem wrócić do USA - mówił po niedzielnym finale Kevin Durant. MVP mistrzostw świata był nie do zatrzymania nie tylko przez Turków, ale także przez innych rywali. Trafił siedem trójek i zakończył spotkanie z 28 punktami.
Brak Jamesa, Bryanta, Howarda i innych wielkich z NBA nie napawał kibiców USA optymizmem przed najważniejszą koszykarską imprezą w tym roku. Wielu naśmiewało się, że to kadra B jedzie do Turcji. Teraz B można śmiało rozwinąć jako Best (najlepsi). - Dla nas to była dodatkowa motywacja. To kapitalne uczucie móc tutaj zwyciężyć i udowodnić niektórym, że byli w błędzie - dodał Durant.
Jednym z kluczy do złotego medalu była kapitalna defensywa Amerykanów. Zawsze kiedy team zza wielkiej wody wywierał pressing na przeciwniku, kończyło się to stratą lub przechwytem. - Żeby zdobyć mistrzowski tytuł musieliśmy być najlepszą drużyną w defensywie. Udawało nam się to przez cały turniej - zauważył Lamar Odom.
- Staliśmy się niekonwencjonalnym zespołem. Wiedzieliśmy, że możemy wygrać, ale będzie to bardzo trudne. Zawodnicy pracowali jednak ciężko i udało się to osiągnąć - podsumował z kolei Mike Krzyzewski, trener złotych medalistów.