- Myślę, że nie bylem przygotowany na to. On jest naprawdę dobrym zawodnikiem. To był pierwszy raz kiedy przeciwko niemu grałem. Zostałem zabity - przyznał po meczu w Bradley Center Marcin Gortat.
Polak po raz drugi w tym sezonie wystąpił w wyjściowym składzie Orlando Magic, lecz jego występ nie był tak udany jak w piątek. Tym razem na jego koncie pojawiły się dwa punkty (zdobyte na 48 sekund przed końcem meczu), 10 zbiórek i aż sześć fauli.
Uwagi do gry Gortata miał również Stan Van Gundy, trener Magików, który przyznał, że spodziewał się lepszej postawy swojego drugiego środkowego.
- Zostawiliśmy Marsha (Marcina Gortata - przyp. red.) na wyspie. Myślałem, że Marsh lepiej mu się przeciwstawi. Ale z drugiej strony muszę przyznać, że mój plan na ten mecz nie był zbyt dobry. On potrzebował więcej pomocy. Powinniśmy dopasować się do tego wcześniej, ale nie zrobiliśmy tego - powiedział.
Orlando przegrało ostatecznie 85:96. Bardzo wymowne okazało się hasło rzucone w czasie meczu przez jednego z kibiców Kozłów: Nie ma Howarda, nie ma zwycięstwa.
-> Czytaj relację z meczu Milwaukee Bucks - Orlando Magic <-
Andrew Bogut (na pierwszym planie) dał lekcję koszykówki Marcinowi Gortatowi