Grupa A:
- Co będę ukrywał, jestem bardzo niezadowolony, bo graliśmy dobrze przez 30 minut, ale w ostatniej kwarcie zupełnie straciliśmy koncentrację i nie byliśmy wtedy zespołem - narzekał Sergio Scariolo, trener Khimki Moskwa, zespołu, który przegrał z Partizanem Belgrad 72:68 pomimo tego, że po trzech kwartach prowadził jeszcze 53:49. W szeregach gości szalał zwłaszcza Keith Langford, który zdobył 19 oczek w całym spotkaniu, lecz i on nie ustrzegł się błędów w decydujących momentach meczu. Dla gospodarzy 15 punktów rzucił Nathan Jawai, a o jeden mniej Oliver Lafayette. - Nie wiem jak to się stało, że w czwartej odsłonie znaleźliśmy w sobie takie pokłady energii i złapaliśmy swój rytm. W pierwszej połowie nie trafiliśmy żadnej trójki, ale po zmianie stron wszystko było już w porządku. Dziękuję moim graczom za włożone w ten mecz serce - cieszył się Vlade Jovanović, opiekun Partizana.
Partizan Belgrad - Khimki Moskwa 72:68 (21:19, 15:18, 13:16, 23:15)
(Jawai 15, Lafayette 14 (1x3), Kecman 12 - Langford 19 (3x3), Planinić 16 (1x3), Loncar 13)
O meczu mistrza Polski z mistrzem Hiszpanii piszemy szerzej w osobnej relacji.
Asseco Prokom Gdynia - Caja Laboral Baskonia 73:80 (15:20, 23:21, 16:21, 19:18)
(Brown 19 (3x3), Giddens 16 (1x3) - Barać 18, Teletović 17 (5x3), Huertas 12 (2x3, 8 as.), Oleson 10 (2x3))
1. | Caja Laboral Baskonia | 4 | 2 | 0 | 176:151 | +23 |
---|---|---|---|---|---|---|
2. | Khimki Moskwa | 3 | 1 | 1 | 150:148 | +2 |
3. | Partizan Belgrad | 3 | 1 | 1 | 134:141 | -7 |
4. | Żalgiris Kowno | 2 | 1 | 0 | 73:62 | +11 |
5. | Asseco Prokom Gdynia | 2 | 0 | 2 | 149:162 | -13 |
6. | Maccabi Tel Awiw | 1 | 0 | 1 | 78:94 | -16 |
Grupa B:
Sensacja w Bambergu! Naszpikowany gwiazdami zespół Olympiacous Pireus został pokonany przez kopciuszka Euroligi, Brose Baskets. Gospodarze zaskoczyli już w drugiej kwarcie, którą wygrali różnicą sześciu oczek i dzięki temu wyszli na nieznacznie prowadzenie do przerwy (34:28). Tuż po zmianie stron faworyci zmniejszyli co prawda straty do tylko trzech oczek, ale w ostatniej części meczu ponownie górowało Brose, w szeregach którego błyszczał Brian Roberts. - On zagrał fantastyczne zawody i gdyby nie jego postawa, nie byłoby dzisiejszego sukcesu. Jestem z niego bardzo dumny, jak i z reszty moich podopiecznych. Naprawdę pokazali, że w sporcie nie zawsze wygrywa ten, kto ma pieniądze - mówił trener Chris Fleming na temat Amerykanina, który zdobył 23 punkty i miał pięć zbiórek. 14 oczek dodał Kyle Hines, a po stronie Olympiacosu niewiele gorszy był Kostas Papanikolau (13). - Skoro nie umiemy się skoncentrować na najważniejsze momenty, nie zasługujemy na zwycięstwa. Gratulacje dla Brose - uciął krótko Dusan Ivković, trener gości.
Brose Baskets Bamberg - Olympiacos Pireus 73:61 (16:16, 18:12, 16:19, 23:14)
(Roberts 23 (3x3), Hines 14, Gavel 11 (1x3), Jacobsen 10 (2x3) - Papaloukas 13, Spanoulis 11 (3x3), Teodosić 11 (2x3))
Po pierwszej kwarcie meczu Spirou Charleroi - Lottomatika Rzym gospodarze wygrywali różnicą siedmiu punktów (21:14) i wydawało się, że są tego dnia na tyle dobrze dysponowani, by rozprawić się z włoskim rywalem. W kolejnych odsłonach spotkania to jednak goście dominowali nad wydarzeniami na parkiecie i konsekwentnie zwiększając swoją przewagę, ostatecznie zakończyli na dziewięciopunktowym zwycięstwie. 20 oczek dla przyjezdnych zdobył Darius Washington. - Charleroi postawiło nam bardzo trudne warunki, zwłaszcza na początku spotkania, kiedy my mieliśmy kłopoty ze znalezieniem dobrego rytmu. W drugiej połowie uporządkowaliśmy już swoją grę i spokojnie kontrolowaliśmy wydarzenia na parkiecie - powiedział Matteo Boniciolli, trener Lottomatiki.
Spirou Charleroi - Lottomatika Rzym 55:64 (21:14, 10:16, 12:16, 12:18)
(Mallet 14 (2x3) - Washington 20 (1x3), Crosariol 16)
1. | Lottomatica Rzym | 4 | 2 | 0 | 147:120 | +27 |
---|---|---|---|---|---|---|
2. | Olympiacos Pireus | 3 | 1 | 1 | 143:139 | +4 |
3. | Brose Baskets Bamberg | 3 | 1 | 1 | 138:144 | -6 |
4. | Unicaja Malaga | 2 | 1 | 0 | 84:73 | +11 |
5. | Spirou Charleroi | 2 | 0 | 2 | 128:148 | -20 |
6. | Real Madryt | 1 | 0 | 1 | 66:82 | -16 |
Grupa C:
Erazem Lorbek rzucił 19 punktów, Boniface N’Dong dodał 16, a Juan Carlos Navarro 15 i ekipa Regalu FC Barcelony pokonała Cholet Basket 84:77. Katalończycy już w pierwszych minutach spotkania uzyskali kilkupunktową przewagę, której potem tylko pilnowali. - Dobrze zaczęliśmy ten mecz. Graliśmy dużo piłką, wymienialiśmy podania i szukaliśmy dla siebie najlepszych rozwiązań. Trochę zgubiliśmy potem koncentrację i musieliśmy walczyć o wynik do samego końca, ale generalnie uważam, że byliśmy zespołem lepszym - stwierdził po ostatniej syrenie Xavi Pascual. Honor Cholet ratować próbował Sammy Mejia, autor 17 oczek, lecz jego dobra gra okazała się niewystarczająca.
Cholet Basket - Regal FC Barcelona 77:84 (14:24, 15:14, 22:20, 26:26)
(Mejia 17 (1x3), Robinson 16 (2x3), Avdalović 12 (1x3), Nelson 10 - Lorbek 19 (2x3), N’Dong 16, Navarro 15 (3x3, 6 as.))
Bo McCalebb popisał się efektownym wjazdem pod kosz pod koniec spotkania, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 77:75, a po chwili dodał kolejne dwa punkty i Montepaschi Siena pokonało Lietuvos Rytas Wilno, notując tym samym swoje drugie zwycięstwo w tym sezonie w Eurolidze. Amerykanin rzucił w całym meczu 14 oczek, a dwa więcej zanotował Rimantas Kaukenas. Najlepszym koszykarzem pojedynku okazał się być natomiast Milko Bjelica, autor 18 punktów, lecz jego dobra gra nie przełożyła się na korzyść dla zespołu. - To było ciężkie starcie. Nie mam tak doświadczonej drużyny, jak przed rokiem, gdyż odeszło kilku doświadczonych zawodników, ale jestem dumny, bo obecna ekipa dojrzewa na moich oczach. Oczywiście nie ustrzegliśmy się kilku błędów, ale one są jeszcze do poprawienia - wyznał na konferencji prasowej trener Simone Panigiani.
Lietuvos Rytas Wilno - Montepaschi Siena 75:79 (21:15, 18:24, 19:21, 17:19)
(Bjelica 18 (1x3), Bajramović 14 (12 zb.), El-Amin 11, Valanciunas 11 - Kaukenas 16 (1x3), McCalebb 14, Lavrinović 13 (1x3), Moss 10, Raković 10)
1. | Montepaschi Siena | 4 | 2 | 0 | 155:119 | +36 |
---|---|---|---|---|---|---|
2. | Regal FC Barcelona | 4 | 2 | 0 | 164:143 | +21 |
3. | Fenerbahce Ulker Stambuł | 2 | 1 | 0 | 86:69 | +17 |
4. | Lietuvos Rytas Wilno | 2 | 0 | 2 | 144:165 | -21 |
5. | Cholet Basket | 2 | 0 | 2 | 121:160 | -39 |
6. | Cibona Zagrzeb | 1 | 0 | 1 | 66:80 | -14 |
Grupa D:
- Nie mam słów na to, co się stało w drugiej połowie meczu. Na początku jeszcze wszystko wyglądało w miarę dobrze, ale później gospodarze nas zmasakrowali. Mam wrażenie, że zabrakło nam doświadczenia - powiedział Manuel Hussein, opiekun Power Electronics Walencja, po meczu z Efesem Pilsen w Stambule. Dla gospodarzy aż 55 punktów (z 79 zespołu) zdobyła trójka dojrzałych graczy: Igor Rakocević, Bootsy Thornton i Kerem Tunceri. Dzięki zwycięstwu nad hiszpańską ekipą, Efes awansował na pierwsze miejsce w tabeli. - To dla nas bardzo ważna wygrana. Spudłowaliśmy wiele rzutów, nie graliśmy dobrze na początku, popełniliśmy bardzo dużo niewymuszonych strat i słabo wymienialiśmy piłkę, a mimo to okazaliśmy się lepsi - oświadczył trener miejscowych, Neven Spahija.
Efes Pilsen Stambuł - Power Electronics Walencja 79:63 (14:16, 20:13, 23:16, 22:18)
(Rakocević 20 (2x3), Thornton 19 (1x3, 10 zb.), Tunceri 16 (2x3), Nachbar 11 (1x3) - Savanović 15 (1x3), Lishchuk 12 (1x3), Javtokas 10)
1. | Efes Pilsen Stambuł | 3 | 1 | 1 | 169:158 | +11 |
---|---|---|---|---|---|---|
2. | Panathinaikos Ateny | 2 | 1 | 0 | 72:56 | +16 |
3. | Armani Jeans Mediolan | 2 | 1 | 0 | 88:73 | +15 |
4. | Union Olimpija Lublana | 2 | 1 | 0 | 95:90 | +5 |
5. | Power Electronics Walencja | 2 | 0 | 2 | 119:151 | -32 |
6. | CSKA Moskwa | 1 | 0 | 1 | 73:88 | -15 |