Początek jednak nie zapowiadał katastrofy, którą bez wątpienia jest przegrana 16 punktami przed własną publicznością. Przez pierwsze minuty gospodarze prowadzili wyrównaną walkę z wicemistrzami Polski, prowadzili nawet 17:12. Kluczowym momentem okazało się jednak zejście z boiska Piotra Stelmacha na 90 sek. przed końcem pierwszej kwarty. Koszykarz, który do tego momentu był najjaśniejszą postacią swojej drużyny, zdobył 8 punktów i 2 zbiórki, został posadzony na ławce, bowiem miał na swoim koncie już 3 przewinienia. - Chciałem wszystkich przeprosić za moje głupie faule. Musiałem zejść, przez co trener nie miał normalnej rotacji. Winę za porażkę biorę na siebie - powiedział Stelmach na pomeczowej konferencji prasowej.
Oskarżanie jednak tylko Stelmacha byłoby zbyt dużym uproszczeniem. Bardzo słabo zagrali rozgrywający Jeremy Fears i Cliff Hawkins, którzy w sumie mieli 2 asysty, czyli mniej niż... środkowy Vladimir Tica. Do występu Serba też można mieć wiele uwag - wprawdzie zebrał aż 14 piłek, z czego 9 w ataku, ale i tak nie przyniosło to zbyt wielu punktów, bo trafił zaledwie 6 na 15 rzutów. Podobnie niską skuteczność miał Eddie Miller (7 na 17 z gry), ale Amerykanin rzucał często i z trudnych pozycji, bowiem brał na siebie ciężar gry, gdy jego koledzy byli bezradni.
Poznaniacy problem mieli jednak nie tylko w ataku. W obronie popełniali tak podstawowe błędy, że Eric Hicks mógł kilkukrotnie zakończyć akcję efektownymi wsadami, bo wokół niego nie było żadnego obrońcy. - Przecież już juniorzy wiedzą, że nie można zostawiać zawodnika pod koszem - irytował się Bogicević. Serbski szkoleniowiec miał także inne zastrzeżenia do swoich zawodników. - Dlaczego są bardziej waleczni na treningach niż na meczu? Dziś powalczyli, ale dopiero w 3 kwarcie, gdy już przegrywaliśmy 20 punktami. Będę musiał porozmawiać z zawodnikami dlaczego na meczach brakuje im energii.
Powody do radości miał natomiast Igor Griszczuk. - Mówiłem, że ten zespół potrzebuje czasu. Dziś zagraliśmy już całkiem dobrą koszykówkę - ocenił. Trener Anwilu wpuścił na parkiet 10 koszykarzy i każdy z nich dołożył cegiełkę do zwycięstwa. Widowiskowo grał Hicks, którego dorobek byłby większy, gdyby w kilku akcjach złapał dobrze dograne pod kosz piłki, skuteczny pod koszem był także Nicola Jovanović, z dystansu trafiał D.J. Thompson. Cały zespół z Włocławka mógł pochwalić się aż 75 proc. skutecznością rzutów za 2 punkty (25 na 33), miał natomiast problemy pod tablicami - koszykarze Anwilu pozwolili zebrać gospodarzom aż 22 piłki w ataku.
- W pierwszej połowie osiągnęliśmy przewagę, którą potem bezpiecznie kontrolowaliśmy. To był taki Anwil jakiego chce się oglądać - cieszył się po spotkaniu Łukasz Majewski, zdobywca 9 punktów.
Warto dodać, że Anwil wspierała kilkudziesięcioosobowa grupa kibiców z Włocławka. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że na klub została nałożona kara w postaci zakazu uczestnictwa w meczach wyjazdowych zorganizowanych grup kibiców na okres jednego miesiąca (do dnia 17 grudnia).
73:89
(21:23, 15:30, 21:19, 16:17)
PBG Basket: Miller 21, Tica 13, Stelmach 11, Okafor 6, Dąbrowski 5, Fears 5, Wiśniewski 4, Hawkins 4, Surmacz 2, Diduszko 2, Ochońko 0.
Anwil: Hicks 15, Thompson 15, Jovanović 14, Miller 9, Majewski 9, Pluta 9, Thomas 7, Berisha 4, Modrić 4, Celej 3.
Sędziowie: Tomasz Trawicki, Mariusz Adameczek, Paweł Białas.
Widzów: 1 200.