Po pojedynku jednych z najlepszych drużyn Ford Germaz Ekstraklasy wszyscy spodziewali się znakomitego widowiska. Emocji w Polkowicach zdecydowanie nie zabrakło, bo losy spotkania ważyły się do ostatniej sekundy meczu. Niestety sam poziom meczu zdecydowanie nie zachwycił.
Obie drużyny do spotkanie podeszły mocno sparaliżowane stawką samego meczu. Pierwsze punkty dopiero w trzeciej minucie meczu zdobyła Ewelina Kobryn. Potem rozpoczęła się walka na dobre. Po pierwszej kwarcie Wisła Can Pack prowadziła 18:17, a po 8 oczek dla ekipy spod Wawelu wywalczyły wspomniana już Kobryn i Erin Phillips, która utrzymywała swoją znakomitą dyspozycję z euroligowej potyczki z TTT Rygą.
W drugiej kwarcie obie ekipy niesamowicie walczyły w defensywie, a pierwsze punkty dopiero w 4 minucie uzyskała Magdalena Leciejewska, która skutecznie wykonała jeden z dwóch rzutów wolnych. Właśnie dzięki takim rzutom podopieczne Jose Ignacio Hernandeza wypracowały sobie 9-cio punktowe prowadzenie po pierwszej połowie meczu.
- Zaczęliśmy spotkanie zdecydowanie zbyt nerwowo. Potem było już zdecydowanie lepiej. W drugiej kwarcie grałyśmy konsekwentnie w ataku i agresywnie w obronie - mówiła w przerwie Paulina Pawlak, której występ w tym meczu stał pod znakiem zapytania. - Lekarze zezwolili mi na grę w tym meczu, dlatego gram.
Po przerwie do ataku ruszyły gospodynie. Krakowianki zostały zepchnięte do głębokiej defensywy, a na tablicy wyników było 36:35 na korzyść Białej Gwiazdy. W tym momencie Pomarańczowe miały kilka akcji na objęcie prowadzenia, ale polkowiczanki nie potrafiły spotkać się z koszem nawet w najprostszych sytuacjach, jak np. dwutakt Jene Morris. Krakowianki wykorzystały ten fakt natychmiast i po punktach Janell Burse i Phillips objęły prowadzenie 41:35.
W decydującej kwarcie przyjezdne nie potrafiły zdobyć punktów przez cztery minuty gry, a po skutecznej akcji Amishy Carter było 41:41. Gdy po chwili zza linii 6,75 trafiła Anna Pietrzak CCC w końcu wyszło na upragnione prowadzenie. Niestety dla nich, od stanu 44:43 siedem punktów z rzędu zdobyły krakowianki, które po "trójce" Katarzyny Krężel objęły prowadzenie 50:44 na 3 minuty przed końcem meczu. Od tego czasu wynik nie drgnął aż do momentu, w którym za trzy punkty trafiła Natalija Trofimowa, a na 30 sekund przed końcem meczu przewaga krakowianek stopniała do 3 oczek.
W swojej kolejnej akcji podopieczne Hernandeza kolejny raz nie potrafiły zdobyć punktów, a w odpowiedzi na linii rzutów wolnych stanęła Sharnee Zoll. Amerykanka wykorzystała pierwszy rzut wolny, drugi celowo spudłowała. Piłka trafiła jednak w ręce krakowianek, które nie dały już wydrzeć sobie wygranej z rąk.
- Wyciągnęłyśmy wnioski z poprzedniej przegranej w końcowych sekundach meczu tym razem nie pozwoliłyśmy wydrzeć sobie triumfu - powiedziała po meczu Krężel, która w decydującej części meczu zdobyła 5 punktów, w tym kluczową trójkę. - Cieszę się, że w końcówce udało mi się w końcu przełamać i trafić - dodała skrzydłowa Wisły Can Pack, która trafiła 3 z 8 oddanych rzutów z gry.
CCC Polkowice - Wisła Can Pack Kraków 48:50 (17:18, 6:14, 14:9, 11:9)
CCC: Amisha Carter 14, Natalija Trofimowa 9, Justyna Jeziorna 6, Sharnee Zoll 5, Agnieszka Majewska 4, Joanna Walich 4, Anna Pietrzak 3, Małgorzata Babicka 3, Jene Morris 0
Wisła Can Pack: Erin Phillips 13, Ewelina Kobryn 10, Katarzyna Krężel 9, Janell Burse 6, Paulina Pawlak 5, Magdalena Leciejewska 5, Andja Jelavic 2, Dorota Gburczyk-Sikora 0