Obecny sezon w europejskich pucharach obfituje dla koszykarzy Asseco Prokomu Gdynia w mecze praktycznie o wszystko. Nie inaczej było tym razem, gdy do Trójmiasta przyjechała ekipa VEF Ryga. - Musimy wyjść na parkiet niezwykle skoncentrowani i grać swoje - mówił przed meczem Andrzej Adamek, drugi trener Asseco Prokomu. Gdynianie już raz w tym sezonie pokonały łotewski zespół i tym razem udało się wygrać z rywalem z Łotwy.
Mistrzowie Polski rozpoczęli spotkanie mocno w obronie i już po kilku akcjach prowadzili 9:2. Wtedy jednak o przerwę poprosił szkoleniowiec rywali Rimas Kurtinaitis, a jego podopieczni po powrocie do gry zmniejszyli straty do zaledwie punktu. To był jednak ostatni moment meczu, w którym rywale mieli kontakt z mistrzami Polski. Nie do zatrzymania był bowiem Ronnie Burrell, a po pierwszej kwarcie gdynianie prowadzili 24:16.
Drugą część meczu rozpoczął Filip Widenow, a ta część meczu należała właśnie do Bułgara. Ten robił to z czego słynie, czyli jak automat trafiał zza łuku. Gdy swoje dołożyli jeszcze ciągle skuteczny Burrell, a bardzo efektownym wsadem popisał się J.R. Gidden, przewaga polskiego zespołu osiągnęła pułap 15 punktów.
Po zmianie stron obraz gry na parkiecie nie uległ zmianie, a tym razem w rolę egzekutora wcielił się Daniel Ewing, który rozpoczął punktowanie od celnego rzutu zza linii 6,75. Gdynianie spokojnie punktowali swojego rywala, a na minutę przed końcem trzeciej kwarty, gdy z półdystansu trafił Mike Wilks, było już 78:58.
Na decydującą część meczu drużyny wychodziły przy stanie 81:60 dla Asseco Prokomu, gdyż w ostatniej akcji trzeciej kwarty zza łuku ponownie trafił Widenow. To był przysłowiowy gwóźdź do trumny rywali, którzy pomimo ambitnej gry nie mogli wiele wskórać w Trójmieście przegrywając ostatecznie cały mecz różnicą 28 punktów. Z dziennikarskiego obowiązku dodać należy, że setny punkt na minutę przed końcem zdobył dobrze grający w tym meczu Courtney Eldridge.
Mistrzowie Polski rozegrali bardzo dobre spotkanie, ale trzeba jasno powiedzieć, że rywal poprzeczki wysoko zawiesić nie zdołał. Najskuteczniejszym zawodnikiem meczu był Bułgar Filip Widenow, który uzbierał 22 punkty, wykorzystując m.in. 6 z 8 oddanych rzutów za trzy punkty.
Rzuty zza linii 6,75 były jedną z głównych broni gdynian w tym meczu. Podopieczni trenera Pacesasa wykorzystali 9 z 15 oddanych rzutów. Jedynym mankamentem były straty, bo było ich aż 20. Co prawda gracze z Gdyni szukali nieraz bardzo trudnych zagrań, ale po niektórych błędach trenerowi Asseco Prokomu nie pozostawało nic innego, jak tylko złapać się za głowę.
Po tej wygranej Asseco Prokom Gdynia pozostaje w walce o awans do Final Four Zjednoczonej Ligi VTB. Już w styczniu mistrzów Polski czeka arcyważny pojedynek w tych rozgrywkach, kiedy to zmierzą się z ekipą Azovmashu Mariupol.
103:75
(24:16, 31:25, 26:19, 22:15)
Asseco Prokom: Filip Widenow 22, Ronnie Burrell 14, Daniel Ewing 13, Robert Witka 10, Mike Wilks 9, Adam Łapeta 9, Ratko Varda 8, Courtney Eldridge 6, Adam Hrycaniuk 5, J.R. Giddens 4, Mateusz Kostrzewski 3, Piotr Szczotka 0
VEF: Sandis Valters 19, Kristaps Janicenoks 14, Artsiom Parakhouskis 13, Kaspars Berzins 11, Derek Williams 8, Dairis Bertans 5, Andrejs Selakovs 5, Martins Laksa 0, Gheyne Gadson 0