Bez Dylewicza też można wygrać - relacja z meczu Trefl Sopot - Polonia Warszawa

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Mimo wielkich problemów kadrowych, Trefl Sopot pokonał Polonię Warszawa 71:65. W drużynie z Sopotu zabrakło Marcina Stefańskiego, a pod koniec drugiej kwarty kontuzji nabawił się kolejny Polak - Filip Dylewicz. Poloniści mimo porażki pozostawili po sobie bardzo dobre wrażenie.

W sobotę informowaliśmy o tym, że niepewny jest występ Dragana Ceranicia oraz Marcina Stefańskiego w barwach Trefla Sopot. Przed meczem okazało się, że tylko ten pierwszy jest gotów do gry. Popularny "Stefan" nie znalazł się nawet w meczowej dwunastce. Drużyna gości do Sopotu zawitała w pełnym składzie.

Początek meczu należał do sopocian, którzy po czterech minutach prowadzili 7:2. Podopieczni Karlisa Muiznieksa postawili na mocną obronę i goście mieli spore problemy z przedostaniem się pod kosz. Po stronie gości aktywny był Marcin Nowakowski, który w samej pierwszej kwarcie dwukrotnie celnie przymierzył z dystansu i to dzięki głównie jego dobrej grze, Poloniści cały czas trzymali kontakt z gospodarzami. W połowie odsłony, trener Wojciech Kamiński zdecydował się na obronę strefową. Trzeba przyznać, że było to znakomite posunięcie. Co więcej po punktach Hardinga Nany, goście po raz pierwszy wyszli na prowadzenie 19:18. Na parkiecie pod koniec kwarty pojawił się Dragan Ceranić, który zmuszony był grać w specjalnej masce, która chroniła złamany nos. Jednakże gołym okiem było widać, że maska przeszkadza Serbowi w grze i 34-letni środkowy postanowił ją zdjąć.

Po trójce Alana Czujkowskiego, Czarne Koszule prowadziły 22:20. Podopieczni Kamińskiego grali bez żadnych kompleksów, w dodatku gospodarze mieli spore problemy ze sforsowaniem obrony strefowej. Od połowy drugiej kwarty, mecz zaczął przypominać bardziej kabaret niż poważne granie. Zawodnicy popełniali mnóstwo niewymuszonych błędów, skuteczność szwankowała z obu stron. W 18 minucie kontuzji nabawił się Filip Dylewicz, który nieszczęśliwie upadł na parkiet i podkręcił kostkę. Zawodnik do końca meczu nie powrócił już do gry, co jeszcze mocniej pokrzyżowało plany trenerowi Muiznieksowi. Trefl pozostał z dwoma Polakami w rotacji. Niezłe zawody rozgrywał Ceranić, który do przerwy zapisał 12 oczek. Równo z syreną akcją "2+1" popisał się Tony Easley, wyprowadzając Polonię na jednopunktowe prowadzenie do przerwy 37:36.

Od początku trzeciej kwarty, trener Muiznieks postanowił zmienić obronę na strefową. Ten ruch nie był tak skuteczny, jak w przypadku gości z Warszawy. Poloniści łatwo przedostawali się pod kosz sopocian i powiększali swoją przewagę. Po punktach Nany, na zegarze widniał wynik 46:42 dla graczy Kamińskiego. Karlis Muiznieks postanowił jednocześnie na parkiet desygnować Ceranicia i Slobodana Ljubotinę, jednakże to nie oni zdobywali punkty w tej części gry, a Adam Waczyński, który punktował po indywidualnych akcjach. Fatalne zawody rozgrywał Paweł Kikowski, który przestrzelił wszystkie dziesięć rzutów z gry(0/9 za trzy)!

Czwarta kwarta to już popis Lawrance'a Kinnarda, który pod nieobecność Dylewicza wziął ciężar zdobywania punktów na swoje barki. Goście zanotowali lekki kryzys, co natychmiastowo wykorzystali zawodnicy Muiznieksa. Bardzo skutecznie na tablicach spisywał się Ljubotina i po jego punktach Trefl uciekł na 63:58. W odpowiedzi trójką popisał się Marcin Nowakowski. Trzeba przyznać, że ten 21-letni zawodnik rozgrywał naprawdę dobre zawody, zapisując na swoim koncie 15 oczek. Na minutę przed końcem, Łukasz Wichniarz zdobył swoje pierwsze punkty i goście wyszli na dwupunktowe prowadzenie 65:63. Trener Muiznieks poprosił o czas. Po przerwie gospodarze aż trzykrotnie rzucali z dystansu, ale piłka nie chciała wpaść do kosza, jednakże cały czas była w posiadaniu Trefla. Skutecznym wjazdem popisał się Giedrius Gustas i było po 65. Tym razem to trener gości poprosił o czas. Alan Czujkowski wyprowadzał piłkę z autu, ale podał ją w ręce... Kinnarda, która akcją 2+1 wyprowadził sopocian na trzypunktowe prowadzenie. Później jeszcze Wichniarz i Nana próbowali rzucać za trzy, ale ich próby okazały się niecelne.

Trzeba przyznać, że mecz nie stał na wysokim poziomie. Dla sopocian jest to niezwykle ważne zwycięstwo z dwóch powodów - po pierwsze dlatego, że w dwóch ostatnich spotkaniach domowych byli słabsi od Asseco Prokomu i Czarnych Słupsk. Po drugie pokazali, że mimo 7-osobowej rotacji potrafią wygrywać.

Trefl Sopot - Polonia Warszawa 71:65 (20:19, 16:18, 17:15, 18:13)

Trefl Sopot: Kinnard 16 (3), Ljubotina 12, Ceranić 12, Waczyński 11, Gustas 10 (1), Harrington 4, Dylewicz 4, Kikowski 2

Polonia Warszawa: Nowakowski 15 (3), Easley 14, Nana 13, Hinson 13, Czujkowski 8 (2), Wichniarz 2, Palmer 0, Kwiatkowski 0

Źródło artykułu:
Komentarze (0)