Mariusz Karol: Ta drużyna ma charakter

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki trener Mariusz Karol odmienił oblicze gry AZS Koszalin. Szkoleniowiec, który około dziesięć dni temu zastąpił na stanowisku pierwszego trenera koszalińskiej ekipy Amerykanina Charlesa Bartona, w sobotę wygrał ze swoim zespołem po raz pierwszy w tym sezonie. AZS pokonał u siebie Polonię Warszawa 87:76.

- Bardzo, ale to bardzo zależało nam na tym by w końcu wygrać ten pierwszy raz w sezonie. Po trzech porażkach drużyna potrzebowała zwycięstwa jak niczego innego - powiedział tuż po pokonaniu Polonii Warszawa trener Mariusz Karol. 43-letni szkoleniowiec objął stery w AZS Koszalin przed około dziesięcioma dniami i był bardzo bliski zwycięstwa już w swoim pierwszym spotkaniu na ławce koszalińskiej drużyny. W Hali Mistrzów lepszy jednak okazał się Anwil.

Trener Karol powtarzał wówczas, że jego zawodnicy zagrali na 130 procent swoich umiejętności i stąd możliwe było nawiązanie walki z włocławianami. Przed spotkaniem z Polonią miało być już zgoła inaczej - wszak warszawska ekipa to jednak nie ta sama półka co ekipa z Kujaw, a i trener AZS miał cały tydzień na rozpracowanie przeciwnika. Ostatecznie przygotował swoją drużynę na tyle dobrze, że ta już po dwóch kwartach prowadziła 44:29 i ze świadomością własnej siły mogła wyjść na drugą połowę.

- Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu naprawdę dobra. Akcje cechowały się płynnością, trafialiśmy na dobrym procencie, nie popełnialiśmy zbyt wielu strat i przede wszystkim - graliśmy skutecznie w defensywie - komplementował swoich podopiecznych szkoleniowiec. Brawa koszalinianom należą się zwłaszcza za obronę w drugiej odsłonie, kiedy to pozwolili graczom Polonii zdobyć tylko 13 oczek. W tym czasie sami rzucili ich aż 26.

Po zmianie stron duetowi Winsome Frazier - Damien Kinloch (razem 43 oczka z 87 drużyny) i spółce pozostało więc tylko bronić wyniku i pilnować by goście nie zbliżyli się za bardzo. - W drugiej połowie wkradło się w nasze poczynania coraz złego. Gdzieś straciliśmy koncentrację i w pewnym momencie zespół stanął. Na szczęście nie trwało to długo i muszę przyznać, że jestem zbudowany postawą moich podopiecznych, bo wyszli z dołka, a w czwartej kwarcie pewnie trzymali dystans około dziesięciu punktów różnicy na naszą korzyść. To pokazuje, że mają charakter - cieszył się Karol.

Szkoleniowiec podziękował również kibicom za to, że w trudnych momentach pomogli swojemu zespołowi. - Był taki jeden moment, kiedy rywale złapali wiatr w żagle, trafili trzy trójki, ale wówczas w kapitalny sposób zachowali się nasi kibice. Swoim dopingiem włączyli się do gry, pomogli nam w trudnym momencie, bo widzieli, że zespół przechodzi kryzys i nie mam wątpliwości, że wygraliśmy również dzięki nim - wyznał trener koszalińskiego zespołu, przyznając jednocześnie, że mecz z Polonią to już dla niego przeszłość i teraz koncentruję się na kolejnym pojedynku - za tydzień AZS jedzie do Zgorzelca. - Od poniedziałku ruszamy znowu z ciężkimi treningami dwa razy dziennie. Koszykówka to nie zabawa, ale poważna praca, a my mamy sporo zaległości do nadrobienia.

Komentarze (0)