Koszykarki KSSSE AZS PWSZ Gorzów przybyły do Walencji po długiej podróży. Trochę zmęczone, ale podbudowane zwycięstwem pod Wawelem. Pozytywnie nastawione, pewne swego, chcąc pokazać się z jak najlepszej strony od początku spotkania narzuciły swój styl gry. Zawodniczki wiedziały, że oczy całej Europy obserwują ich poczynania i jest to ich chwila, aby pokazać się światu.
Grały genialną koszykówkę. Pięknie zorganizowaną w obronie i ataku. Skutecznie i widowiskowo. Całkowicie zdołały zdominować gospodynie i zmusić je do ogromnej nieskuteczności. Pierwsza kwarta była wręcz popisem organizacyjno-strategicznym akademiczek. Szybko objęły prowadzenie sześcioma punktami i pokazały charakter sportowy. Mecz obfitował w wielkie emocje.
Tragiczna wręcz gra Ros Casares mogła wynikać właśnie z tego, że defensywa gorzowianek nie popełniała błędów, a duet Samantha Richards - Jelena Leuczanka grał na światowym poziomie. Tak jak każdy kibic mógłby sobie tego życzyć. Leuczanka w tym meczu pokazała jak ważnym ogniwem jest w AZS PWSZ i jak jest kompletną zawodniczką.
Ekipa z Walencji potrzebowała aż 12 minut, aby odrobić straty i nawiązać równorzędną grę. Zaskakującą decyzją trenera Fernandeza było wpuszczenie na parkiet swoich kontuzjowanych lub też z niedoleczoną kontuzją zawodniczek - Katie Douglas i Liny Frohlich. Okazało się to jednak strzałem w dziesiątkę, bo to one jako jedyne utrzymywały kontakt z rywalkami.
W sukurs tym koszykarkom wkrótce poszła Brunson, a grę coraz lepiej ustawiała sympatyczna Laia Palau. Hiszpanki popełniały jednak tak wiele błędów i wielokrotnie zagrywały tak chaotycznie, że obserwując to z dystansu można było odnieść wrażenie, że skupione były bardziej na najbliższej rywalizacji z Salamancą w lidze hiszpańskiej niż na tym pojedynku, który właśnie rozgrywały. Jednak o ich sukcesie przesądziła umiejętność wykorzystania błędów gorzowianek.
Akademiczki w tym spotkaniu grały dobrze. Do zwycięstwa zabrakło niewiele, a o ostatecznym wyniku zadecydował przede wszystkim brak równorzędnych zmienniczek w rotacji. Aż trzy gorzowianki grały ponad 33 minuty (Greene, Leuczanka, Leedham), a Żurowska z Richards spędziły na parkiecie po 25 minut. Niestety ani Piekarska, ani Kaczmarczyk, ani Skobel nie zagrały na swoim dotychczasowym poziomie. Co prawda Agnieszka Skobel spędziła na boisku zaledwie 6 minut, ale jej gra i tak pozostawiała wiele do życzenia.
Trzeba uczciwie przyznać, że wynik spotkania i tak stanowi wielką niespodziankę, a postawa podstawowej piątki nakazuje pochylić przed nimi czoło. Akademiczki pokazały, że są zespołem na poziomie euroligi. Wielkim, silnym i ambitnym. Zdolnym do wygrywania i dającym wiele radości kibicom i obserwatorom.
Dariusz Maciejewski wykonał bardzo dobrą pracę ze swoimi podopiecznymi i skompletował naprawdę wyjątkowe koszykarki w AZS-ie. Ten zespół może z podniesioną głową powrócić do Gorzowa, bo jest dumą tego miasta.
Jelena Leuczanka może ten występ zapisać do najlepszych w barwach AZS PWSZ, ponieważ miała double-double czyli 12 zbiórek i 14 punktów, a skuteczność za dwa wyniosła ponad 58 %.
Spośró rywalek Amerykanka Rebekkah Brunson również zanotowała double-double( 16 punktów i 11 zbiórek), a obok niej doskonale zagrała ta, która z kontuzją stopy zdoła zdobyć 16 punktów, czyli Katie Douglas.
Ros Casares Walencja - KSSSE AZS PWSZ Gorzów 60:53 (12:16, 23:11, 13:14:12:12)
Ros Casares Walencja: Rebekkah Brunson 16, Katie Douglas 16, Laia Palau 7, Jana Vesela 6, Marta Fernandez 6, Linda Frohlich 4, Nuria Martinez 3, Cindy Lima 2, E.Lawson-Wade 0
KSSSE AZS PWSZ Gorzów: Kalana Greene 15, Jelena Leuczanka 14 (12 zb), Johanna Leedham 10 (9 zb), Justyna Żurowska 8, Samantha Richards 2, Agnieszka Kaczmarczyk 2, Izabela Piekarska 2, Agnieszka Skobel 0, Katarzyna Dźwigalska 0