Trefl żegna się z pucharami - relacja z meczu Trefl Sopot - Dexia Mons Hainaut

Koszykarze Trefla Sopot na eliminacjach kończą swój udział w europejskich pucharach. Po bardzo słabym spotkaniu, sopocianie ulegli Dexii Mons Hainaut 55:73. Belgowie od samego początku narzucili swój styl gry, na który gospodarze nie potrafili skutecznie zareagować. Goście już do przerwy prowadzili 18 punktami. Najskuteczniejszym zawodnikiem w ekipie Arika Shiveka okazał się Marcus Hatten, który zdobył 17 oczek.

Nie tak koszykarze Trefla Sopot wyobrażali sobie grę w europejskich pucharach. Przed meczem wydawało się, że to sopocianie są w lepszej pozycji, ponieważ dokładnie tydzień temu przegrali w Belgii różnicą trzech punktów(71:74). - Każdy z nas ma jeden cel, awans i nic innego się nie liczy - zapowiadał przed spotkaniem, Adam Waczyński.

Jednakże już sam początek spotkania pokazał, że Belgowie przyjechali do Trójmiasta z jednym celem - awansować do grupowej fazy Eurochallenge. Po początkowym prowadzeniu sopocian 6:5(głównie za sprawą skutecznych akcji Giedriusa Gustasa), to Belgowie narzucili swój styl gry. Podopieczni Arika Shiveka rzucili 17 punktów z rzędu, w dodatku nie tracąc żadnego. Duża w tym rola zwłaszcza dobrze dysponowanego środkowego - Petera van Passena, który zdobył 7 oczek w samej pierwszej kwarcie. Trzeba przyznać, że holenderski center gości niemiłosiernie ogrywał Dragana Ceranicia. Koszykarze Trefla bardzo słabo spisywali się zwłaszcza w obronie, mieli problemy ze zbiórkami. - Daliśmy sobie narzucić styl gry gości, nie byliśmy agresywni w obronie. Pozwalaliśmy im na łatwe rzuty. U nas czterech graczy broniło, a jeden zawsze się zamyślił, czy nie chciał bronić - stwierdził Filip Dylewicz, kapitan Trefla Sopot. Po pierwszej kwarcie, Dexia Mons prowadziła 28:12.

Początek drugiej odsłony to wyrównana walka z obu stron. Jednak przewaga Belgów cały czas oscylowała w granicach 16-18 punktów. Grę sopocian próbował napędzać litewski rozgrywający Gustas(8pkt do przerwy), wspomagał go także Lawrence Kinnard. Po punktach tego drugiego, na tablicy świetlnej pojawił się wynik 33:19 dla gości. Po przerwie, o którą poprosił trener Shiver, Belgowie odjechali Treflowi. Bardzo dobrze w tym fragmencie spotkania grał Ben Mc Cauley(11oczek do przerwy), który wykorzystywał słabą dyspozycję Ceranicia. Po efektownym wsadzie Ronella Lewisa, przewaga gości sięgnęła 21 punktów(43:22). W drużynie gospodarzy nie było zawodnika, który mógłby na siebie wziąć ciężar zdobywania punktów. Filip Dylewicz swoje pierwsze punkty zdobył dopiero w 16 minucie spotkania. Tragiczny występ zanotował Paweł Kikowski, który w całym meczu nie zdobył żadnego punktu(0/8 z gry)!

W ostatniej odsłonie, Belgowie kontrolowali przebieg wydarzeń. Bardzo skutecznie grał tandem Lewis-Hatten. Sopocianie mieli olbrzymie problemy ze skutecznością(21/60 z gry). Gołym okiem można było odnieść wrażenie, że koszykarzom Trefla brakuje ogrania w supernowoczesnej Ergo Arenie. - Ciężko gra się w debiucie szczególnie w tak dużej hali. Myślę, że jakbyśmy rozegrali turniej towarzyski wcześniej na tym obiekcie byłoby zdecydowanie łatwiej - stwierdził Marcin Stefański.

Sopocianie, którzy notabene po raz pierwszy zagrali w hali Ergo Arena, rozegrali bardzo słabe spotkanie. W drużynie z Sopotu wyraźnie brakuje kogoś, kto mógłby wziąć ciężar odpowiedzialności na siebie. W całym meczu, Trefl oddał aż 33 rzuty z dystansu, z czego tylko 6 znalazło drogę do celu. - Przyczyną naszej słabej gry jest fatalna selekcja rzutów. Oddajemy rzuty, który nie są do końca przygotowane. Jeśli jest taka sytuacja, że mamy więcej rzutów za trzy niż za dwa to coś jest nie tak - mówił Dylewicz.

Trefl Sopot - Dexia Mons Hainaut 55:73 (12:28, 19:21, 16:10, 8:14)

Trefl: Dylewicz 13, Waczyński 13, Gustas 10, Kinnard 7, Hlebowicki 6, Stefański 3, Ceranić 3, Beal 0, Kikowski 0.

Dexia: Hatten 17, Lewis 13, Taylor 12, McCauley 12, van Passen 7, Cage 7, Foster 5, Libert 0, Gianciaterino 0, Gorgemans 0.

Źródło artykułu: