Lekko, łatwo i przyjemnie - relacja z meczu UTEX ROW Rybnik - Lotos Gdynia

Na rozpoczęcie 11. kolejki Ford Germaz Ekstraklasy obyło się bez niespodzianki w Rybniku, gdzie UTEX ROW nie sprostał aktualnym mistrzyniom Polski, zawodniczkom Lotosu Gdynia. Podopieczne Dariusza Raczyńskiego wygrały efektownie, a na parkiecie pokazały kilka znakomitych akcji rodem z ligi WNBA. Trener gdynianek cieszy też z pewnością powrót do optymalnej dyspozycji Eliny Babkiny.

Lotos Gdynia nie pozostawił złudzeń w Rybniku zawodniczkom UTEX ROW. Grając na wielkim luzie mistrzynie Polski wygrały różnicą aż 42 punktów. - Trochę obawiałem się tego meczu, bo mieliśmy trochę przygód w drodze na to spotkanie - mówił po meczu Dariusz Raczyński, szkoleniowiec Lotosu. Jego podopieczne dopiero o 3 w nocy z czwartku na piątek dotarły do hotelu w Krakowie, gdzie przyleciały z euroligowego meczu w Stambule. Jak jednak pokazał sam mecz, Raczyński nie miał najmniejszych powodów do obaw.

Pierwsze minuty meczu nie wskazywały na to, że dla Lotosu będzie to łatwy pojedynek. Zza łuku trafiały Rebecca Harris oraz Laurie Koehn, a rybniczanki prowadziły nawet w 5 minucie 9:6. Potem jednak do głosu doszła Sandora Irvin, która pod koszem nie miała sobie równych w śląskim teamie. Irvin już po pierwszej kwarcie miała na swoim koncie 10 punktów, a Lotos prowadził 22:14.

Na początku drugiej części meczu zza łuku ponownie trafiła Koehn, ale był to ostatni dość bliski kontakt gospodyń z mistrzyniami Polski. Podopieczne Dariusza Raczyńskiego w tym momencie mocno poprawiły jednak defensywę, a to przyniosło efekt. Gdy dodatkowo swoje punkty dołożyły Daria Mieloszyńska oraz Monica Wright, Lotos jeszcze przed przerwą zdołał wypracować sobie 24-punktową przewagę.

Po zmianie stron rozpoczęło się spokojne dobijanie gospodyń i nawet szalone rzuty z ósmego metra Harris nie mogły uchronić gospodyń od wysokiej porażki. Gdynianki grały już w tym fragmencie meczu na wielkim luzie. Grały nie tylko efektownie, ale i efektywnie, w czym brylowała Milka Bjelica. Rybniczankom z olbrzymim problemem przychodziło rozbijanie szczelnej defensywy Lotosu, który na decydującą część meczu wychodził przy prowadzenie 69:38.

Ostatnia ćwiartka nie mogła niczego już zmienić w wyniku spotkania. Lotos spokojnie dociągnął przewagę do pułapu 40 punktów, którą uzyskał na 2 minuty przed końcem meczu, dzięki punktom Marta Jujka.

- Nie ma co komentować. Każdy widział jaka jest różnica. Lotos to mistrz Polski i drużyna z góry ligowej tabeli. My jesteśmy w tej dolnej części - mówił po meczu Mirosław Orczyk, szkoleniowiec gospodyń. W jego ekipie tradycyjnie najwięcej punktów wywalczyły Harris i Koehn.

Wśród pokonanych nie ma jak wyróżnić jednostki, bo cała drużyna zagrała na wysokim poziomie. Do gry powróciła też Elina Babkina, której występ stał pod znakiem zapytania. O tym, w jakiej dyspozycji była młoda Łotyszka niechaj świadczą jej osiągnięcia statystyczne - 16 punktów (najwięcej w zespole), 5 zbiórek i 2 asysty.

Kolejny już raz UTEX ROW musiał radzić sobie bez swojej kapitan Karoliny Stanek, która nadal boryka się z kontuzjowaną nogą i nie wiadomo kiedy wróci do gry.

UTEX ROW Rybnik - Lotos Gdynia 47:89 (14:22, 9:25, 15:22, 9:20)

UTEX ROW: Rebecca Harris 17, Laurie Koehn 14, Alendra Brown 9, Anna McLean 2, Aleksandra Semmler 2, Angelika Miszkiel 2, Paulina Rozwadowska 1, Katarzyna Suknarowska 0, Barbara Głocka 0, Natalia Przekop 0

Lotos: Elina Babkina 16, Milka Bjelica 14, Sandora Irvin 12, Daria Mieloszyńska 12, Marta Jujka 10, Monica Wright 8, Olivia Tomiałowicz 6, Claudia Sosnowska 4, Małgorzata Misiuk 4, Magdalena Kaczmarska 3

Źródło artykułu: