NBA: Magic i Gortat nie zatrzymali Spurs, Pacers i Clippers ogrywają faworytów

Drużyna z Florydy udała się do San Antonio, aby przerwać passę Spurs, którzy przed tym meczem na koncie mieli dziesięć zwycięstw z rzędu. Ta sztuka im się nie udała i to gospodarze mogli cieszyć się z kolejnej wygranej. Niespodziewane rozstrzygnięcia padły w Miami i Los Angeles, gdzie zespoły wyżej notowane (Heat, Hornets) musiały obejść się smakiem.

W tym artykule dowiesz się o:

- Pierwsze pięć, sześć pojedynków były z łatwymi rywalami. Później pokonaliśmy Utah, Phoenix i teraz Orlando Magic, z którymi zawsze gra się trudno - powiedział Manu Ginobili.

W AT&T Center kibice przez trzy kwarty oglądali wyrównane spotkanie. Żadna z drużyn nie mogła zbudować wysokiego prowadzenia. Dopiero w ostatniej odsłonie Ostrogi przypuściły szarżę, która dała im zwycięstwo. Trochę pomogli im w tym przyjezdni, którzy w końcówce popełnili dwa kosztowne błędy. Przy stanie 97:95 na 1:43 przed końcem piłkę stracił Jameer Nelson. Obrońca Magic skopiował swój "wyczyn" chwilę później. Wykorzystał to Ginobili, który zaliczył akcję 2+1 i przypieczętował wygraną swojej drużyny.

- Straty nas wykończyły - stwierdził najlepszy w Magic Dwight Howard.

Marcin Gortat zagrał siedem minut. Na swoim koncie miał dwa punkty i zbiórkę.

San Antonio Spurs - Orlando Magic 106:97 (28:30, 25:22, 21:25, 32:20)

(Ginobili 25 (9as, 6zb), Parker 24 (10as), Duncan 15, Bonner 15 (7zb) - Howard 26 (18zb), Nelson 15 (5as), Lewis 14)

- Wiedzieliśmy, że gramy z mocnym zespołem. Cóż, spotkanie im nie wyszło - oznajmił Brandon Rush, który wraz z Dannym Grangerem był najlepszym zawodnikiem Pacers. Goście przyjechali do Miami skazani na pożarcie. Potrafili jednak zaskoczyć wszystkich i pewnie ograli faworyzowanego rywala.

Pierwsza kwarta nie wskazywała kiepskiego wieczoru dla Żaru. Drużyna Erika Spoelstry wygrała ją 22:19. Później jednak do głosu doszli goście. W kolejnych minutach zdobyli o szesnaście punktów więcej od miejscowych i niespodziewanie, to właśnie oni rozdawali karty. Później grali mądrze i kontrolowali sytuację.

Heat nie pomagała kiepska dyspozycja Dwyane'a Wade'a, który trafił zaledwie jeden rzut na trzynaście prób. Był to jego najgorszy występ w karierze. Pomimo problemów z nadgarstkiem jeden z liderów Miami nie szukał usprawiedliwień.

Miami Heat - Indiana Pacers 77:93 (22:19, 19:35, 23:20, 13:19)

(James 25 (6as), Bosh 21 (11zb), Ilgauskas 12 (8zb), Arroyo 12 - Rush 20 (7zb), Granger 20 (11zb, 6as), Ford 11)

Udane powroty po kontuzjach zaliczyli Kevin Durant i Jeff Green. Pierwszy zdobył 28 punktów, a drugi dołożył 24 oczka w zwycięskim spotkaniu z Minnesota Timberwolves. Leśne Wilki nie chciały tanio skóry sprzedać i jeszcze na 1:20 przed ostatnią syreną po ekwilibrystycznym rzucie Kevina Love prowadzili 105:104.

W kolejnej akcji defensywa drużyny Kurta Rambisa nie upilnowała Greena, który trafił trójkę. Ta akcja pogrzebała szanse przyjezdnych na zwycięstwo. Grzmot w samej końcówce powiększył swoją przewagę.

Mogło się obyć bez emocji, gdyby nie problemy z koncentracją gospodarzy. Ekipa z Oklahoma City w drugiej połowie prowadziła nawet różnicą osiemnastu punktów. T-Wolves między innymi za sprawą Love'a i Darko Milicicia wrócili do rywalizacji.

Oklahoma City Thunder - Minnesota Timberwolves 117:107 (28:27, 37:27, 25:27, 27:26)

(Durant 28 (8zb, 5as), Green 24, Westbrook 20 (14as) - Love 24 (17zb), Milicić 21, Ridnour 17 (7as))

Niespodziankę odnotowano także w STAPLES Center, gdzie Clippers podejmowali New Orleans Hornets. Szerszenie chciały dotrzymać kroku San Antonio Spurs i odnieść dwunaste spotkanie w sezonie. Plany pokrzyżowali im Clipps, a w zasadzie trio Eric Gordon - Blake Griffin - Al-Farouq Aminu.

Kluczowy okazał się run 7:0 w samej końcówce starcia. Pozwolił on drużynie z Los Angeles odrobić stratę i znaleźć się na prowadzeniu 96:93. Hornets po wolnych Jarretta Jacka zdołali się zbliżyć na punkt. Clippers przetrzymali napór gości i utrzymali prowadzenie do samego końca.

Los Angeles Clippers - New Orleans Hornets 99:95 (33:37, 22:20, 22:16, 22:22)

(Gordon 27, Griffin 24 (13zb), Aminu 16 - West 30 (10zb, 5as), Paul 14 (6as), Belinelli 14)

Pozostałe mecze:

Atlanta Hawks - Boston Celtics 76:99 (13:39, 29:25, 14:21, 20:14)

(Bibby 11, Jamal Crawford 10 (6as), Powell 10, Jordan Crawford 10 (7zb) - Garnett 18 (11zb, 5as), Robinson 16 (10as), Pierce 13, O'Neal 13 (11zb))

Houston Rocktes - Phoenix Suns 116:123 (25:26, 20:33, 31:31, 40:33)

(Martin 19, Scola 16 (9zb), Lee 16 - Richardson 26, Nash 24 (9zb), Hill 17 (7as, 7zb))

Utah Jazz - Sacramento Kings 94:83 (20:22, 29:15, 29:19, 16:27)

(Miles 20, Jefferson 19 (8zb), Williams 12 (9as, 5zb) - Cousins 18 (9zb), Landry 12, Evans 11)

Golden State Warriors - Denver Nuggets 89:106 (24:21, 28:30, 19:28, 18:27)

(Ellis 20, Curry 17 (7zb, 5as), Carney 16, Williams 16 - Anthony 39 (9zb, 5as), Harrington 19 (8zb), Afflalo 15 (9zb))

Komentarze (0)