Leszek Karwowski: Obawiać możemy się tylko samych siebie

Po raz ósmy tej jesieni wraz z ostatnią syreną ręce w geście triumfu unieść mogli koszykarze Politechniki Warszawskiej. Inżynierowie ograli we własnej hali Łódzki Klub Sportowy i z kompletem punktów przewodzą ligowym rozgrywkom.

W tym artykule dowiesz się o:

Podopieczni Mladena Starcevicia pokonali łodzian 67:63, choć to goście przez długi czas kontrolowali wynik spotkania. - Rywale byli do meczu dobrze przygotowani - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl najbardziej doświadczony zawodnik Politechniki, Leszek Karwowski. - Michał Exner - ich drugi trener - zna nas jak własną kieszeń, podobnie jak Krzysiek Sulima, który w poprzednim sezonie grał razem z nami - tłumaczy wychowanek Sparty Augustów. - Wygraliśmy, bo zagraliśmy jak zespół.

Inżynierowie dogonili rywali na początku czwartej kwarty i wynik meczu rozstrzygnęli na swoją korzyść w ostatnich minutach. - Zespoły które myślą, że są w stanie utrzymać takie tempo przez 40 minut, są w olbrzymim błędzie, bo my jesteśmy naprawdę świetnie przygotowani - cieszy się Karwowski. - Jest u nas dziesięciu równych zawodników, nie ma takiego problemu, że ktoś wejdzie z ławki i obniży wartość drużyny. Jest wręcz odwrotnie, rezerwowi dają zespołowi bardzo dużo. Inne ekipy nie mają takiego komfortu - tłumaczy.

Politechnika wygrała jak dotąd osiem spotkań z czego tylko jedno - w Siedlcach - różnicą wyższą niż 10 punktów. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że ostatnimi czasy Inżynierowie rozsmakowali się w emocjonujących końcówkach, o czym najlepiej świadczą spotkania z Polonią 2011 i ŁKS-em. - Łodzianie grali bardzo dobrze, w końcówce zabrakło im jednak pary, dlatego zwyciężyliśmy - mówi Karwowski. - Jak do tej pory większość meczów wygrywaliśmy jednak pewnie. Zespół do każdego spotkania był znakomicie przygotowany.

Jesień w pełni, a Inżynierowie wciąż czekają na pogromcę. Czy w świetle tak doskonałych wyników powinni się w tej lidze jeszcze kogoś obawiać? - Tylko samych siebie - odpowiada Karwowski. - Nie możemy pozwolić, żeby zabiła nas pycha i rutyna, że ciągle wygrywamy i wygrywamy. Staramy się patrzeć na miesiąc do przodu, ale tak naprawdę koncentrujemy się tylko na chwili obecnej - przyznaje. A ze stanu aktualnego wysnuć można twierdzenie, iż Inżynierowie stają się głównym pretendentem do gry w Tauron Basket Lidze.

Komentarze (0)