Fanów Rosy zastanawiał fakt, czy po pucharowym rozgromieniu Alby w Chorzowie różnicą niemal 50 punktów, ich pupile będą w stanie odpowiednio skoncentrować się na kolejny bój o pierwszoligowe punkty. Ich obawy potwierdziły się w drugiej kwarcie, w której niespodziewanie to młodzież ze stolicy dyktowała warunki. Co więcej, Michał Michalak, Adam Linowski i Sebastian Kowalczyk trafiali jak na zawołanie. - Nie lubimy grać z takimi zespołami jak Polonia 2011. Prezentują one szaloną koszykówkę, opartą na dużej szybkości. Dajemy się wciągać w tę grę, a to nie jest nasz styl, to nam nie wychodzi. Przez to właśnie całkowicie pogubiliśmy się w drugiej kwarcie - przyznał trener Rosy Piotr Ignatowicz.
W drugiej połowie doświadczenie radomian pozwoliło opanować sytuację, ciężar gry na swoje barki przejęli Artur Donigiewicz oraz Jakub Zalewski i nie zawiedli swoich fanów. - To był przełom meczu. Gdy radomianie trafili trzy razy za trzy z czystych pozycji, wtedy zaczęliśmy grać indywidualnie, szukając dziwnych rozwiązań. Dopóki była zespołowość, jakoś się trzymaliśmy. Niestety brakuje nam doświadczonego gracza, który w kryzysowym momencie wziąłby ciężar gry na siebie - ocenił tymczasem opiekun gości Arkadiusz Miłoszewski.
Rosa Radom - Polonia 2011 Warszawa 85:65 (27:13, 11:27, 24:16, 23:9)
Rosa: Donigiewicz 17 (2), Kardaś 10 (2), Wiekiera 10, Przybylski 8, Sosnowik 6 oraz Zalewski 16 (3), Maj 7, Nikiel 6, Wróbel 5 (1), Podkowiński 0, Kapturski 0.
Polonia: Michalak 25 (3), Linowski 13 (1), Jankowski 11 (1), Kowalczyk 3 (1), Glabas 2 oraz Pietras 7, Kucharek 3 (1), Holnicki-Szulc 1, Zięba 0.