Kamil Górniak: Nie występujesz na razie na parkiecie. Co się dzieje? Czy to jakaś groźna kontuzja?
Michał Woloszyn: Tak, mam kontuzję. Czeka mnie jeszcze przerwa, która potrwa od tygodnia do dwóch. Mam nadzieję, że złego miłe początki. Myślę, że za dwa tygodnie powinienem pojawić się już na parkiecie. Optymistycznie patrzę na ten najbliższy okres.
Również twój brat, Bartłomiej nie zaliczy początku sezonu do udanego.
- Bartek w ostatnim meczu złamał nogę. Wyszedł po raz pierwszy na boisko i od razu złamał nogę. Miał sporego pecha. Nie wiadomo czy wróci jeszcze w tym sezonie na parkiet. Trzeba jednak patrzeć na to wszystko z optymizmem. Czeka go kilka tygodni z nogą w gipsie, a potem rehabilitacja. Ciężko powiedzieć jak to będzie dalej, gdyż to długotrwała kontuzja.
Początek sezonu nie jest chyba dla was najlepszy?
- Dlaczego? Mieliśmy ciężki początek sezonu, z czego graliśmy dwukrotnie na wyjazdach. Byliśmy jednak równorzędnymi rywalami dla wymagających przeciwników. Ograliśmy u siebie Trefl Sopot. Gramy teraz z Anwilem na własnym parkiecie i jeśli zwyciężymy, to będzie to dobry start.
Na inauguracje zabrakło niewiele, gdyż przegraliście dwoma oczkami z PBG Basket Poznań.
- Zgadza się. To był mecz na styku i każdy mógł to spotkanie rozstrzygnąć na swoją korzyść. Przeciwnik miał po prostu więcej szczęścia. Wpadło im kilka rzutów na tzw. farcie. Tym wygrali to spotkanie.
Pokonaliście później Trefl Sopot, ale w derbach z Czarnymi Słupsk nie udało się już wygrać.
- Z Treflem z kolei pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony. W Słupsku musieliśmy długo gonić rywala, ale to nam się udało. Kosztowało nas to jednak sporo siły i w ostatnich minutach nie było już tej celności rzutów i dlatego przegraliśmy. Byliśmy na pewno wymagającej rywalem. Czarni na inaugurację wysoko wygrali z Turowem Zgorzelec, a my byliśmy chyba trudniejszym przeciwnikiem. Mamy trudny początek sezonu, ale każdy mecz jest ciężki. Z Anwilem nie jesteśmy na straconej pozycji.
W lecie doszło do sporych zmian w Kotwicy, ale patrząc na nazwiska to nie wygląda to źle.
- Wydaje mi się, że może być to zespół porównywalny potencjalnie z tym zespołem, który był tutaj w poprzednim sezonie. Teraz gramy jednak lepiej, jesteśmy lepiej ułożoną drużyną. Widać pracę trenera. Jesteśmy w dobrej dyspozycji i wiemy o tym. Szkoda tych dwóch porażek na wyjeździe, gdyż przynajmniej jeden można było zakończyć wygraną. Byłoby super gdyby tak było. Niestety przeciwnicy okazali się odrobinę lepiej. Teraz z Anwilem na pewno się nie podłożymy. Każdy się musi liczyć, że w hali w Kołobrzegu łatwo z nami nie będzie.
Jak ocenisz zawirowania wokół Asseco Prokom Gdynia. Zespół występuje w kilku rozgrywkach i czasem skład na mecze ligowe jest dość dziwny.
- Są tam bardzo doświadczeni ludzi i wiedzieli co robią. Decyzje, które podejmują są na pewno przemyślane. Grają w trzech bardzo wymagających rozgrywkach i nie dało się tego inaczej pogodzić. Musieli poszerzyć znacznie kadrę zespołu. Wiadomo, że w różnych pojedynkach będzie grał inny skład. Jest to specyfika tego, że mają wymagający terminarz i rozgrywają nawet trzy mecze w tygodniu. Nie uważam, żeby to było coś nadzwyczajnego.