W sobotę Inżynierowie na własnym parkiecie pokonali rezerwy Asseco Prokomu, choć długimi momentami to goście nadawali rytm boiskowym wydarzeniom. Do przerwy zawodnicy Leszka Marca prowadzili 40:34. - Nie graliśmy jeszcze w tym sezonie z zespołem tak mocnym pod względem fizycznym - tłumaczy w rozmowie ze SportoweFakty.pl Starcević. - Byli to zawodnicy doświadczeni, umiejący się zastawić - dodaje. W pierwszej połowie Prokom miał aż 14 rzutów osobistych, podczas gdy Politechnika wykonała takowych 6.
- Nie wiedzieliśmy, jak ich ugryźć - przyznaje trener Inżynierów. Jego zawodnikom brakowało skuteczności, bezlitośnie punktował ich za to Tomasz Andrzejewski. Po przerwie obraz gry uległ jednak zmianie i to Politechnika doszła do głosu. - Zrobiliśmy zdecydowanie mniej błędów, zarówno jeśli chodzi o straty, jak i o faule - ciągnie Starcević. W drugiej połowie gospodarze skutecznie rzucali też za trzy i ostatecznie zwyciężyli 75:69.
Politechnika wygrała jak dotąd komplet spotkań, a w następnej kolejce czeka ją konfrontacja z innym niepokonanym - Sokołem Łańcut. - Czeka nas 300-kilometrowa podróż, będzie ciężko - nie kryje trener warszawskiej drużyny. - Liga jest jednak długa, trwa ponad sześć miesięcy. To nie jest żadna stumetrówka. To jest maraton i jedno zwycięstwo czy jedna porażka tak naprawdę niewiele zmieniają - kończy.