1. kolejka Euroligi: Horror w Lublanie, gospodarze w komplecie

Poniedziałkowym spotkaniem Olympiacosu Piresu z Realem Madryt rozpoczęła swój kolejny sezon Euroliga. W środę natomiast rozegrano cztery następne spotkania i co ciekawe, w każdym z nich triumfowali gospodarze. Największy horror swoim kibicom zafundowali gracze Union Olimpiji Lublana, którzy pokonali Efes Pilsen Stambuł dopiero po dwóch dogrywkach. Swój pojedynek przegrał również mistrz Polski, Asseco Prokom Gdynia.

W tym artykule dowiesz się o:

Grupa A:

O meczu mistrza Polski z wicemistrzem Rosji piszemy szerzej w osobnej relacji.

Khimki Moskwa - Asseco Prokom Gdynia 82:76 (18:14, 19:21, 26:20, 19:21)

(Langford 17 (1x3), Fridzon 13 (2x3), Planinić 12 (2x3), Eze 11, Lopez 11 (3x3), Savrasenko 11 - Giddens 20, Ewing 18 (1x3), Varda 17)

Grupa B:

- Zasłużyliśmy na zwycięstwo dzisiaj, chociaż mieliśmy wiele problemów, które wynikają z tego, że w obecnym kształcie trenujemy dopiero od czterech tygodni. Wygraliśmy, bo w drugiej części meczu bardzo dobrze przeciwko podkoszowym gości zagrali nasi wysocy: Rasho i Ioannis - powiedział po zwycięstwie Olympiacosu Pireus nad Realem Madryt, trener tych pierwszych, Dusan Ivković. Doświadczony szkoleniowiec miał na myśli Radoslava Nesterovicia i Ioannisa Bouroussisa, którzy powstrzymali w walce pod koszem Ante Tomicia oraz Felipe Reyesa, wygrywając w bezpośrednim pojedynku 27:19 na punkty i 14:11 w zbiórkach. Nie byłoby jednak wygranej Olympiacosu gdyby nie dobra postawa duetu rozgrywających: Vassilisa Spanoulisa i Milosa Teodosicia (do spółki 31 oczek i 14 asyst). - Momentami graliśmy mądrze, ale tylko momentami. Generalnie to nie było dobre spotkanie w naszym wykonaniu, lecz mam wrażenie, że potrzebujemy jeszcze trochę czasu by mierzyć się z najlepszymi - wyznał Ettore Messina, opiekun Realu.

Olympiacos Pireus - Real Madryt 82:66 (17:17, 19:18, 26:21, 20:10)

(Bouroussis 16 (1x3), Spanoulis 16 (1x3, 7 as.), Teodosić 15 (3x3, 7 as.), Nesterović 11 - Llull 18 (2x3), Suarez 12 (2x3), Tomić 10)

Bez większej historii potoczyło się spotkanie pomiędzy Lottomatiką Rzym, a niemieckim kopciuszkiem, Brose Baskets Bamberg. Jeszcze do przerwy goście nawiązywali co prawda wyrównaną walkę z faworytem starcia (39:36 dla miejscowych), lecz po zmianie stron na parkiecie istniała tylko jedna ekipa. Punkty z dystansu seriami zdobywał Charles Smith (16 oczek i cztery trójki), wspomagany przez Dariusa Washingtona (13) i Lukę Vitaliego (11) i Lottomatica odskoczyła przeciwnikowi w trzeciej kwarcie na dystans blisko dwudziestu punktów (63:46). Wówczas stało się jasne, że kwestia zwycięzcy meczu została rozstrzygnięta. - To już kolejne spotkanie, po ostatnim ligowym przeciwko Brindisi, w którym zatrzymujemy rywala na takim pułapie punktowym. Nasza obrona jest coraz lepsza i mam nadzieję, będzie jeszcze skuteczniejsza - przyznał Matteo Boniciolli, trener rzymskiego klubu.

Lottomatica Rzym - Brose Baskets Bamberg 83:65 (20:16, 19:20, 24:10, 20:19)

(Smith 16 (4x3), Washington 13 (1x3), Vitali 11 (2x3), Dasić 10 (1x3), Giachetti 10 (2x3) - Hines 20, Roberts 14 (1x3), Jacobsen 12)

Grupa C:

Tylko przez pierwsze dziesięć minut Lietuvos Rytas Wilno był równorzędnym rywalem dla ekipy mistrza Turcji, Fenerbahce Ulkeru Stambuł. Jednakże i wówczas gospodarze wypracowali sobie przewagę ośmiu oczek, którą w kolejnych fazach spotkania konsekwentnie powiększali i ostatecznie wygrali 86:69. - Mimo wielu problemów, mimo wielu kontuzji, które nas trapiły w okresie przygotowawczym i trapią do tej pory, zagraliśmy dobry mecz. Nie idealny, ale dobry, taki na 70 procent naszych możliwości. I nie jest to powód do zadowolenia, że mamy rezerwy. Jest to powód do zmartwienia, bo każdorazowo powinniśmy grać na 100 procent - wyznał po ostatniej syrenie trener Neven Spahija. Wśród jego podopiecznych kapitalne spotkanie rozegrał duet Darjus Lavrinović - Gaspar Vidmar, który rzucił 38 punktów. Po stronie wileńskiej drużyny 15 oczek zdobył zarówno Milko Bjelica, jak i Brad Newley. - Nie jesteśmy jeszcze gotowi do gry na tak wysokim poziomie - stwierdził krótko Aleksandar Trifunović, szkoleniowiec Lietuvosu Rytas.

Fenerbahce Ulker Stambuł - Lietuvos Rytas Wilno 86:69 (24:16, 16:11, 22:18, 24:24)

(Lavrinović 21 (3x3), Vidmar 17, Ukić 11 (1x3), Onan 10, Savas 10 - Bjelica 15, Newley 15 (3x3), Gecevicius 12 (2x3), Valanciunas 10)

Grupa D:

9 tysięcy fanów w hali w Lublanie obejrzało najlepsze widowisko ze wszystkich środowych spotkań Euroligi. Spotkanie pomiędzy Union Olimpiją a Efesem Pilsen Stambuł obfitowało w wiele efektownych i efektywnych zagrań, były momenty żelaznej defensywy oraz strzeleckich popisów, a na koniec horror, który okazał się szczęśliwy dla miejscowych. Pierwszą dogrywkę Olimpiji zapewnił Goran Jagodnik dwoma celnymi rzutami wolnymi, a drugą Kevin Pinkney, który zablokował rzut Kenny Gregory’ego. Ta dwójka zresztą przechyliła losy spotkania na korzyść gospodarzy w trakcie drugich dodatkowych pięciu minut, wygranych przez Olimpiję 16:11. Amerykanin zdobył ogółem 23 punkty, a Słowniec tylko o dwa mniej. - Wielki wysiłek obu zespołów... Te słowa przychodzą mi do głowy jako pierwsze. Moi koszykarze zagrali z wielką pasją i jestem z nich bardzo dumny. Mimo różnych przeciwności, nie zwątpili ani na chwilę i po 50 minutach walki zostali nagrodzeni - cieszył się po meczu Jure Zdovc, trener miejscowych.

Union Olimpija Lublana - Efes Pilsen Stambuł 95:90 2OT (22:16, 8:13, 23:26, 18:16, 8:8, 16:11)

(Pinkney 23 (2x3), Jagodnik 21 (3x3), Gregory 16, Ilievski 16 (2x3), Shermadini 11 - Rakocević 23 (1x3), Tunceri 15 (3x3), Thornton 14, Gonlum 12 (1x3), Nachbar 11 (1x3))

Czwartkowe mecze:

CSKA Moskwa - Armani Jeans Mediolan

Żalgiris Kowno - Partizan Belgrad

Caja Laboral Baskonia - Maccabi Tel Awiw

Unicaja Malaga - Spirou Charleroi

Regal FC Barcelona - Cibona Zagrzeb

Power Electronics Walencja - Panathinaikos Ateny

Montepaschi Siena - Cholet Basket

Źródło artykułu: