Oba zespoły mierzyły się już po raz drugi w ciągu tygodnia. Sobotnie spotkanie częściowo przypominało pojedynek z Radomia. Tradycją stały się już słabe początki Rosy. Gospodarzom grającym bez Marcina Stokłosy praktycznie wszystko wychodziło w pierwszej kwarcie. Spójnia imponowała głównie rzutami z dystansu, w czym brylowali Grzegorzewski oraz Ulchurski. W zespole gości próbował rewanżować się Zalewski, ale pierwsza kwarta zdecydowanie dla gospodarzy. Końcowy wynik w tej części nie odzwierciedlał przewagi, jaką posiadała Spójnia.
W drugiej kwarcie coś się zacięło. Okazało się, że ciągłe bombardowanie z dystansu to za mało na beniaminka I ligi. Pod koszem natomiast nie radzili sobie wysocy Spójni, co Rosa skutecznie wykorzystywała. Wymuszając kolejne straty i kontrując to goście uzyskali wysoką przewagę.
Początek trzeciej kwarty wskazywał na łatwą wygraną gości. Kolejne punkty zdobywał Nikiel, a Rosa uzyskała nawet piętnaście oczek przewagi. To jednak rozluźniło gości, co Spójnia skrzętnie wykorzystała. Świetny fragment gry na przełomie trzeciej i czwartej kwarty miał Jerzy Koszuta, który trafił trzy trójki z rzędu, a później popisał się efektownym wsadem.
Spójnia z łatwością odrobiła straty i na początku ostatniej odsłony wyszła na prowadzenie. O losach spotkania rozstrzygnęła jednak ostatnia minuta. Najpierw Wiktor Grudziński dał Spójni prowadzenie (72: 71), a później po przerwie wziętej przez Grzegorza Chodkiewicza to goście rozgrywali ostatnią akcję. Mimo obrony strefowej, która miała uniemożliwić Rosie oddanie celnego rzutu Tomasz Wróbel trafił z dystansu w ostatniej sekundzie. Było to kolejne zwycięstwo koszykarzy z Radomia. W piątkowy wieczór Rosa wygrała w Bydgoszczy z Astorią 81:63.
Spójnia Stargard Szczeciński - Rosa Radom 72:74 (24:19, 7:19, 19:16, 22:20)
Spójnia: Koszuta 14, Ulchurski 14, Buczyniak 12, Grudziński 8, Grzegorzewski 8, Soczewski 4, Wilczek 3, Wróblewski 3, Kulikowski 2.
Rosa: Wróbel 17, Zalewski 16, Donigiewicz 12, Nikiel 12, Sosnowik 8, Maj 5, Przybylski 2, Cetnar 2.