NBA: Amway Center zdobyte, solidny mecz Gortata

Utah Jazz śmiało można nazwać mistrzami powrotów. W Orlando przegrywali już różnicą 18 punktów, lecz dzięki kapitalnej czwartej kwarcie odwrócili losy spotkania. Marcin Gortat zdobył sześć punktów i miał 10 zbiórek.

Jacek Konsek
Jacek Konsek

Grając przeciwko Jazzmanom ani na chwilę nie można się rozluźniać. Kilkadziesiąt godzin wcześniej boleśnie przekonali się o tym koszykarze Miami Heat, którzy prowadzili różnicą nawet 22 oczek, a mimo tego polegli. Tym razem podobna sytuacja miała miejsce w niezdobytej do tej pory Amway Center. Goście z Salt Lake City mieli już 18-punktowy deficyt, lecz potrafili rozstrzygnąć pojedynek na swoją korzyść.

- To była niepokojąca porażka - powiedział Stan Van Gundy, szkoleniowiec Magików. Jego podopieczni popełnili 21 strat, a na przełomie trzeciej i czwartej kwarty zanotowali serię 2:24!

Andrei Kirilenko i Deron Williams trafili w tym czasie po dwie trójki i Jazz wyszli na prowadzenie 80:76. Rozgrywający Utah miał 30 oczek, 14 asyst i pięć zbiórek. - To ciężka sprawa, bo zdarza nam się taka sytuacja już drugi dzień z rzędu - powiedział Williams. Utah w zeszłą sobotę odrobiła także 18 punktów straty w meczu przeciwko Los Angeles Clippers.

Wśród pokonanych 20 oczek zgromadził Vince Carter. Po raz pierwszy w tym sezonie Marcin Gortat zapisał na swoim koncie dwucyfrowy wynik w zbiórkach - 10. Dołożył ponadto sześć punktów i przechwyt.

Warto zauważyć, że była to pierwsza porażka Orlando we własnej hali. Mimo tego, z bilansem 5-2 są liderami swojej dywizji.

Orlando Magic - Utah Jazz 94:104 (23:22, 22:13, 29:30, 20:39)

Orlando: V. Carter 20, J. Nelson 19, R. Lewis 16, D. Howard 14, B. Bass 14, M. Gortat 6 (10 zb), Q. Richardson 3, J.J. Redick 2, C. Duhon 0, R. Anderson 0, J. Williams 0.

Utah: D. Williams 30 (14 as), P. Millsap 23, A. Jefferson 21, A. Kirilenko 12, R. Bell 8, C.J. Miles 5, K. Fesenko 5, R. Price 0, F. Elson 0, G. Hayward 0.

Pozostałe mecze:

Zaledwie sześciu meczów w NBA potrzebował John Wall aby zanotować swoje pierwsze triple-double. W wieku 20 lat i 65 dni stał się trzecim najmłodszym zawodnikiem, który dokonał tego wyczynu. Wcześniej zrobili to jedynie LeBron James (dwukrotnie) i Lamar Odom.

19 punktów, 13 asyst i 10 zbiórek Walla przyczyniło się do wygranej Czarodziei nad Rakietami, a wszystkiemu temu przyglądał się z trybun sam Magic Johnson (138. triple-double w karierze). - On jest legendą, członkiem Galerii Sław, zdobywcą mistrzowskich pierścieni. Każdy stara się osiągnąć to co on, ale trzeba to zrobić we własnym stylu - przyznał Wall.

Houston nie dość, że przegrali już szósty mecz w tym sezonie, to na dodatek stracili Yao Minga. Chiński gigant naciągnął mięsień w nodze i zagrał ledwo sześć minut. Nie zdobył żadnego punktu - po raz pierwszy od 2002 roku!

Washington Wizards - Houston Rockets 98:91 (30:21, 23:25, 20:26, 25:19)
(A. Blatche 20 (11 zb), A. Thornton 20, J. Wall 19 (13 as, 10 zb, 6 przech) - K. Martin 31, L. Scola 24, I. Smith 12)

Kibice Leśnych Wilków mają w tym sezonie (znów) bardzo mało powodów do radości. Tym bardziej należy podkreślić ich wyjazdowe zwycięstwo w Sacramento nad tamtejszymi Królami. Nie byłoby one możliwe bez Michaela Beasley'a, który ustanowił swój punktowy rekord kariery - 42.

- To była jeden z tych wyjątkowych wieczorów. Trafiałem rzuty i byłem agresywny - cieszył się Beasley, który przed tym meczem miał średnią punktów na poziomie niespełna 15 oczek.

Królowie nie mogli tego dnia liczyć na Tyreke'a Evansa, który zagrał fatalnie. Miał tylko pięć punktów i aż pięć strat, a na dodatek spędził na parkiecie tylko 27 minut z powodu zbyt dużej ilości przewinień.

Sacramento Kings - Minnesota Timberwolves 89:98 (22:27, 23:24, 27:23, 17:24)
(O. Casspi 17, B. Udrih 16, S. Dalembert 14 - M. Beasley 42, S. Telfair 16, W. Johnson 12)

San Antonio Spurs zazwyczaj rozkręcają się bardzo wolno. Ten sezon rozpoczęli jednak wyjątkowo mocno i po siedmiu spotkaniach mają bilans 6-1, przegrywając tylko z rewelacyjnymi Szerszeniami z Nowego Orleanu. W środę nie mieli żadnych problemów z pokonaniem Los Angeles Clippers.

Kalifornijski zespół nie dość, że ma bilans 1-8, to na dodatek przystępował do tej rywalizacji bez trzech liderów - Barona Davisa, Erica Gordona i Chrisa Kamana. - To nie jest tak, że my wychodzimy i się poddajemy. Jest ciężko. Przegraliśmy już tyle meczów, ile w całym moim ostatnim sezonie w NCAA - smucił się Blake Griffin, autor 11 oczek.

Wśród Ostróg 22 punkty zanotował Richard Jefferson - zawodnik, od którego będzie zależało najwięcej w tym sezonie. Jeśli utrzyma wysoką formę przez całe rozgrywki, Spurs znów mogą włączyć się do gry o najwyższe cele.

Pozostałe wyniki:

Atlanta Hawks - Milwaukee Bucks 91:108 ((26:21, 14:33, 19:34, 32:20))
(Z. Pachulia 16, A. Horford 14, J. Johnson 13 - C. Maggette 20, B. Jennings 19, E. Ilyasova 17 (10 zb))

Toronto Raptors - Charlotte Bobcats 96:101 (24:26, 24:22, 26:21, 22:32)
(A. Bargnani 23, S. Weems 20, A. Johnson 16 - S. Jackson 20, G. Wallace 19 (14 zb), D.J. Augustin 16)

New York Knicks - Golden State Warriors 117:122 (32:34, 24:26, 25:29, 36:33)
(A. Stoudemire 33 (10 zb), W. Chandler 27, R. Felton 20 - D. Lee 28 (10 zb), S. Curry 25, M. Ellis 22)

Cleveland Cavaliers - New Jersey Nets 87:95 (25:18, 27:24, 17:25, 18:28)
(J.J. Hickson 15, R. Sessions 14, A. Jamison 14 - D. Harris 31, A. Morrow 21, K. Humphries 13 (18 zb))

Memphis Grizzlies - Dallas Mavericks 91:106 (21:27, 29:28, 19:31, 22:20)
(Z. Randolph 23, R. Gay 18, M. Gasol 10 - J. Terry 25, S. Marion 20, D. Nowitzki 12 (10 zb))

Oklahoma City Thunder - Philadelphia 76ers 109:103 (32:28, 27:23, 26:23, 24:29)
(R. Westbrook 31 (12 as), K. Durant 31, S. Ibaka 12 - J. Holiday 17 (11 as), E. Brand 17, J. Meeks 17)

San Antonio Spurs - Los Angeles Clippers 107:95 (24:20, 27:24, 28:21, 28:30)
(M. Ginobili 22, R. Jefferson 22, T. Parker 21 - R. Butler 18, C. Smith 15, E. Bledsoe 11)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×