Patryk Kurkowski: Po raz pierwszy powierzono panu budowę składu od zera, od podstaw. Jak się pan czuł w nowej roli?
Paweł Turkiewicz: Nie było łatwo. Byliśmy bowiem ograniczeni możliwościami finansowymi, więc braliśmy zawodników, którzy wskakiwali w nasz budżet. Natomiast jest to na pewno duże wyzwanie. Teraz jednak przyjdzie sprawdzić, czy udało się zbudować zespół tak, jak sobie tego życzyłem.
W takim razie jakimi kryteriami kierował się pan przy doborze zawodników?
- Wybierałem zawodników pasujących do koncepcji. To nie była decyzja w jeden dzień, tygodniami ogląda się mecze i wybiera graczy, którzy będą pasować. Czasami koszykarz pasuje, ale niestety możliwości finansowe nie pozwalają na jego pozyskanie. Nie jest to więc jeden czynnik.
A konkretniej o jakich kryteriach jest mowa?
- Chcieliśmy mieć silnych zawodników pod koszem, typowego gracza combo, jak Deonta Vaughan, który może zbilansować granie. Ponadto rzucające i agresywnie grające "trójki" i "czwórki", które zafunkcjonują w szybkiej kontrze. Chcemy bowiem grać szybko, skutecznie, agresywnie i przy okazji sprytnie.
W meczach sparingowych Polpharma sporą wagę przywiązywała do ataku. Czy ofensywa ma być największym atutem?
- Trzeba to jeszcze zbilansować. Zespół się dopiero tworzy i widać wciąż mnóstwo błędów, brak spójności na parkiecie. Gramy sinusoidalnie, zdarzało nam się w pewnym momencie prezentować słabo i w defensywie, i w ofensywie, by następnie spisywać się zdecydowanie lepiej, co zresztą pokazuje duży potencjał tego zespołu. Czas pokaże, na co nas stać.
Skoro wspomniał pan o sinusoidzie. W Słupsku udało wam się wygrać dwa mecze i ostatecznie wygrać Puchar Prezydenta Słupska. Czy to znaczy, że Polpharma jest coraz bliżej stabilizacji formy?
- Nie do końca. Przecież w pierwszym spotkaniu z Kotwicą Kołobrzeg w pierwszej połowie przegrywaliśmy nawet 22 punktami i zrobiliśmy bardzo mało w ofensywie. Pokazaliśmy charakternie, że jesteśmy w stanie dogonić i dzięki temu wygraliśmy mecz. Natomiast w innych spotkaniach także miewaliśmy przestoje, kiedy przegrywaliśmy 0:18 w ciągu zaledwie 4 minut. Okazuje się, że mamy w zespole graczy, którzy są w stanie wziąć ciężar gry na siebie. Te mecze są dla nas typowo kontrolne, analizujemy je i zawodnicy zdają sobie sprawę, że granie zacznie się dopiero teraz.
W składzie Polpharmy jest aż ośmiu Polaków. Jest to podyktowane przepisami, czy raczej jest pan zwolennikiem stawiania na rodzimych zawodników?
- Wpływ na to na pewno ma przepis, ale poza tym wolę postawić na młodych Polaków. Każdy z nich zdaje sobie sprawę, że może grać w mniejszym bądź większym zakresie, ale dla niektórych to szansa na pokazanie się po raz pierwszy na parkietach ekstraklasy. Jestem Polakiem, więc daję szansę Polakom.
Na co stać Kociewskie Diabły w nadchodzących rozgrywkach?
- Ocenianie należy do was, dziennikarzy. Ja wierzę w swój zespół, a co będzie? Życie jest nieobliczalne.
Zdaniem ekspertów liga będzie w tym sezonie bardzo wyrównana. Jakie jest pańskie zdanie?
- Nie do mnie należy ocena. Liga pokaże czy każdy będzie w stanie wygrać z każdym.
Na początek Polpharma gra z beniaminkiem, Siarką Tarnobrzeg. To dobry rywal na początek? Trudny?
- Pewnie, że trudny. Na każdego przeciwnika trzeba się mobilizować. Na pewno nie będzie łatwo wygrać. Będzie to pierwszy mecz w Tarnobrzegu, Siarka po raz pierwszy na poziomie ekstraklasy. Na pewno i kibice, i zawodnicy będą zmobilizowani, więc musimy być w stu procentach skoncentrowani i przygotowani na ciężką walkę.
Czytaj także:
Przed sezonem: Trefl Sopot - Karlis Muiznieks
Przed sezonem: PGE Turów Zgorzelec - Jacek Winnicki