- Wydaje mi się, że druga połowa wyglądała lepiej niż pierwsza. Trochę przespaliśmy początek i w drugiej części spotkania musieliśmy gonić rywala. Udanie go dogoniliśmy, ale w końcówce doszło do kilku strat. Mieliśmy mało szczęścia i niestety nie udało się wygrać - powiedział po środowym meczu z Polpharmą Maciej Raczyński.
Po pierwszej, bardzo nieudanej połowie, w szatni Zastalu było podobno dość gorąco. - Odbyła się poważna rozmowa, jak to między mężczyznami. Wiadomo, nie możemy grać tak, jak w pierwszej połowie. Mimo że był to ostatni mecz przed świętami, musimy być skoncentrowani do samego końca - podkreślił rzucający zielonogórskiego klubu.
Czy to perspektywa zbliżających się świąt podziałała na gospodarzy środowego meczu tak dekoncentrująco? - Wiadomo, że każdy myśli o świętach, ale to jest nasza praca. Zaangażowanie musi być nawet gdybyśmy grali 23 grudnia wieczorem. Trzeba wyciągnąć z tego wnioski. Trener miał pretensje głównie o zaangażowanie w pierwszej połowie. Nie byliśmy może tak agresywni, jak zawsze. Rozmowa poskutkowała jednak tym, że w drugiej połowie zagraliśmy już lepiej. W końcówce nie udało się dowieźć tego zwycięstwa i skończyło się tak, jak się skończyło - stwierdził 26-letni koszykarz.
Jak Raczyński oceniłby pierwszą część sezonu w wykonaniu swojego zespołu? - Myślę, że pierwszą rundę mogę ocenić pozytywnie. Uważam, że sześć zwycięstw, które odnieśliśmy, stawia nas w dobrej pozycji przed rundą rewanżową. Wiadomo, że nie będzie łatwo, bo mamy więcej meczów na wyjeździe i to z ciężkimi rywalami. Musimy walczyć w spotkaniach u siebie, wygrywać zwłaszcza w Zielonej Górze i powinno być dobrze. W sezonie nie jest tak, że cały czas gra się na tym samym poziomie. Ma się zarówno lepsze, jak i gorsze dni. Kiedy przychodzą te gorsze, trzeba myśleć pozytywnie i walczyć dalej - zakończył wychowanek Anwilu Włocławek.