Zawodnicy oraz działacze nadmorskiego klubu nie tak wyobrażali sobie grę w pucharach. Jednym z przedsezonowych celów był właśnie awans do grupowej fazy Eurochallenge. - Udział w europejskich pucharach zakończyliśmy w bardzo fatalnym stylu. Zagraliśmy beznadziejnie, zdobyliśmy tylko 55 punktów. Myślę, że doskonale każdy z nas wie, że nie tak to miało wyglądać - mówi Adam Waczyński, który w rewanżu zdobył 13 punktów.
Trudno nie zgodzić się ze słowami Waczyńskiego. Sopocianie we wtorkowym spotkaniu byli zdecydowanie słabsi od Dexii Mons. Belgijska ekipa od samego początku dyktowała warunki gry. - Oni grali przede wszystkim bardzo dobrze w obronie, w dodatku mieliśmy słabą skuteczność. Myślę, że jak człowiek bardzo chce to mu po prostu nie wychodzi. Tak było właśnie w tym spotkaniu. Mogę jedynie przeprosić kibiców za to beznadziejne widowisko - stwierdził 21-letni zawodnik.
Treflowi pozostaje już gra tylko w rozgrywkach Tauron Basket Ligi. Już w najbliższą sobotę w Ergo Arenie przeciwnikiem podopiecznych Karlisa Muiznieksa będzie Azs Koszalin. - Musimy myśleć o następnych meczach. Trzeba nawzajem się motywować, by znów stać się drużyną - powiedział Waczyński.
Sopocianie mają wiele rzeczy do poprawienia. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że najpoważniejszym problemem jest skuteczność oraz selekcja rzutów. We wtorkowym spotkaniu, koszykarze Trefla częściej rzucali do kosza za trzy niż za dwa. - Szczerze powiedziawszy nie wiem skąd te problemy. Muszę przyznać, że po treningach specjalnie zostajemy z Pawłem Kikowskim i oddajemy wiele rzutów z dystansu, z reguły większość wchodzi do kosza. Postaramy się poprawić ten element w najbliższych meczach - ocenił zawodnik Trefla Sopot.