Krakowianki do spotkania z leszczyńską Super Pol Tęczą przystępowały w roli zdecydowanych faworytek. Od początku podopieczne Jose Ignacio Hernandeza zdołały narzucić swój styl gry, a w trzeciej kwarcie prowadziły już nawet różnicą 14 punktów. Gdy na ostatnią część spotkania Biała Gwiazda wychodziła prowadząc 55:44 wydawało się, że gospodynie spokojnie dowiozą sukces do końca meczu. Leszczynianki nie zamierzały się jednak poddać, a gospodynie zaczęły popełniać proste błędy. To spowodowało, że w Krakowie zrobiło się interesująco.
- W czwartej kwarcie popełniłyśmy zdecydowanie za dużo prostych strat, które rywal wykorzystał i trafił kilka rzutów trzypunktowych. To wszystko spowodowało, że straciłyśmy całą naszą przewagę i zrobiło się nerwowo - powiedziała po meczu Paulina Pawlak, rozgrywająca Wisły Can Pack.
W czwartej kwarcie po znakomitej pogoni przyjezdnych, w pewnym momencie było już tylko 71:70 dla Białej Gwiazdy. Wtedy jednak próbę nerwów na linii rzutów wolnych wytrzymała Pawlak, która dwukrotnie trafiła i ustaliła wynik końcowy. Według rozgrywającej krakowskiego zespołu nie tylko straty zadecydowały o tym, że było nerwowo. Innym faktem była gorsza defensywa.
- Dawno nie było już takiego meczu, w którym straciłyśmy tak dużo punktów na własnym parkiecie - ocenia Pawlak. - Myślę zatem, że nasza obrona nie była w tym meczu tak dobra, jak zawsze.
Krakowianki do pojedynku tego przystąpiły bez Erin Phillips, która już opuściła Kraków na przerwę świąteczno-noworoczną. To jednak nie zmieniało faktu, że to Wisła Can Pack była zdecydowanym faworytem tego meczu. Na całe szczęście gospodyń w nerwowej końcówce zdołały one wytrzymać próbę nerwów i wywalczyć trzynastą wygraną w Ford Germaz Ekstraklasie.
- Zdawałyśmy sobie doskonale sprawę, że takie przedświąteczne mecze nie są łatwe i cieszę się bardzo, że udało nam się wygrać. Mogę też jasno powiedzieć, że nie zlekceważyłyśmy zespołu z Leszna, a przez większą część meczu kontrolowałyśmy jego przebieg - zakończyła Pawlak.
Do ligowej rywalizacji Wisła Can Pack Kraków powróci dopiero w nowym roku. 8 stycznia krakowianki we własnej hali rywalizować będą z brzeską Odrą. Wtedy z drużyną będzie już amerykańska skrzydłowa Nicole Powell, co będzie niewątpliwie ogromnym wzmocnieniem Białej Gwiazdy.