MKS na wiosnę otarł się o awans do Tauron Basket Ligi, a w tym sezonie ma wykonać kolejny progres. Po niemrawym początku drużyna ma na swoim koncie już trzy porażki i coraz większą stratę do niepokonanego w rozgrywkach AZS-u Politechnika Warszawska. Kolejna przegrana zespołowi Wojciecha Wieczorka mocno utrudni przebicie do pierwszej dwójki.
Poza tym najbliższy rywal MKS-u Znicz Basket Pruszków nie jest zaliczany do ligowych potentatów. Drużyna, której celem jest utrzymanie w lidze lub co najwyżej zaatakowanie play-off, nie tylko dysponuje węższym, mniej doświadczonym składem, ale boryka się także z kontuzjami.
Cały czas do pełni sił nie doszedł typowany na pierwszego rozgrywającego zespołu Paweł Machynia, który w czterech meczach zdobył w sumie zaledwie 10 punktów, co nawet jak na rozgrywającego jest niewielkim dorobkiem. Po meczu z SKK niepełni sił są zaś dwaj inni obrońcy: Adrian Suliński i Marek Szumełda-Krzycki. Obaj w minionym tygodniu trenowali niewiele i nie wystąpili w Pucharze Polski. Na pewno nie zagra też skrzydłowy Daniel Wilkusz.
Trener Wieczorek nie musi się obawiać o problemy zdrowotne swojego zespołu. Do Pruszkowa przyjedzie w najsilniejszym, w dodatku wypoczętym składzie. W pucharowym starciu z Pogonią Ruda Śląska MKS zagrał bez pięciu podstawowych zawodników (Basiński, Lisewski, Partyka, Piechowicz i Zmarlak), ale rezerwowi wywiązali się z zadania. Duża możliwość rotacji i praktycznie po dwóch doświadczonych graczy na każdą pozycję pozwalają trenerowi Wieczorkowi na żonglowanie piątką na parkiecie. Gospodarze takich możliwości nie mają i w tym tkwi ich słabość.
Pod wodzą Pawła Czosnowskiego Znicz Basket wygrał już jednak kilka spotkań, przed których rozpoczęciem teoretycznie stał na straconej pozycji. Czy tak też będzie w starciu z MKS-em Dąbrowa Górnicza? Przekonamy się w niedzielę, początek spotkania o godzinie 18:00. Wstęp wolny.