Debiutancka porażka Asseco Prokomu (wynik)

W swoim pierwszym meczu w lidze VTB Asseco Prokom Gdynia przegrało z Azvomashem Mariupol 76:80. Jeszcze na kilkadziesiąt sekund przed końcem spotkania gdynianie prowadzili, ale końcówka należała już do gospodarzy, wśród których prym wiódł zdobywca 26 punktów Demetrius Alexander.

Piotr Wiśniewski
Piotr Wiśniewski

Mistrzowie Polski bardzo poważnie potraktowali swój debiutancki mecz w lidze VTB. Świadczy zresztą o tym skład, jaki zabrał trener Pacesas na Ukrainę. Gdynianie w ten sposób nieco z rezerwą podeszli do piątkowej ligowej potyczki w Zielonej Górze, którą w efekcie przegrali.

- Przed nami wyjątkowo ciężki mecz i bardzo silny przeciwnik. Postaramy się zagrać jak najlepiej. Debiutujemy w lidze VTB, po raz pierwszy gramy z ukraińskim zespołem w oficjalnym meczu, przed nami dużo nowych doświadczeń - mówił przed meczem opiekun gdynian. I rzeczywiście jego słowa miały potwierdzenie w poczynaniach na parkiecie. Ukraińcy bowiem okazali się wymagającym przeciwnikiem i potwierdzili tym samym, że wcześniejsze zwycięstwo odniesione nad Asseco Prokome (90:70) nie było dziełem przypadku.

Podopieczni trenera Pacesasa spotkanie rozpoczęli piątką: Wilks, Brown, Szczotka, Jagla, Varda. Nim gdynianie weszli w mecz przegrywali już 0:7. Duża w tym zasługa amerykańskich zawodników Azvomashu, którzy byli siłą napędową swojej drużyny. Sygnał do przebudzenia mistrzom Polski dał Mike Wilks. Najpierw sam zdobył punkty rzutem za trzy, by następnie obsłużyć podaniem partnera z zespołu. Prokom doszedł na dwa punkty, ale po chwili Ukraińcy prowadzili 11:5. Nie do powstrzymania był Alexander. Najstarszy zawodnik meczu zdobył odpowiednio 13 i 15 punkt dla Ukraińców. Pierwszą kwartę gospodarze wygrali 22:12.

Drugą rozpoczął akcją dwa plus jeden Maksym Pustozvonov. A chwilę później mistrzowie Polski tracili do rywali już 15 "oczek". Na taki scenariusz szybko zareagował trener Pacesas dokonując korekt i przetasowań w składzie. Prokom skrupulatnie, aczkolwiek bardzo powoli gonił wynik. W pewnym momencie było tylko 35:30 dla gospodarzy. Jeszcze lepiej zrobiło się po akcji Ewinga. Ukraińcy wciąż trzymali jednak rezultat spotkania za sprawą Amerykanów, a konkretnie Alexandra, Curry’ego i Thomasa. W tej kwarcie podopieczni trenera Sergeja Zavalina znów zdobyli 22 punkty, prowadząc do przerwy 44:38.

Reprymenda litewskiego szkoleniowca gdynian w szatni przyniosła efekt, gdyż w trzeciej kwarcie mistrzowie Polski szybko doprowadzili do wyrównania stanu mecz po 44. By następnie prowadzić dwoma "oczkami". Gracze Asseco zagęścili obronę, uniemożliwiając gospodarzom zdobywanie punktów. A ci niemal przez połowę tej fazy spotkania nie byli w stanie trafić do kosza. Impas ten dotknął także podopiecznych Pacesasa, co skrzętnie wykorzystali Ukraińcy zaliczając run 7:0. To jednak polski zespół wygrał tę część meczu 18:14, a na ostatnią kwartę pojedynku wchodził ze stratą dwóch punktów.

W niej dał o sobie znać, po raz wtóry zresztą skuteczny Alexander. Bardzo dobrze pod tablicami spisywał się z kolei Burrell, który oprócz zbiórek zdobywał także punkty. Po dwóch wolnych w wykonaniu Alexandra gospodarze prowadzili 62:59. Amerykanin dalej nie plądrował już kosza gdynian, bowiem musiał opuścić boisko za limit fauli. To nie przeszkodziło jednak ukraińskiej drużynie na wypracowanie siedmiopunktowej przewagi. W tej sytuacji sprawę w swoje ręce wziął Jagla i dwoma celnym trójkami rozpoczął pogoń za rywalem. Trzy minuty przed końcem meczu Asseco prowadziło 71:68. Po chwili był już jednak remis. Prokom ponownie odzyskał prowadzenie, ale Pustozvonov i Curry wybili gdynianom z głowy myśl o zwycięstwie. W końcowych sekundach Ukraińcy zachowali więcej zimnej krwi i ostatecznie wygrali 80:76.

Azvomash Mariupol - Asseco Prokom Gdynia 80:76 (22:12, 22:26, 14:18, 22:20)

Azvomash: Alexander 26, Curry 17, Thomas 16, Pustozvonov 13, Kryvych 3, Ivshyn 3, Bayda 2.

Asseco Prokom: Wilks 20, Jagla 17, Brown 13, Burrell 8, Ewing 8, Varda 7, Hrycaniuk 3, Szczotka 0, Łapeta 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×