Niepewna przyszłość Bena Gordona

Już za 10 dni w nowojorskiej Madison Square Garden rozpocznie się tegoroczny nabór do najlepszej koszykarskiej ligi świata. Z pierwszym numerem wybierać będą Chicago Bulls i jeśli zdecydują się na Derricka Rose’a, to z klubem pożegna się najprawdopodobniej jeden z zawodników obwodowych. Wszystko wskazuje na to, że graczem tym będzie Ben Gordon.

W tym artykule dowiesz się o:

Mimo wszystko, Ben Gordon nie jest zbyt mocno zmartwiony tym faktem, bowiem jak twierdzi w NBA wszystko jest możliwe. - Szczerze mówiąc, to w NBA możliwy jest każdy scenariusz. Czy granie w Nowym Jorku byłoby interesujące? Myślę, że kiedy zapytałbyś każdego dzieciaka, czy chciałby grać w swoim rodzinnym mieście, to każdy odpowiedziałby tak samo. To przecież twoje rodzinne strony - przyznaje Gordon, który wychował się w Nowym Jorku. W drużynie prowadzonej przez Mike’a D’Antoniego szykują się w najbliższe lato duże zmiany. Do drużyny sprowadzony ma być dobry strzelec, dlatego coraz częściej zaczynają pojawiać się nowe nazwiska na rynku. Kilka dni temu spekulowano o Michaelu Reddzie z Milwaukee Bucks a dzisiaj o Benu Gordonie.

Na chwilę obecną jednak urodzony w Londynie Gordon jest wciąż zawodnikiem Byków. Niedawno zakończony sezon nie był jednak zbytnio udany dla 25-letniego strzelca. W 72 spotkaniach notował średnio 18,6 punktów i 3,1 zbiórek, lecz po raz kolejny nie spisał się jako lider zespołu. Ewentualny transfer Gordona do innego klubu byłby znaczącym wydarzeniem, lecz czy do tego dojdzie, dowiemy się dopiero po drafcie. - Obecnie wciąż jestem chicagowskim Bykiem, Kocham grać dla tej drużyny, ale nie wiem co się wydarzy podczas całego tego zamieszania z draftem. Wiele szalonych rzeczy może się wydarzyć - kończy tajemniczo Gordon.

Komentarze (0)