Krzysztof Sulima znów w Warszawie

W sentymentalną podróż do Warszawy wybrał się w sobotę Krzysztof Sulima. Gracz Łódzkiego Klubu Sportowego miał okazję zmierzyć się na parkiecie ze swoimi byłymi klubowymi kolegami.

- To bardzo miłe uczucie - nie kryje w rozmowie ze SportoweFakty.pl 20-letni środkowy. - Trenowałem w tej hali przez dwa lata i bardzo dobrze się tutaj czuję. Zależało mi, żeby wejść na parkiet i pokazać się z jak najlepszej strony - tłumaczy. Sulima większość pierwszej części gry spędził jednak wśród rezerwowych, dopiero po przerwie trener Piotr Zych dał mu się wyszumieć. Były gracz Politechniki zdobył 13 punktów, zaliczył 4 zbiórki, 3 straty i przechwyt. Rzucał z 75-procentową skutecznością.

- Szkoda, że przegraliśmy - ubolewa. - Zagraliśmy jednak bardzo dobre spotkanie, a o wyniku zadecydowała końcówka - tłumaczy. ŁKS długo prowadził, Inżynierowie losy meczu rozstrzygnęli na swoją korzyść dopiero w ostatniej kwarcie. - Przydarzyło nam się kilka błędów, zmarnowaliśmy 10-punktową przewagę, spuściliśmy głowy i przegraliśmy - tłumaczy Sulima. - W pewnym momencie po prostu stanęliśmy, nie potrafiliśmy nic zrobić. Były straty i niecelne proste rzuty - ubolewa.

Sulima jest tej jesieni najskuteczniejszym koszykarzem ŁKS-u, w ośmiu meczach uzbierał 89 punktów. Jego zespół zawodzi oczekiwania kibiców. Łodzianie rozgrywki rozpoczęli wprawdzie od zwycięstwa nad Polonią 2011, później przyszły jednak cztery kolejne porażki, a złą passę gracze Zycha przerwali dopiero w Tychach. Tydzień później ograli Victorię, by w sobotę ulec Politechnice. W Łodzi nie tracą jednak nadziei na poprawę wyników. - Gramy o awans - zapewnia Sulima. Łodzianie nie są jednak w tych deklaracjach odosobnieni.

Komentarze (0)