1. kolejka Euroligi: Horror w Lublanie, gospodarze w komplecie

Poniedziałkowym spotkaniem Olympiacosu Piresu z Realem Madryt rozpoczęła swój kolejny sezon Euroliga. W środę natomiast rozegrano cztery następne spotkania i co ciekawe, w każdym z nich triumfowali gospodarze. Największy horror swoim kibicom zafundowali gracze Union Olimpiji Lublana, którzy pokonali Efes Pilsen Stambuł dopiero po dwóch dogrywkach. Swój pojedynek przegrał również mistrz Polski, Asseco Prokom Gdynia.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Grupa A:

O meczu mistrza Polski z wicemistrzem Rosji piszemy szerzej w osobnej relacji.

Khimki Moskwa - Asseco Prokom Gdynia 82:76 (18:14, 19:21, 26:20, 19:21)
(Langford 17 (1x3), Fridzon 13 (2x3), Planinić 12 (2x3), Eze 11, Lopez 11 (3x3), Savrasenko 11 - Giddens 20, Ewing 18 (1x3), Varda 17)

Grupa B:

- Zasłużyliśmy na zwycięstwo dzisiaj, chociaż mieliśmy wiele problemów, które wynikają z tego, że w obecnym kształcie trenujemy dopiero od czterech tygodni. Wygraliśmy, bo w drugiej części meczu bardzo dobrze przeciwko podkoszowym gości zagrali nasi wysocy: Rasho i Ioannis - powiedział po zwycięstwie Olympiacosu Pireus nad Realem Madryt, trener tych pierwszych, Dusan Ivković. Doświadczony szkoleniowiec miał na myśli Radoslava Nesterovicia i Ioannisa Bouroussisa, którzy powstrzymali w walce pod koszem Ante Tomicia oraz Felipe Reyesa, wygrywając w bezpośrednim pojedynku 27:19 na punkty i 14:11 w zbiórkach. Nie byłoby jednak wygranej Olympiacosu gdyby nie dobra postawa duetu rozgrywających: Vassilisa Spanoulisa i Milosa Teodosicia (do spółki 31 oczek i 14 asyst). - Momentami graliśmy mądrze, ale tylko momentami. Generalnie to nie było dobre spotkanie w naszym wykonaniu, lecz mam wrażenie, że potrzebujemy jeszcze trochę czasu by mierzyć się z najlepszymi - wyznał Ettore Messina, opiekun Realu.

Olympiacos Pireus - Real Madryt 82:66 (17:17, 19:18, 26:21, 20:10)
(Bouroussis 16 (1x3), Spanoulis 16 (1x3, 7 as.), Teodosić 15 (3x3, 7 as.), Nesterović 11 - Llull 18 (2x3), Suarez 12 (2x3), Tomić 10)

Bez większej historii potoczyło się spotkanie pomiędzy Lottomatiką Rzym, a niemieckim kopciuszkiem, Brose Baskets Bamberg. Jeszcze do przerwy goście nawiązywali co prawda wyrównaną walkę z faworytem starcia (39:36 dla miejscowych), lecz po zmianie stron na parkiecie istniała tylko jedna ekipa. Punkty z dystansu seriami zdobywał Charles Smith (16 oczek i cztery trójki), wspomagany przez Dariusa Washingtona (13) i Lukę Vitaliego (11) i Lottomatica odskoczyła przeciwnikowi w trzeciej kwarcie na dystans blisko dwudziestu punktów (63:46). Wówczas stało się jasne, że kwestia zwycięzcy meczu została rozstrzygnięta. - To już kolejne spotkanie, po ostatnim ligowym przeciwko Brindisi, w którym zatrzymujemy rywala na takim pułapie punktowym. Nasza obrona jest coraz lepsza i mam nadzieję, będzie jeszcze skuteczniejsza - przyznał Matteo Boniciolli, trener rzymskiego klubu.

Lottomatica Rzym - Brose Baskets Bamberg 83:65 (20:16, 19:20, 24:10, 20:19)
(Smith 16 (4x3), Washington 13 (1x3), Vitali 11 (2x3), Dasić 10 (1x3), Giachetti 10 (2x3) - Hines 20, Roberts 14 (1x3), Jacobsen 12)

Grupa C:

Tylko przez pierwsze dziesięć minut Lietuvos Rytas Wilno był równorzędnym rywalem dla ekipy mistrza Turcji, Fenerbahce Ulkeru Stambuł. Jednakże i wówczas gospodarze wypracowali sobie przewagę ośmiu oczek, którą w kolejnych fazach spotkania konsekwentnie powiększali i ostatecznie wygrali 86:69. - Mimo wielu problemów, mimo wielu kontuzji, które nas trapiły w okresie przygotowawczym i trapią do tej pory, zagraliśmy dobry mecz. Nie idealny, ale dobry, taki na 70 procent naszych możliwości. I nie jest to powód do zadowolenia, że mamy rezerwy. Jest to powód do zmartwienia, bo każdorazowo powinniśmy grać na 100 procent - wyznał po ostatniej syrenie trener Neven Spahija. Wśród jego podopiecznych kapitalne spotkanie rozegrał duet Darjus Lavrinović - Gaspar Vidmar, który rzucił 38 punktów. Po stronie wileńskiej drużyny 15 oczek zdobył zarówno Milko Bjelica, jak i Brad Newley. - Nie jesteśmy jeszcze gotowi do gry na tak wysokim poziomie - stwierdził krótko Aleksandar Trifunović, szkoleniowiec Lietuvosu Rytas.

Fenerbahce Ulker Stambuł - Lietuvos Rytas Wilno 86:69 (24:16, 16:11, 22:18, 24:24)
(Lavrinović 21 (3x3), Vidmar 17, Ukić 11 (1x3), Onan 10, Savas 10 - Bjelica 15, Newley 15 (3x3), Gecevicius 12 (2x3), Valanciunas 10)

Grupa D:

9 tysięcy fanów w hali w Lublanie obejrzało najlepsze widowisko ze wszystkich środowych spotkań Euroligi. Spotkanie pomiędzy Union Olimpiją a Efesem Pilsen Stambuł obfitowało w wiele efektownych i efektywnych zagrań, były momenty żelaznej defensywy oraz strzeleckich popisów, a na koniec horror, który okazał się szczęśliwy dla miejscowych. Pierwszą dogrywkę Olimpiji zapewnił Goran Jagodnik dwoma celnymi rzutami wolnymi, a drugą Kevin Pinkney, który zablokował rzut Kenny Gregory’ego. Ta dwójka zresztą przechyliła losy spotkania na korzyść gospodarzy w trakcie drugich dodatkowych pięciu minut, wygranych przez Olimpiję 16:11. Amerykanin zdobył ogółem 23 punkty, a Słowniec tylko o dwa mniej. - Wielki wysiłek obu zespołów... Te słowa przychodzą mi do głowy jako pierwsze. Moi koszykarze zagrali z wielką pasją i jestem z nich bardzo dumny. Mimo różnych przeciwności, nie zwątpili ani na chwilę i po 50 minutach walki zostali nagrodzeni - cieszył się po meczu Jure Zdovc, trener miejscowych.

Union Olimpija Lublana - Efes Pilsen Stambuł 95:90 2OT (22:16, 8:13, 23:26, 18:16, 8:8, 16:11)
(Pinkney 23 (2x3), Jagodnik 21 (3x3), Gregory 16, Ilievski 16 (2x3), Shermadini 11 - Rakocević 23 (1x3), Tunceri 15 (3x3), Thornton 14, Gonlum 12 (1x3), Nachbar 11 (1x3))

Czwartkowe mecze:

CSKA Moskwa - Armani Jeans Mediolan
Żalgiris Kowno - Partizan Belgrad
Caja Laboral Baskonia - Maccabi Tel Awiw
Unicaja Malaga - Spirou Charleroi
Regal FC Barcelona - Cibona Zagrzeb
Power Electronics Walencja - Panathinaikos Ateny
Montepaschi Siena - Cholet Basket

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×