Dominik Wronka: Gdyby ktoś panu przed sezonem powiedział, że w tak rewelacyjny sposób rozpoczniecie rozgrywki… uwierzyłby pan?
Dainius Adomaitis: Ciężkie pytanie… przed sezonem nigdy nie myślałem, co będzie po siódmym meczu. W mojej głowie był tylko ten następny. Oczywiście jest to wspaniały początek sezonu w naszym wykonaniu.
Jak się mówi "apetyt rośnie w miarę jedzenia". Celem Energi Czarnych zawsze był medal. Tym razem liczycie na coś więcej?
- Przed sezonem prezes, Andrzej Twardowski, powiedział jakie są nasze cele i jak chcemy wyglądać w tegorocznych rozgrywkach. Na razie jeszcze nie myślimy o jakichkolwiek medalach, musimy być skoncentrowani na każdym meczu.
Świetnie spisuje się pan w roli trenera, a przecież jeszcze niedawno mogliśmy oglądać pana na parkiecie. Co jest kluczem do trenerskiego sukcesu?
- W każdym meczu ktoś decyduje o jakimś szczególe. Mamy naprawdę ciekawy zespół i to drużyna wygrywa. Ja muszę przygotować ich na treningu, co później przekłada się na grę na boisku. W meczach trener musi podejmować decyzję, które nie zawsze są dobre. Koszykówka to gra decyzji. Zawodnicy muszą wiedzieć jaki cel jest trenera i przełożyć to na parkiet - nam się to udaje.
Macie już trochę za sobą, ale dopiero meczem z PBG Basketem rozpoczął się sprawdzian dla pańskiego zespołu. Teraz przed wami ciężkie mecze z Treflem Sopot, Asseco Prokomem Gdynia i Anwilem Włocławek.
- Tak, oczywiście. Rozmawiałem już na ten temat z zawodnikami. Mi się jednak wydaje, że ten trudny dla nas okres przyszedł już w ubiegłym tygodniu, w meczu z Siarką Tarnobrzeg, która gra bardzo dobrze u siebie. Jak wcześniej rozmawialiśmy mówiłem, że jeśli chcemy coś osiągnąć musimy wygrywać wszystkie mecze u siebie. Teraz jesteśmy skupieni na meczu z Treflem.
Ostatnie mecze nie były już takie łatwe. W ubiegłym tygodniu długo przegrywaliście, ale w końcu doprowadziliście do dogrywki i wygraliście to spotkanie.
- W koszykówce po prostu już tak jest, że 80 procent meczów będą takie jak ten z PBG Basketem czy z Siarką. Rzadko zdarzą się takie mecze jak z Koszalinem czy Turowem, gdzie mieliśmy dwudziestopunktową przewagę. Popatrzmy na to co dzieje się w Eurolidze! (śmiech)
Nad czym musicie popracować, żeby sprostać wymaganiom rywali w zbliżających się, trudnych meczach?
- Musimy przede wszystkim skupić się na paru szczegółach, którymi zaskoczył nas Poznań. Chodzi mi na przykład o agresywną obronę.
Co się dzieje z Chrisem Oakesem? Miał zadebiutować kilka meczów temu.
- Wydaje mi się, że doktor mógłby powiedzieć na ten temat nieco więcej. Dla mnie to wygląda tak, że jeśli Chris zrobi na treningu jeden mikro cykl to wtedy będzie gotowy na grę.
Rozmawiałem już z Mantasem Cesnauskisem na temat Waszych kibiców i oboje doszliśmy do wniosku, że są rewelacyjni.
- Oczywiście, to bez wątpienia jest najlepszy doping w Polsce! Nie ma co tutaj mówić na ten temat - to nasz szósty zawodnik. Nie dawno też jeszcze grałem i wiem jak jest ciężko, jak jest taka publiczność. To jest właśnie przepis na dobrą drużynę - zespół, trener i kibice. Szczególnie w końcówkach, jak już nikt nie ma siły, doping niesie zawodników do gry.