Rozgrywająca krakowskiego zespołu i reprezentacji Polski grała bardzo pewnie, a w kluczowych momentach nie myliła się czy to w rzutach z gry, czy z linii rzutów osobistych. To jej skuteczność w głównej mierze zadecydowała o wygranej gospodyń. - Cieszę się, że udało nam się w końcówce wygrać ten mecz, bo zdecydowanie nie układał się on po naszej myśli - mówi Paulina Pawlak, rozgrywająca Białej Gwiazdy. - Robiłyśmy dużo błędów w obronie, a dziewczyny z Bydgoszczy miały bardzo dużo otwartych pozycji do rzutów. Zdecydowanie nie możemy sobie pozwolić na taką grę w defensywie. Nie możemy nawet na minutę odpuścić obrony.
Błędy w obronie jedną sprawą. Inną natomiast była słaba skuteczność w ataku. Krakowianki pudłowały nawet z najdogodniejszych pozycji, nie wspominając już o seryjnie niewykorzystywanych rzutach osobistych. - Bardzo dużo rzutów, które powinnyśmy trafić, dzisiaj nie wpadło. Szkoda zwłaszcza tych spod samego kosza. Pomimo że było ciężko, ja cieszę się, że udało nam się wygrać to spotkanie, bo to inauguracja - dodaje koszykarka, dla której będzie to drugi sezon pod Wawelem.
Paulina Pawlak poprowadziła Wisłę Can Pack Kraków do inauguracyjnej wygranej
W poprzednim sezonie Wisła Can Pack rozpoczęła fatalnie, bo od dwóch porażek. Tym razem również obawiano się, że czarny scenariusz może się sprawdzić, gdyż po trzech kwartach wynik brzmiał 54:54. W końcówce górę wzięło jednak doświadczenie krakowianek, które bezlitośnie wykorzystały każdy błąd rywalek.
- Wiemy, że liga nie będzie łatwa i nie możemy sobie pozwolić na takie porażki, jak w poprzednim sezonie. Zrobimy wszystko, żeby od następnego meczu grać coraz lepiej - dodaje Pawlak. Spotkanie przeciwko Artego było debiutem w roli pierwszego szkoleniowca dla Jordi Aragonesa, który tymczasowo zajmuje to stanowisko pod nieobecność Jose Ignacio Hernandeza. - To był mój debiut w takiej roli i był to dla mnie naprawdę trudny test - mówił po spotkaniu Hiszpan, który mógł odetchnąć z ulgą. - Na pewno nie chciałyśmy przestraszyć trenera - zakończyła z uśmiechem Pawlak.