Kibice w Krakowie mieli tego wieczoru wszystko. Był debiut, był powrót po kontuzji i był wreszcie powrót do rywalizacji w hali przy ulicy Reymonta. Również najważniejsze, czyli wygrana, pozostała w Krakowie. - Po przerwie świąteczno-noworocznej zawodniczki wyglądały znakomicie na treningach, a to przełożyło się na mecz - powiedział Jose Ignacio Hernandez, szkoleniowiec Wisły Can Pack.
Pod Wawelem zabrakło jedynie emocji, bowiem już po 6 minutach gry Biała Gwiazda prowadziła 17:0. Niemoc rywalek w ofensywie przerwała dopiero wtedy Alicja Bednarek, która trafiła zza linii 6,75. To jednak nie mogło odmienić losów kwarty, którą gospodynie wygrały 31:8.
W 7 minucie meczu nastała długo wyczekiwana chwila, bowiem na parkiecie po raz pierwszy z Białą Gwiazdą na piersi pojawiła się Nicole Powell. Minutę później owacja była nie mniejsza, bowiem do gry po dwumiesięcznej przerwie powróciła Gunta Basko. Jako, ze wynik był bardzo korzystny, zadowolenia było kompletne.
Powell swoje pierwsze punkty zdobyła jeszcze w pierwszej kwarcie, ale to z czego słynie, pokazała dopiero w drugiej, kiedy to trzykrotnie trafiła zza łuku… na trzy oddane rzuty i duża jej zasługa w tym, że po pierwszej połowie jej nowa drużyna miała na swoim koncie aż o 27 punktów więcej od rywalek.
Po zmianie stron tempo gry gospodyń i skuteczność opadły, co starały się jak tylko mogły wykorzystać pruszkowianki. Trzecią kwartę ekipa Arkadiusza Konieckiego wygrała, ale tylko różnicą trzech punktów, a to oznaczało, że przewaga Białej Gwiazdy nadal była bezpieczna. W czwartej kwarcie nic się nie zmieniło, a podopieczne trenera Hernandeza wygrały ostatecznie 71:49.
Statystyki Powell z debiutu z pewnością zadowalają. 14 punktów (4/4 za 3!), 5 zbiórek i 3 asysty - tak prezentują się zestawienia statystyczne Amerykanki, zatem jak na pierwszy występ, z pewnością są powody do radości. Innym powodem do zadowolenia dla sztabu szkoleniowego Wisły Can Pack jest z pewnością skuteczność z linii rzutów wolnych, bowiem krakowianki wykorzystały 12 z 13 oddanych rzutów, a wiadomo, jak bywało jeszcze w 2010 roku.
W Krakowie obyło się zatem bez niespodzianki, a gospodynie pewnie znalazły się w półfinale Pucharu Polski.
Wisła Can Pack Kraków - PTS Lider Pruszków 71:49 (31:8, 21:17, 11:14, 8:10)
Wisła Can Pack: Ewelina Kobryn 20, Erin Phillips 15, Nicole Powell 14, Magdalena Leciejewska 7, Andja Jelavic 6, Paulina Pawlak 5, Katarzyna Gawor 2, Dorota Gburczyk-Sikora 2, Katarzyna Krężel 0, Gunta Basko 0, Maja Vucurovic 0, Agnieszka Śnieżek 0
Lider: Bernice Mosby 10, Mirela Pułtorak 9, Katarzyna Cymmer 7, Adrianne Ross 6, Aleksandra Chomać 4, Alicja Bednarek 3, Katarzyna Bednarczyk 2, Martyna Koc 2, Jereica Hughes 2, Magdalena Skorek 2, Paulina Antczak 2, Brittany Denson 0
Wcześniej awans do półfinałów zapewniły sobie następujące drużyny:
- Lotos Gdynia
- Energa Toruń
- CCC Polkowice