Po 4. dniu MŚ kobiet: Faworytki bezbłędne
Amerykanki, Australijki, Hiszpanki i Rosjanki - co łączy reprezentantki tych krajów? Jako jedyne pozostają na mistrzostwach świat w Czechach niepokonane, ogrywają swoich przeciwniczki z dziecinną łatwością, bezczelnie pokazują, że dla reszty nie ma wstępu do elity.
Patryk Kurkowski
Grupa E
Grecki kopciuszek spotkał się z maszyną niemal niezniszczalną, z drużyną ze ścisłej światowej czołówki, którą pokonać nie sposób. Trzeba mieć w sobie niezliczone pokłady energii, spore zapasy nieszablonowych zagrań i niezachwianą wolę walki, aby stoczyć z obrończyniami tytułu wyrównany. Tych cech jednak reprezentantki Hellady nie posiadały, bynajmniej nie spróbowały postawić się wciąż nienasyconym Australijkom, które w kilka minut pokazały, że ich drużyna jest ulepiona ze znacznie twardszej gliny, że potrafią przebić się przez niemal każdą ścianę. A przecież Greczynki - pomimo dwóch porażek - całkiem nieźle prezentowały się w obronie. Najwyraźniej podopieczne Carrie Graff uznały, że nadszedł czas zaprezentować swoje prawdziwe oblicze tyrana chłostającego każdego, kto stanie mu na drodze, bez znaczenia czy zrobił to z własnej woli. Nawet rewelacyjna Evanthia Maltsi - dotąd najskuteczniejsza na MŚ - została bezczelnie zatrzymana, co wymiernie przełożyło się na tak druzgocącą klęskę. Obrończynie tytułu w Czechach są póki co bezbłędne, wygrały wszystkie cztery mecze. Czytaj więcej o tym meczu: Grecja - Australia 54:93
Dla wytrawnych filozofów koszykarskich, koneserów poukładanej gry przygotowano specjalne - drugie - danie. Doszło bowiem do konfrontacji dwóch europejskich ekip, znakomicie przygotowanych pod względem taktycznych, choć reprezentujących odmienne style. Wszak każdy ma inne atuty...Z nich lepiej korzystały mistrzynie Starego Kontynentu, skrupulatnie szafowały siłami, nie porywały się na szalenie męczące zrywy. Wiele uwagi i Francuzki, i Białorusinki poświęcały grze obronnej, szybkiemu przygotowaniu odpowiednich szyków, świadkami byliśmy więc widowiska nie porywającego, lecz dopracowanego do perfekcji. Koniec końców Trójkolorowe - pomimo licznych zwrotów akcji - wyszły z tej batalii zwycięsko. Mając jednak w swym składzie wręcz genialną Celine Dumerc aż prosi się o wygrane, zainkasowanie dwóch cennych oczek. Na nic zdała się więc heroiczna postawa Jeleny Leuczanki, która u naszych wschodnich sąsiadek wiedzie prym bezapelacyjnie. Czytaj więcej o tym meczu: Francja - Białoruś 58:48
Beztroskie życie wciąż wiodą Amerykanki, pozostające - jak dotychczas - poza zasięgiem wszystkich narodowości goszczących na czempionacie w Czechach. Tym razem koszykarki Geno Auriemmy połknęły swoje północne sąsiadki, których z tego powodu trapić będą nocne koszmary. Mistrzynie olimpijskie zachwycać nie przestawają, bo też nie ma kto ich powstrzymać. Kanadyjki choć składem tragicznym nie dysponują, to jednak są o kilka klas słabsze, z trudem bowiem tworzą kolektyw, przy najmniejszym powiewie przewracają się niczym klocki domino. Nic więc dziwnego, że konfrontacja z silnymi reprezentantkami Stanów Zjednoczonych skończyła się dla nich tragicznie. Dość powiedzieć, że zawodniczki spod znaku Klonowego Liścia zdobyły łącznie zaledwie 46 punktów, to jeszcze żadna koszykarka nie zdołała rzucić Amerykankom choćby 10 oczek. Ten wyczyn udał się z kolei trzem podopiecznym Auriemmy spośród których zdecydowanie najlepsza była Lindsay Whalen.Czytaj więcej o tym meczu: USA - Kanada 87:46
Sancho Lyttle (z nr 6) prowadzi Hiszpanki do kolejnego zwycięstwa