MŚ koszykarek grupa E: Faworytki nie zawiodły i wygrały w komplecie

Trzy mecze i trzy wygrane faworytek – tak rozpoczęły się zmagania w grupie E drugiego etapu mistrzostw świata koszykarek w Czechach. Kolejne dwa punkty w tabeli wywalczyły Australijki, Francuzki i Amerykanki, które pokonały kolejno Greczynki, Białorusinki i Kanadyjki. Patrząc na popisy reprezentantek Australii i USA już teraz można zacierać ręce na ich rywalizację, do której dojdzie w środę w hali CEZ Arena w Ostravie.

W tym artykule dowiesz się o:

GRECJA - AUSTRALIA

W pierwszym meczu drugiego etapu mistrzostw kopciuszek, czyli Grecja, mierzyła się z wciąż jeszcze aktualną najlepszą drużyną świata, czyli Australią. Jasne było, że zdecydowanym faworytem tej potyczką są koszykarki z kraju kangurów. Podopieczne Carrie Graff już w pierwszych minutach meczu wybiły rywalkom z głowy marzenia o dobrym wyniku.

Australijki już na samym początku meczu zanotowały run 14:0 i wyszły na prowadzenie 16:2. Nie do zatrzymania dla Greczynek były podkoszowe Elizabeth Cambage i Lauren Jackson. Gdy damy do tego coraz dłużej i skuteczniej grającą Penny Taylor, to taki wynik nie może dziwić. Na domiar złego już w 4 minucie meczu trzy przewinienia na swoim koncie miała Styliani Kaltsidou, jedna z liderem teamu z Hellady.

Po frontalnym ataku w pierwszych minutach meczu na przełomie pierwszej i drugiej kwarty Australijki nieco się uspokoiły. Spowodowane było to jednak faktem, że Graff dała pograć wszystkim swoim podopiecznym, a już w pierwszej kwarcie każda pojawiła się na parkiecie. Pod koniec pierwszej połowy przewaga teamu z Antypodów osiągnęła już pułap ponad 30 punktów i trudno było liczyć na emocje po przerwie.

Te nie nastąpiły, bo nastąpić po prostu nie mogły. Pomiędzy koszykarkami obu ekip było widać przepaść na każdym kroku. Australijki nawet jako mocno zwolniły tempo gry i pudłowały z najdogodniejszych pozycji, to i tak potrafiły powiększać swoją przewagę. Nadal nie do zatrzymania były Cambage i Jackson, przy czym ta druga grała i tak „na pół gwizdka”.

Ostatnia kwarta bardziej przypominała już spotkanie sparingowe, a nie ważny mecz podczas turnieju o mistrzostwo świata. Podopieczne Graff oddawały rzuty z czystych pozycji, Greczynki punktowały z kontry i każdy był zadowolony.

W tym nudnym i jednostronnym meczu Elizabeth Cambage i Lauren Jackson zapisały na swoim koncie po 20 punktów. Ta druga dołożyła do tego jeszcze 12 zbiórek. Trudno jednak powiedzieć, że to one były najlepsze na parkiecie, bo cała drużyna australijska zagrała bardzo dobrze i dała jasny sygnał, że jest w znakomitej dyspozycji i chce wywalczyć tytuł drugi raz z rzędu.

W obozie debiutanta na mistrzostwach świata trudno było doszukać się pozytywów. Żeby było mało zmartwień trenera Missasa po takim meczu, na początku czwartej kwarty kontuzji barku doznała Nikole Soulis. Koszykarka z grymasem bólu na twarzy opuściła parkiet i resztę meczu spędziła na ławce rezerwowych z okładem lodu na kontuzjowanym barku.

Grecja - Australia

54:93

(15:27, 9:29, 13:16, 17:21)

Grecja: Zoi Dimitrakolou 10, Styliani Kaltsidou 10, Evanthia Maltsi 9, Katerina Sotiriou 9, Lolita Lymoura 7, Dimitra Kalentzou 3, Pelagia Papamichail 2, Nikole Soulis 2, Eirini Mitropoulou 2, Artemis Spanou 0, Olga Chatzinikolau 0, Nafsika Stavridou 0

Australia: Lauren Jackson 20 (12 zb), Elizabeth Cambage 20, Penny Taylor 12, Belinda Snell 9, Jenna O'Hea 8, Marianna Tolo 6, Abby Bishop 5, Hollie Grima 5, Samantha Richards 4, Erin Phillips 2, Kristi Harrower 2, Tully Bavilaqua 0

FRANCJA - BIAŁORUŚ

Pojedynek Francuzek z Białorusinkami miał być rywalizacją dwóch niesamowicie poukładanych taktycznie reprezentacji. Koszykarki obu reprezentacji prezentują bowiem nienaganną grę i mają swój własny styl, który daje im bardzo dobre wyniki na arenie międzynarodowej. Obie reprezentacje na ubiegłorocznych mistrzostwach Europy znalazły się przecież w półfinałach, a Trójkolorowe ostatecznie sięgnęły po tytuł najlepszej drużyny Starego Kontynentu.

Francuzki rozpoczęły tradycyjnie od swojej znakomitej obrony, a w ataku nie do zatrzymania była Endene Miyem. Rzucająca kadry Pierra Vincenta już po 5 minutach miała na swoim koncie 6 punktów, a jej team prowadził 11:4.

Rozpędzone Francuzki zatrzymały się w drugiej kwarcie. W pierwszych pięciu minutach tej części gry punkty zdobyła jedynie Celine Dumerc, a ten zastój wykorzystały rywalki. Głównie dzięki Jelenie Leuczance Białorusinki w 16 minucie wyszły na prowadzenie 17:16. W końcówce pierwszej połowy sprawy w swoje ręce wzięła jednak Dumerc. Rozgrywająca UMMC Jekaterynburg zdobyła w tej części meczu 9 punktów, a Trójkolorowe prowadziły do przerwy 25:20.

Po zmianie stron Białorusinki szybko zdołały odrobić straty, a przyczyniła się do tego „trójka” Anastazji Wieremiejenki oraz trzypunktowa akcja Natalii Marczanki. Białorusinki zanotowały serię 14:3 i objęły prowadzenie 37:32. Warto jednak dodać, że w tym momencie na ławce odpoczywała Dumerc. Gdy ta tylko pojawiła się w końcówce, Trójkolorowe na ostatnie dziesięć minut wychodziły przegrywając zaledwie różnicą oczka.

Decydująca część meczu zapowiadała się zatem elektryzująco, a lepiej rozpoczęły ją Francuzki głównie za sprawą skutecznej Miyem. Szybkie sześć punktów Trójkolorowych pozwoliło i wrócić na prowadzenie, a zdenerwowany Anatoli Bujalski musiał poprosić o przerwę. Zaraz po niej Dumerc efektownie wybrała piłkę z kozła Marczance, z półdystansu trafiła Florence Lepron, a run 10:0 pozwolił objąć prowadzenie 46:37. Niemoc Białorusinek przełamała Jelena Leuczanka, która próbowała ratować wynik dla swojej reprezentacji. Celne rzuty zza łuku w wykonaniu nowej środkowej KSSSE AZS PWSZ oraz Tatiany Troiny sprawiły, że przewaga faworytek zmalała do trzech punktów. W końcówce sprawy w swoje ręce ponownie wzięła niezmordowana Dumerc. Niesamowita gra w defensywie i kapitalne rozegranie sprawiło, że aktualne mistrzynie Europy wygrały 58:48.

Celine Dumerc była niewątpliwie gwiazdą tego spotkania. 13 punktów, 6 przechwytów i 5 asyst – takie wskaźniki mówią same za siebie. Rozgrywająca mistrza Rosji nakręcała niesamowite tempo gry swojej drużyny, a w obronie była nie do przejścia dla rywalek.

Wśród pokonanych double-double wywalczyła Jelena Leuczanka, która uzbierała 17 punktów i 14 zbiórek. To ona, wspólnie z Anastazją Wieremiejenką były najbardziej wyróżniającymi się postaciami tego pojedynku.

Tak jak przypuszczano przed meczem, o wygranej zadecydowała postawa w obronie. Już przed turniejem trener Pierre Vincent mówił, że najsilniejszą bronią jego podopiecznych jest defensywa. W meczu z Białorusinkami wszystkie te słowa znalazły odzwierciedlenie na parkiecie, gdzie defensywa Trójkolorowych była na najwyższym poziomie.

Francja - Białoruś

58:48

(14:8, 11:12, 11:17, 22:11)

Francja: Endene Miyem 14, Celine Dumerc 13, Florence Lepron 9, Clemence Beikes 8, Marielle Amant 7, Emmeline Ndongue 5, Pauline Jennault 2, Elodie Godin 0, Jennifer Digbeu 0, Anael Lardy 0

Białoruś: Jelena Leuczanka 17 (14 zb), Anastazja Wieremiejenka 10, Tatiana Troina 9, Julia Dureika 5, Natalia Marczanka 3, Aleksandra Tarasowa 3, Natalia Anufrienka 1, Marina Kress 0, Tatiana Liktorowicz 0, Natalia Trafimowa 0

USA - KANADA

Pojedynek z koszykarkami spod znaku Klonowego Liścia miał być dla Amerykanek kolejnym spacerem podczas długiej drogi do odzyskania tytułu najlepszej drużyny świata. Reprezentantki USA nie zawiodły, a kolejny raz pokazały efektowną i efektywną koszykówkę. Kolejny raz pokazały również, że muszą popracować nad szybszym "wejściem w mecz".

Amerykanki pojedynek rozpoczęły podobnie, jak mecz z Francuzkami, czyli nieskutecznie, szukając swojego właściwego rytmu. Fakt ten sprawił, że po sześciu minutach gry było 11:5 dla Kanadyjek, a trener Geno Auriemma wymienił całą piątkę, która w tym momencie przebywała na parkiecie. Szybko swoje wejście punktami zaakcentowała Candice Dupree, najskuteczniej rzucająca koszykarka mistrzostw (89 procent skuteczności w turnieju), a faworytki zaczęły odrabiać straty. Rezerwowe zanotowały serię 12 punktów z rzędu i wyszły na prowadzenie 17:11.

Od drugiej kwarty podopieczne Auriemmy już systematycznie zaczęły powiększać swoją przewagę, a pod koszami rządziły i dzieliły Candice Dupree z Tiną Charles. Po trzypunktowej akcji tej drugiej USA po raz pierwszy prowadziły dwucyfrową liczbą punktów. Po raz kolejny okazało się też, że gdy Amerykanki wskoczą w swoje tempo gry, są zabójczo skuteczne. Przenoszenie piłki z pola obrony do wykreowania sytuacji rzutowych zajmuje im wtedy kilka sekund, a że egzekucję mają znakomitą, rywal szybko traci kontakt. Rozpędzona amerykańska maszyna w chwilę podciągnęła swoją przewagę do bariery 20 punktów, a na przerwę udała się przy prowadzeniu 47:25.

Druga połowa meczu mogła zacząć się dość niecodzienną akcją podczas tego turnieju, bo od wsadu Sylvii Fowles, ale sędziowie niestety orzekli błąd kroków. Akcją tą jednak potężna środkowa USA pokazała, że nie ma już żadnych problemów z operowanym kolanem i jest w pełni gotowa do boju o mistrzostwo świata.

Co do samego obrazu gry w drugiej połowie, to był dokładną kopią tego, co działo się przed przerwą. Powoli rozkręcające się Amerykanki z każdą kolejną minutą powiększały swoją przewagę, która przed ostatnią ćwiartką wynosiła 28 oczek. W niej jednak trener Auriemma zdenerwował się na swoje podopieczne, które wyraźnie się rozluźniły i zaczęły popełniać niewymuszone straty. Szybki czas i zmiany spowodowały jednak, że wszystko wróciło do normy, wróciło skupienie i odpowiednie tempo, a po 40 minutach gry wielkie faworytki mogły cieszyć się z wygranej 87:48.

Amerykanki wygrały zatem pewnie swój kolejny mecz, ale trener Auriemma może mieć jedno zmartwienie. Kolejny raz bowiem kreowana na wielką liderkę tego zespołu Diana Taurasi nie zachwyciła, a nawet potwierdziła, że ten turniej nie należy do niej. Opiekun USA jako jej zmienniczkę ma Angel McCoughtry, a to daje mu duże pole do manewru.

USA - Kanada

87:46

(19:14, 28:11, 19:13, 21:8)

USA: Lindsay Whalen 16, Angel McCoughtry 11, Swin Cash 10, Tina Charles 9, Sue Bird 9, Candice Dupree 9, Tamika Catchings 8, Asjha Jones 6, Diana Taurasi 5, Sylvia Fowles 2, Maya Moore 2, Jayne Appel 0

Kanada: Kimberley Smith 8, Janelle Bekkering 8, Krista Phillips 6, Jordan Adams 6, Kaela Chapdelaine 4, Teresa Gabriele 2, Courtnay Pilipaitis 2, Alisha Tatham 2, Natalie Achonwa 2, Tamara Tatham 2, Chelsea Aubry 2

Tabela

MscDrużynaMPKTZPBilans
1 USA 4 8 4 0 375:233
2 Australia 4 8 4 0 339:228
3 Francja 4 7 3 1 270:229
4 Białoruś 4 6 2 2 236:247
5 Grecja 4 5 1 3 265:339
6 Kanada 4 5 1 3 209:281

Harmonogram gry 2. dnia w grupie E:

Australia - Francja, godz. 15:30

Kanada - Grecja, godz. 18:00

Białoruś - USA, godz. 20:15

Komentarze (0)