Górnik postraszył Turów - relacja z meczu Górnik Wałbrzych - PGE Turów Zgorzelec

Emocji nie brakowało. Górnicy grając twardo w defensywie i zespołowo w ataku napsuli sporo krwi gościom, którzy dotarli na ten mecz z lekkim opóźnieniem z powodu korków na drogach. Mimo ambitnej i walecznej postawy Górnik musiał uznać wyższość Turowa, który w czwartej kwarcie pokazał dlaczego gra ligę wyżej, wygrywając 52:82.

Pierwsza kwarta spotkania zaczęła się niespodziewanie od stanu 4:0 dla Górnika. Podopieczni trenera Arkadiusza Chlebdy pokazali, że charakter i walka do upadłego są w stanie przeciwstawić się warunkom fizycznym i umiejętnościom. Turów zaskoczony takim obrotem spraw szukał rozwiązania w rzutach za 3. Najpierw David Jackson, a po chwili Torey Thomas dziurawili wałbrzyski kosz zza linii 6,75. W odpowiedzi grający w tej kwarcie fenomenalne zawody Krzysztof Jakóbczyk dwuktronie skarcił rywali rzutami za 3. Turów jednak znów za sprawą Bartosza Bochno rewanżuje się tym samym. Jakóbczyk jednak dalej kontynuował swój koncert gry nic nie robiąc sobie z obrony gości. Po akcji 2+1 Roberta Tomaszka i trójce Marko Brkica Turów wyszedł na 6 punktów przewagi i na tablicy po 1 kwarcie widniał wynik 20:26.

Kolejna odsłona to już popis graczy z Wałbrzycha. Grający bez kompleksów Górnik zaczął od efektownego bloku Macieja Ustarbowskiego na Tomaszku. Ustarbowski również w ataku nie próżnował kręcac pod koszem wysokimi graczami przyjezdnych. Górnik bardzo mocno bronił czego efektem były pierwsze zdobyte punkty przez Turów dopiero po ponad 4 minutach gry. Mocno we znaki dał się wałbrzyszanom Tomaszek. Gracz nie przebierał w środkach stawiając twarde zasłony i używając łokci pokazywał, że przydomek „Psycho” jest adekwatny do jego postawy na boisku. Górnik w dalszym ciągu rozgrywał kwartę po profesorsku nie pozwalając rozwinąć skrzydeł gościom. Po trójce Thomasa wynik był remisowy i taki też się utrzymał, więc na przerwę zawodnicy schodzili przy stanie 32:32. Warto podkreślić, że Turów w tej kwarcie zdobył tylko 6 punktów przy 12 Górnika.

Trzecia kwarta rozpoczęła się znów po myśli Górników. Jednak Turów zaczynał już wkręcać się na właściwe obroty. Po 3 punktach Ustarbowskiego, tym samym odpowiada Thomas. Za chwilę trójkę dokłada Michael Kuebler, poprawiając za 2 i tym samym trener gospodarzy Arkadiusz Chlebda zmuszony był wziąć czas na żądanie dla swojej drużyny. Czas moblizująco podziałał, ale na gości ze Zgorzelca, którzy za sprawą Thomasa dołożyli kolejną trójkę. Turów tego dnia był znakomicie dysponowany zza linii 6,75, ale trzeba przyznać, że obrona wałbrzyszan w 3 kwarcie troszkę się rozluźniła, na dodatek kapitan Marcin Sterenga i Bartłomiej Józefowicz zasygnalizowali w przerwie drobne urazy i trener nie chcąc ryzykować groźniejszymi kontuzjami nie wystawił ich już do gry.

Ostatnia partia to już festiwal strzelecki Turowa. Wyprowadzani na czyste pozycje Kuebler i Brkic dziurawili kosz raz za razem. Obydwaj wymienieni zawodnicy trafili w tej kwarcie po 3 trójki, a dodając do tego Thomasa robi się, aż 7 celych trójek w kwarcie! Jednak przyznać trzeba, że w szeregach wałbrzyszan grali już głównie rezerwowi. Turów podrażniony pierwszą połową pokazał ile jeszcze dzieli I ligę od Ekstraklasy. Turów bronił mocno i agresywnie, a w ataku grał bezbłędnie co spowodowało, że mecz zakończyli wynikiem 52:82 pewnie awansując do kolejnej rundy zmagań o Puchar Polski. Wałbrzyszanie jednak udowodnili, że można nawiązać walkę i grać jak równy z równym z takim rywalem jakim jest Turów.

Górnik Wałbrzych - PGE Turów Zgorzelec 52:82 (20:26, 12:6, 12:19, 8:31)

Górnik Wałbrzych: Ustarbowski 21 (1x3), Jakóbczyk 12 (2x3), Kietliński 5, Nitsche 4, Wróbel 4, Muszyński 2, Pieloch 2, Sterenga 2, Józefowicz 0, Murzacz 0, Ratajczak 0, Stochmiałek 0.

PGE Turów Zgorzelec: Brkic 17 (5x3), Kuebler 16 (4x3), Thomas 12 (4x3), Tomaszek 11, Bochno 9 (1x3), Jarmakowicz 6, Jackson 5 (1x3), Gabiński 2, Jarecki 2, Bukowiecki 0, Koljevic 0, Zigeranovic 0.

Komentarze (0)