Starcie aktualnych mistrzyń Europy i złotych medalistek Igrzysk Olimpijskich elektryzowało już na długo przed rozpoczęciem turnieju. Co prawda nadzieje na wielkie widowisko nieco opadły, gdy kontuzji nabawiła się Sandrine Gruda, ale doskonale poukładane Trójkolorowe wreszcie zmusiły do wysiłku faworytki całego turnieju.
Zaczęło się niespodziewanie. Pierre Vincent postawił na agresywną obronę, co jest zresztą najsilniejszą bronią tego zespołu, a ta przynosiła efekty. Amerykanki nie miały otwartych pozycji do rzutu i w 7 minucie przegrywały 8:3! Maszyna o nazwie USA w końcu jednak odpaliła. Na pierwsze prowadzenie Amerykanki wyprowadziła Tina Charle na 30 sekund przed końcem pierwszej kwarty, a prowadzenie to powiększyła jeszcze Diana Taurasi.
Znakomitym posunięciem trenera Geno Auriemmy było wprowadzenie na parkiet Candice Dupree. Ta szybko zdobyła 8 punktów, nie pomyliła się w żadnym z oddanych rzutów, a jej team szybko odskoczył na 10 oczek. Z taką przewagą Amerykanki pewnie schodziłyby do szatni na przerwę, ale równo z syreną trafiła Clemence Beikes.
Po zmianie stron chyba podrażnione nieco Amerykanki ruszyły do ataku. Sprawy w swoje ręce wzięła na początku Diana Taurasi, której na razie nie wiedzie się na tym turnieju, a potem pałeczkę przejęła Angel McCoughtry. Po 5 punktach z rzędu tej drugiej USA objęło prowadzenie 58:41. W końcówce kwarty Trójkolorowe zdołały jednak nieco zmniejszyć straty dzięki serii 7:0. Kwartę jednak rzutem z ośmiu metrów zakończyła Maya Moore i przewaga faworytek ponownie wzrosła do 13 punktów.
Ostatnią część meczu podopieczne Auriemmy zaczęły od skutecznych akcji Lindsay Whalen i ponownie Moore, a to oznaczało, że wszystko jest już przesądzone. Trójkolorowe co prawda nie składały broni i grały bardzo ambitnie, ale na team zza wielkiej wody nie było to wystarczające. Amerykanki nadal punktowały swoje rywalki, a po „trójce” Taurasi było już 72:52.
Ostatecznie Amerykanki wygrał 81:60 i była to wygrana jak najbardziej zasłużona. Po meczu w końcu uśmiech zagościł na twarzy Taurasi, która rozegrała dobre zawody i z dorobkiem 15 punktów była najskuteczniejszą zawodniczką kadry USA. Trener Auriemma nawet jednak w takim meczu grał całym składem, a częsta rotacja pomagała w utrzymaniu dużej intensywności gry.
Wśród pokonanych dobrze wypadła Miyem, ale ta zatrzymała się w ofensywie w drugiej części meczu. Po pierwszych dwudziestu minutach miała bowiem na swoim koncie 13 punktów, a spotkanie zakończyła z dorobkiem 15.
81:60
(13:10, 23:19, 25:19, 20:12)
USA: Diana Taurasi 15, Candice Dupree 10, Tina Charles 10, Sue Bird 9, Angel McCoughtry 9, Maya Moore 9, Sylvia Fowles 6, Tamika Catchings 6, Swin Cash 5, Lindsay Whalen 2, Asjha Jones 0, Jayne Appel 0
Francja: Endene Miyem 15, Florence Lepron 9, Celine Dumerc 7, Jennifer Digbeu 7, Pauline Jannault 6, Anael Lardy 4, Marielle Amant 4, Clemence Beikes 4, Elodie Godin 4, Johanne Gomis 0, Marion Laborde 0, Emmeline Ndongue 0
Stawką ostatniego meczu w grupie B był awans do drugiego etapu mistrzostw. Naprzeciwko siebie stanęły koszykarki z Grecji i Senegalu. Faworytem wydawała być się ekipa z Europy, ale reprezentantki Afryki nie zamierzały już przed meczem się poddać i chciały sprawić niespodziankę. Cóż bowiem miały do stracenia?
Żeby jednak pokonać Greczynki, trzeba zatrzymać ich liderkę Evanthię Maltsi. Ta jednak od pierwszej akcji nie próżnowała. Po trzech minutach gry miała na swoim koncie już trzy „trójki” i 11 punktów, a jej zespół prowadził 13:5. Dzięki swojej liderce team z Hellady szybko wypracowały sobie przewagę, którą starały się z każdą kolejną minutą powiększać.
Na początku drugiej ćwiartki Maltsi miała już na swoim koncie 15 punktów, a trener Kostas Missas mógł spokojnie dać odpocząć swojej liderce. Wynik dla reprezentantek Grecji był bardzo bezpieczny, a po trójce Nikoli Soulis w 14 minucie meczu było już 35:17. Końcówka należała jednak do zawodniczek z Afryki, które starały się jak mogły wykorzystać czas, w którym Maltsi siedziała na ławce. Po pierwszej Greczynki prowadziły różnicą 11 punktów, a to dawało nadzieję na emocje po przerwie.
Senegalki wyszły mocno zmobilizowane na parkiet po przerwie, ale ilekroć odrobiły kilka punktów, od razu napotkały na ripostę rywalek. To Maltsi trafiła zza linii 6,25, to Pelagia Papamichail dołożyła punkty spod kosza i przewaga Greczynek cały czas wynosiła kilkanaście punktów. Co prawda w pewnym momencie było 49:42, ale na posterunku czuwała Maltsi i jej skuteczny rzut zza łuku - jej dwie trójki szybko uciszyły rywalki z Afryki.
Na rzucającą z Hellady nie było mocnych w tym meczu. Po jej siódmym już celnym rzucie zza łuku w tym meczu, wynik na tablicy wyników brzmiał 68:50, a do końca pozostawało zaledwie 6 minut. Senegalki nie rezygnowały, ale nie były w stanie już niczego zrobić, żeby odwrócić losy pojedynku.
Królową parkietu była Evanthia Maltsi. Ostatecznie grecka rzucająca zapisała na swoim koncie aż 31 punktów i praktycznie w pojedynkę wyjaśniła losy meczu i awansu do kolejnego etapu mistrzostw.
68:83
(13:22, 16:18, 18:19, 21:24)
Senegal: Astou Traore 14, Aya Traore 13, Marie Sy 10, Aminata Diop 9, Bineta Diouf 6, Awa Gueye 4, Fatou Dieng 4, Oumoul Sarr 4, Salimata Diatta 2, Jeanne Senghor 2, Nene Diame 0
Grecja: Evanthia Maltsi 31, Pelagia Papamichail 11, Olga Chatzinikolau 9, Nikole Soulis 9, Dimitra Kalentzou 9, Styliani Kaltsidou 7, Zoi Dimitrakou 4, Lolita Lymoura 2, Katerina Sotiriou 1
Tabela
Msc | Drużyna | M | PKT | Z | P | Bilans |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | USA | 3 | 6 | 3 | 0 | 288:185 |
2 | Francja | 3 | 5 | 2 | 1 | 212:181 |
3 | Grecja | 3 | 4 | 1 | 2 | 211:236 |
4 | Senegal | 3 | 3 | 0 | 3 | 165:274 |