Gdyby spotkanie trwało trzy kwarty - relacja z meczu MKS Dąbrowa Górnicza - KPSW Astoria Bydgoszcz

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zgodnie z oczekiwaniami koszykarze MKS Dąbrowa Górnicza pewnie pokonali KPSW Astorię Bydgoszcz 94:74. Do momentu rozpoczęcia trzeciej kwarty podopieczni Jarosława Zawadki byli równorzędnym partnerem dla wyżej notowanego rywala.

Jeszcze przed wyjazdem na południe Polski do bydgoskiego klubu dotarła wieść z Komisji Odwoławczej PZKosz. Warszawska centrala pozbawiła KPSW Astorię wcześniej przyznanego walkowera za mecz ze Spójnią Stargard Szczeciński. Spadek w tabeli przy "zielonym stoliku" nie nastrajał optymistycznie przed sobotnią potyczką. Dodatkowo zespół ciągle nękają kłopoty zdrowotne.

Jednak do przerwy nie było widać różnicy pomiędzy zespołami. Tym bardziej, że gospodarze grali jedynie siódemką zawodników i dlatego długo utrzymywał się wynik remisowy. Przed końcem pierwszej kwarty MKS przegrywał nawet jednym punktem. - Wszystko jakoś wyglądało, dopóki naszym wysokim graczom nie przeszkadzały przewinienia - tłumaczył w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl trener Jarosław Zawadka.

Zupełnie inaczej gra zaczęła układać się po przerwie. Górnicy od połowy trzeciej kwarty zaczęli wykorzystywać brak po koszem wysokich graczy rywali, bo za pięć fauli spadli Dorian Szyttenholm oraz Łukasz Paul. - Jakby tego było mało, to na dodatek kontuzja śródstopia odnowiła się Igorowi (Treli - przyp. red). O wcześniejszą zmianę z powodu bólu w kolanie poprosił też Sebastian Laydych - komentował Zawadka.

Ciekawie jeszcze było przed końcem trzeciej kwarty. Gospodarze na dwie i pół minuty przed końcem prowadzili jedynie 58:56. Jednak w przeciągu kilku chwil gracze Wojciecha Wieczorka zdobyli dwanaście punktów z rzędu i przed decydującą odsłoną goście tracili do rywali już dziesięć "oczek" (67:57). Nic więc dziwnego, że w ostatnich dziesięciu minutach półfinalista rozgrywek z poprzedniego sezonu już tylko spokojnie kontrolował przebieg gry.

Przed świętami koszykarze obu drużyn nie będą mieli zbyt dużo czasu na odpoczynek. MKS Dąbrowa już w środę zmierzy się na wyjeździe ze Startem Lublin. Natomiast KPSW Astoria podejmie ostatni w tabeli GKS Tychy. - Mamy teraz dwa mecze z drużynami o podobnej klasie i dobrze by było zdobyć w nich komplet punktów - zakończył Zawadka.

MKS Dąbrowa Górnicza - KPSW Astoria Bydgoszcz 94:74

MKS: Marek Piechowicz 24, Lisewski 18, Lemański 15 (2), Zieliński 12, Szczypka 9 (2), Zmarlak 7, Piotrkowski 5, Basiński i Wójcik 2, Bogdanowicz, Koziński i Mar. Pieczowicz 0.

KPSW Astoria: Grzesiński 16 (2), Gliszczyński 15 (1), Plebanek 10 (2), Paul 9, Szyttenholm 7, Bierwagen 7, Szopiński 6 (1), Robak 2, Laydych i Trela 0.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)