Krzysztof Kaczmarczyk: Asseco Prokom w ubiegłym tygodniu przegrało drugi meczu w Tauron Basket Lidze. Tym razem lepsza okazała się ekipa PBG Basket Poznań. Co zadecydowało o porażce w stolicy Wielkopolski?
Iwo Kitzinger: Zadecydowało kilka czynników. Brak zespołowości, brak skupienia... Wiele można podkreślać. Generalnie przegraliśmy, bo zdobyliśmy mniej punktów od przeciwników.
Pojawiliście się w stolicy Wielkopolski może w nie najsilniejszym składzie, ale i tak byliście stawiani w roli faworyta. Myślisz, że wasza porażka w tym meczu to duża niespodzianka?
- Każda porażka mistrza Polski jest niespodzianką.
W Poznaniu rozpocząłeś mecz w pierwszej piątce. Oznacza to, że wróciłeś już do swojej optymalnej formy fizycznej, czy przed tobą jeszcze sporo pracy?
- Formy nie złapałem jeszcze, bo mało trenowałem. Poza tym problemy z kostką odbijają się na efektywności, której po prostu nie było.
No właśnie. Od początku rozgrywek zmagasz się z pewnymi problemami zdrowotnymi, które sprawiły, że w sezonie 2010/2011 wystąpiłeś dopiero w dwóch meczach. Możesz powiedzieć dokładnie co się działo z tobą?
- Rzeczywiście sporo meczów mnie ominęło. W Tarnobrzegu grałem pomimo bólu, a w Poznaniu kicha... Skręciłem kostkę na obozie, a przed rozpoczęciem ligi znowu tą sama kostkę podkręciłem. Tym razem została już chyba zmasakrowana. Mimo prób uruchomienia, nie wyszło. Trenowałem, mimo że w dalszym ciągu mnie bolała. Dlatego też kilka dni temu, po wyjeździe do Poznania, zdecydowałem się na zabieg i unieruchomienie stawu na kilka dni. Treningi jednak chcę rozpocząć już w poniedziałek.
Słyniesz z niesamowicie ambitnej gry w defensywie. W meczu z Poznaniem nabiegałeś się sporo za Eddim Millerem. To "męczący" gracz do gry w obronie? Ty dodatkowo borykałeś się z bólem w nodze.
- Miller to bardzo dobry zawodnik, za którym rzeczywiście trzeba się nabiegać. Korzysta z całej serii zasłon.
Kitzinger w poprzednim sezonie był wiodącą postacią Trefla Sopot. Teraz broni barw Asseco Prokomu Gdynia, ale w pokazaniu pełnej dyspozycji przeszkadza mu kontuzja kostki
Jednym z katów Asseco Prokomu Gdynia był twój były kolega z Trefla Sopot Cliff Hawkins. Myślisz, że zatrudnienie go w Poznaniu to dobry ruch ze strony drużyny, w której ty też kiedyś przecież grałeś?
- Tak. Bardzo chwalę klub z Poznania, dobrze, ze wskrzeszono tam kosza. Dla klubu sprowadzenie Cliffa to było bardzo dobre posunięcie. Jest to dobry zawodnik, który w każdej drużynie by się przydał, szczególnie jeśli mówimy o grze w obronie.
Przed sezonem zamieniłeś kluby z Trójmiasta, przechodząc z Trefla do Asseco Prokomu. Jakie cele sportowe stawiałeś sobie w związku tym ruchem?
- Celem sportowym jest mistrzostwo Polski i awans w rozgrywkach Euroligi oraz VTB. Indywidualnie natomiast chcę wrócić do dawnej formy, kiedy niczego się nie bałem.
Bierzesz udział w ciekawym pomyśle, jakim jest gra twojego zespołu w trzech rozgrywkach. Dochodząc do optymalnej formy, liczysz na powołanie do kadry meczowej na Euroligę czy VTB?
- Oczywiście, że liczę na występy w pucharach. Niestety kostka na razie nie pozwoliła mi się wybić. Jestem jednak dobrej myśli, patrząc w dalszą część sezonu.
Dochodząc do optymalnej formy i grając w najlepszym polskim klubie, masz jeszcze nadzieję na grę w reprezentacji? Kadra ma problem z zawodnikami na pozycji numer 1 i 2. Myślisz, że to może być twoja szansa? Za rok zagramy ponownie na mistrzostwach Europy.
- Każdy zawodnik chce reprezentować swój kraj na arenie międzynarodowej. Rzeczywiście kadra miała problemy z graczami na tych pozycjach. Na pozycji rozgrywającego nie było nikogo do pomocy Koszarkowi. Musiał to robić Kelati, który jest super strzelcem. Może kiedyś znowu zagram?