Szlagier w Zgorzelcu na początek roku - zapowiedź meczu PGE Turów Zgorzelec - Energa Czarni Słupsk

Do bardzo ciekawego spotkania dojdzie w niedzielę w Zgorzelcu. W spotkaniu 12. kolejki Tauron Basket Ligi PGE Turów od godz. 18 podejmie lidera rozgrywek Energę Czarnych Słupsk.

Konfrontacja w Zgorzelcu zapowiada się niezwykle interesująco. Byłoby tak nawet w wypadku gdyby słupszczanie nie prowadzili w tabeli, w sezonie nie przegrali dotychczas tylko jednego meczu, a PGE Turów w dramatycznych okolicznościach nie uległ ostatnio po dogrywce Treflowi Sopot. - Szkoda tego meczu, bo mogliśmy go wygrać i w zupełnie innych nastrojach spędzić święta - powiedział kapitan drużyny PGE Turowa Konrad Wysocki.

Spotkania obu zespołów od lat są bardzo emocjonujące i wynik konfrontacji jest trudny do przewidzenia. Wystarczy przypomnieć, że słupszczanom w sezonie zasadniczym w ostatnich latach udało się wygrać w Zgorzelcu trzy razy.

Emocji w rywalizacji obu drużyn nie brakowało zwłaszcza w sezonie 2008/09 kiedy zgorzelczanie świętowali zdobycie ostatniego wicemistrzostwa kraju. W półfinale PGE Turów wygrał z drużyną ze Słupska 4:2, ale na sukces musiał się sporo napracować. - Nie wiem czego nam wówczas zabrakło. Może trochę doświadczenia, na pewno nie ambicji. Teraz mamy szansę kolejny raz powalczyć o medal i będziemy chcieli ją wykorzystać - powiedział Paweł Leończyk, który po pamiętnym sezonie w Słupsku trafił do Zgorzelca. Skrzydłowy w klubie z nadgranicznego miasta grał jednak niewiele i w trakcie sezonu został wypożyczony do klubu ze Słupska, który po minionym sezonie podpisał z nim nowy kontrakt.

Obok Leończyka w barwach drużyny ze Słupska występuje dwóch innych graczy, którzy w przeszłości związani byli z PGE Turowem. Mowa o Wojciechu Szawarskim i wychowanku klubu ze Zgorzelca Krzysztofie Roszyku. Wyżej wymieniona trójka graczy stanowi ważne ogniwa w drużynie trenera Dainiusa Adomaitisa i w Zgorzelcu z pewnością będzie chciała pokazać się z jak najlepszej strony. Zgorzelczanie w rywalizacji z Energą Czarnymi nie mogą też zapominać o Zbigniewie Białku, który w Słupsku drużynie trenera Jacka Winnickiego rzucił 19 punktów, miał siedem zbiórek i cztery asysty. Wymienionych graczy wspierać będą groźny z dystansu Mantas Cesnauskis oraz Jerel Blassingame, który w dotychczasowych meczach notował średnio ponad 6 asyst. Amerykaninowi w osiągnięciach niewiele ustępuje Torey Thomas. Rozgrywającemu PGE Turowa z pewnością będzie zależało na dobrym występie. W ostatnim przegranym przez zgorzelczan meczu z Treflem Amerykanin dwukrotnie był w posiadaniu piłki, ale mimo tego nie zdołał zdobyć punktów ani też otworzyć żadnemu z partnerów drogi do kosza. Na swoją szansę liczy też Ivan Koljević, który ostatnio w zespole trenera Jacka Winnickiego gra niewiele. Czarnogórzec zdążył już udowodnić, że jeśli czuje się dobrze i pewnie, to może wygrać mecz w pojedynkę.

- Trenujemy ciężko jak przed każdym innym meczem. To że gramy z liderem nie wywołuje u nas dodatkowych emocji. Czarni dobrze grają jako drużyna, dobrze dzieli się piłką i ma 3-4 graczy, którzy potrafią rzucić z dystansu. Zdajemy sobie sprawę co musimy zrobić aby mieć szansę na zwycięstwo. Jesteśmy skoncentrowani i mam nadzieję, że wszyscy w trakcie meczu będziemy po tej samej stronie. Tylko dzięki grze z maksymalnym zaangażowaniem będziemy mieli największe szanse aby pozytywnie wypaść w meczu z Energą Czarnymi. Po przerwie, która była tylko posmakiem Bożego Narodzenia, czujemy głód gry. Dla mnie szczerze dni wolne zrobiły więcej przykrości niż radości. Człowiek cieszył się w gronie bliskich i nagle musiał wracać. Swoje zrobiła też pogoda, bowiem z uwagi na złe warunki trzeba było szybciej wyjechać do Zgorzelca - powiedział skrzydłowy PGE Turowa Robert Tomaszek.

Spotkanie PGE Turowa z Energą rozpocznie się o godz. 18.

Źródło artykułu: