Walka do ostatnich sekund - relacja z meczu Polonia Warszawa - Kotwica Kołobrzeg

Warszawianie w końcu mogli pokazać się przed własną publicznością. Długo wyczekiwany mecz w hali na Kole zgromadzonym kibicom dostarczył sporo emocji. Poloniści pewnie prowadzili przez 35 minut spotkania, ale celne rzuty zza linii 6,75m Sławomira Sikory w końcówce meczu dały sygnał Kotwicy, aby walczyć do ostatniej sekundy.

Mecz rzutem za trzy punkty otworzył Darnell Hinson, a chwilę później ten sam zawodnik pewnie zdobył kolejne dwa punkty. Szybko na atak Polonistów odpowiedział trafieniem z dystansu Ted Scott. Amerykanin jednak tego występu na pewno nie zaliczy do udanych. Scott zdobył zaledwie 9 punktów, a wszystkie udało mu się trafić w pierwszej połowie. - We wcześniejszych meczach moi gracze się starali, a w sobotę jakby przeszli zupełnie obok meczu -powiedział rozczarowany postawą swojej drużyny Dariusz Szczubiał. Poloniści, których grę prowadził Marcin Nowakowski, zdominowali Kotwicę Kołobrzeg od pierwszych minut. Rozgrywający warszawian zdobył aż 17 punktów i 3 asysty.

W drugiej kwarcie grę kołobrzeżan próbował poderwać Tomasz Zabłocki, który trafił zza linii 6,75m. Jednak wiatru w żagle nabrał również Harding Nana, który najpierw zdobył 2 pkt, a później popisał się blokiem na Łukaszu Diduszko. Kameruńczyk w sobotę nie miał sobie równych i zanotował double-double mając 17 punktów i 15 zbiórek. Podopieczni Darusza Szczubiała nie potrafili odnaleźć się zupełnie na boisku. Na trzy minuty przed końcem pierwszej odsłony meczu trener Kotwicy wziął czas. Uwagi okazały się cenne ostre krycie na całym boisku pozwoliło wymusić błąd 24 sekund na przeciwniku, a Scott zdobył 2 oczka.

Szkoleniowiec Kotwicy na pewno z gry swoich podopiecznych nie mógł być zadowolony, a trzecia kwarta podobnie jak dwie pierwsze przebiegała pod dyktando gospodarzy. Najpierw świetny blok Tony Esleya na Marko Djuricu, a chwilę później dobre dogranie Marcina Nowakowskiego do Amerykanina pozwoliło zakończyć akcję widowiskowym wsadem. - Muszę dowiedzieć się jak to możliwe, że moi zawodnicy chodzili, a nie biegali po parkiecie. Może są przemęczeni, coś ich bolało, albo to wina pogody - nie krył zdenerwowania po meczu trener Kotwicy.

Prowadząca jeszcze na dwie minuty przed końcem meczu 16 punktami Polonia Warszawa straciła rytm gry i pozwoliła Kotwicy odrobić straty.- Za szybko pomyśleliśmy, że mecz jest już wygrany. Kotwica walczyła do końca, ale nie wykorzystała szansy na zwycięstwo, bo ostatecznie to my wygraliśmy - powiedział zadowolony Wojciech Kamiński. Sygnał do ataku kołobrzeżanom dał Sławomir Sikora, który trafieniami zza linii 6,75m przywrócił nadzieję swojej drużynie na zwycięstwo. Jednak w kluczowej akcji meczu próbując podawać do Scotta wyślizgnęła mu się piłka, a Nana zapewnił Polonii wygraną 84:79. - W ostatniej akcji chciałem spenetrować i wejść pod kosz, ale zobaczyłem Scotta na czystej pozycji. Próbowałem odegrać do niego piłkę, ale się nie udało. Taka jest koszykówka - dodał na koniec Sikora.

Polonia Warszawa - Kotwica Kołobrzeg 84:79 (23:12, 24:21, 14:10, 23:36)

Polonia: Harding Nana 17 (15 zb), Tony Easley 15, Darnell Hinson 14, Marcin Nowakowski 8, David Palmer 8 (11 zb), Alan Czujkowski 5, Łukasz Wichniarz 5, Michał Kuśmierz 0

Kotwica: Darrell Harris 17 (20 zb), Sławomir Sikora 15, Marko Djuric 10, Ted Scott 9, Tomasz Zabłocki 6, Szymon Rduch 3, Bartosz Sarzało 2, Łukasz Diduszko 2, Dawid Bręk 1, Anthony Fisher 0, Michał Moralewicz 0

Źródło artykułu: