Im jesteś lepszy w obronie, tym więcej masz szans w ataku - wywiad z Juliusem Jenkinsem, obrońcą Alby Berlin

Julius Jenkins to jeden z dwóch koszykarzy Alby Berlin, który pamięta zeszłoroczny sukces w postaci wicemistrzostwa Pucharu Europy i teraz celuje w poprawienie tego rezultatu. Jego drużyna natomiast idealnie rozpoczęła obecną edycję tych rozgrywek, pokonując we Włocławku miejscowy Anwil 86:74. Po ostatniej syrenie Amerykanin zgodził się na obszerny wywiad specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Michał Fałkowski: Pierwsze koty za płoty, jak to się mówi w Polsce. Na inaugurację sezonu 2010/2011 w Pucharze Europy pokonaliście Anwil we Włocławku.

Julius Jenkins: Dobrze, że już jest po meczu i że go wygraliśmy. W lidze do tej pory idzie nam nieźle, przegraliśmy tylko jedno spotkanie i muszę przyznać, że trochę denerwowaliśmy się meczem w Pucharze Europy, tym bardziej, że zaczynaliśmy sezon na wyjeździe.

Zgodnie z obawami, na początku spotkanie to nie ułożyło się po waszej myśli. Dlaczego?

- Zapomnieliśmy o obronie. Kompletnie o niej zapomnieliśmy i rywal to wykorzystał. Wiesz, to jest koszykówka i to jest Puchar Europy. Ten, kto tu jest, na pewno coś osiągnął w swojej lidze i nie jest słaby. Tutaj nie ma słabeuszy, co w pierwszej połowie pokazał Anwil. Oni grali bardzo mądrze i skutecznie. Gdy tylko u nas w obronie robiła się luka, od razu to wykorzystywali, a że robiliśmy wiele błędów, oni zdobywali wiele punktów. Już po pierwszej kwarcie mieli na swoim koncie aż 26 oczek. To niespotykane...

Miałem okazję siedzieć niedaleko waszego trenera, Luki Pavicevicia, i muszę powiedzieć, że uderzyło mnie to, że był bardzo spokojny. Mimo, że przegrywaliście całą pierwszą połowę, on spokojnie tłumaczył wam wasze błędy. Jakby był pewien, że na koniec meczu i tak będziecie górą...

- Pewnie tak (śmiech). Rzeczywiście, coach podczas spotkań nie reaguje zbyt żywiołowo, choć uwierz mi, czasami potrafi mocno ochrzanić. Teraz jednak nie było potrzeby, bo my nie graliśmy źle. Popełnialiśmy błędy w obronie, to fakt, ale mimo wszystko cały czas trzymaliśmy się blisko Anwilu i tak naprawdę nie pozwalaliśmy gospodarzom rozwinąć w pełni skrzydeł.

Co wam zatem powiedział trener, że po zmianie stron wasza gra wyglądała zupełnie inaczej, po prostu lepiej.

- Trener powiedział nam kilka bardzo konkretnych zdań. Nie było miejsca na długie wywody i gadanie bez sensu. Stwierdził, że nie gramy swojej koszykówki, ale kiedy wzmocnimy naszą obronę, Anwil nie utrzyma naszego tempa. Powiedział, żebyśmy tylko mocniej skoncentrowali się na defensywie, a punkty zaczną zdobywać się same i tak też się stało. Wyszliśmy na trzecią kwartę bardzo zmotywowani, odcinaliśmy od podań najważniejszych strzelców drużyny gospodarzy i rzeczywiście, dzięki temu znacznie łatwiej grało nam się w ataku. Poza tym, uważam, że nie ma co robić jakiejś sensacji z naszej gry w pierwszej połowie. Owszem, straciliśmy zbyt wiele punktów, ale generalnie traciliśmy do rywala tylko pięć oczek. W koszykówce to dwie akcje i już możesz ten dystans odrobić, więc... bez paniki.

Trzecią kwartę Alba wygrała aż 31-14. Czy ten moment meczu można było zagrać jeszcze lepiej czy to była już idealna koszykówka w waszym wykonaniu?

- Idealna byłaby wtedy, gdyby Anwil nie trafił ani razu do kosza (śmiech). To oczywiście niemożliwe na tym poziomie, ale myślę, że zawsze dałoby się zagrać lepiej. Zawsze jest jakiś rzut, który powinien wpaść do kosza, jakieś podanie, które można było wykonać lepiej czy niezastawiona piłka pod własną obręczą. Choć z drugiej strony, chyba nie da się zagrać kwarty bez błędu, więc może rzeczywiście trzecia odsłona dzisiejszego meczu była po prostu bardzo dobra? W sumie to już musi trener ocenić.

W drugiej kwarcie Anwil zdobył tylko 30 oczek, podczas gdy wy - 47. Innymi słowy, udało się wam połączyć szczelną obronę ze skutecznym atakiem.

- Wbrew temu co się powszechnie mówi, nie uważam by zespoły wygrywały tylko obroną. Żeby wygrywać, musisz być kompletny. Co z tego, że będziesz dobrze bronił, gdy w ataku nie opracujesz takich schematów, które pomogą w łatwiejszym zdobywaniu punktów? Oczywiście, szczelna defensywa w wielkim stopniu przybliża do zwycięstwa. Powiedziałbym tak - im jesteś lepszy w obronie, tym więcej masz szans w ataku, ale musisz je również umieć wykorzystywać.

Jak ocenisz swój występ? Siedem oczek, sześć asyst i pięć fauli wymuszonych to wynik dobry, ale przyzwyczaiłeś kibiców do zdecydowanie skuteczniejszej gry...

- Nie byłem dzisiaj w dobrej formie, choć to wszystko schodzi na dalszy plan, bo wygrana to wysiłek całego zespołu. Niemniej jednak, masz rację - stać mnie na zdecydowanie lepszą grą. Mogę zdobywać sporo punktów, tylko, że akurat dzisiaj nie było takiej potrzeby. Bardziej zależało nam, żeby np. w drugiej połowie zastopować Andrzeja Plutę, bo w pierwszej części meczu wielokrotnie miał czyste pozycje, i myślę, że to mi się udało. Po zmianie stron ten strzelec nie miał już tyle wolnej przestrzeni. Także, mogę rzucać wiele oczek, ale równie dobrze mogę też podawać, zbierać, bronić i dopóki mój zespół będzie wygrywał, a ja będę dokładał swoją cegiełkę, wszystko będzie w porządku.

W drugiej połowie włocławianie zapomnieli o defensywie i chcąc bardzo szybko odrobić straty, poszli z wami na wymianę ciosów, nie grali cierpliwie i przez to przegrali. Z drugiej jednak strony - postawili wam ciężkie warunki, zgodzisz się z tym?

- Tak, to nie był łatwy mecz. Nawet gdy wygrywaliśmy dziesięcioma czy dwunastoma punktami, cały czas musieliśmy być skoncentrowani na tym, co się dzieje na parkiecie, bo wystarczyła chwila nieuwagi, a w czwartej kwarcie Anwil doszedł nas na sześć oczek. Dlatego to nie było łatwe spotkanie, ale w sumie takiego się spodziewaliśmy.

Na konferencji prasowej trener Pavicević powiedział, że obecny skład Alby jest lepszy od poprzedniego. Ty, jako jeden z nielicznych graczy, byłeś roku temu w zespole, więc możesz coś na ten temat powiedzieć...

- Hmm... (chwila zastanowienia), no skoro trener tak mówi, to pewnie tak jest, aczkolwiek zarówno w zeszłym sezonie, jak i w obecnym sezonie mamy głównie młody zespół wparty może trzema, może dwoma takimi bardzo doświadczonymi zawodnikami. Zasadniczą różnicą jest na pewno to, że w tym roku mamy głęboki skład. Na parkiecie zawsze jest piątka, a na ławce czeka sześciu, czy nawet siedmiu równych graczy, którzy w każdej chwili mogą wejść na parkiet i poziom naszej koszykówki nie obniży się. Tak naprawdę wszystko jednak zweryfikuje parkiet. Rok temu nieszczęśliwie odpadliśmy w ćwierćfinale ligi krajowej, ale za to...

...ale za to zostaliście wicemistrzami Pucharu Europy. Czy obecna drużyna jest w stanie poprawić tamten wynik?

- Mam taką nadzieję i powiem ci szczerze - bardzo na to liczę i to nie jest takie moje widzimisię, ale wrażenie poparte faktami. Mamy bardzo dobry zespół, wielu utalentowanych koszykarzy, kilku mniej lub bardziej doświadczonych i mamy bardzo rozsądnego trenera, który wie jak poprowadzić nas do sukcesów, bo sam je kiedyś odnosił i generalnie uważam, że jesteśmy w gronie faworytów. O tym jednak czy wygramy Puchar Europy zadecydują szczegóły, takie jest dyspozycja w poszczególnych dniach, podczas poszczególnych meczów. Dlatego zawsze, przez te kilkanaście miesięcy, cały czas musimy być w dobrej formie fizycznej i psychicznej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×