Sensacyjne zwycięstwo po dziwnym meczu - relacja z meczu Asseco Prokom 2 Gdynia - Politechnika Warszawska

Zwycięstwo z Politechniką Warszawską jeszcze niedawno było czymś nierealnym. O ile na własnym parkiecie stołeczni koszykarze są niepokonani, o tyle na wyjeździe radzą sobie gorzej. Gdynianie wzięliby w ciemno niedzielną wygraną, która jest wynikiem nie tyle ich dobrej postawy, ale słabszej gry Politechniki. Mimo wszystko - sensacyjny triumf Asseco Prokom 2 stał się faktem.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed rozpoczęciem spotkania murowanymi faworytami do zwycięstwa byli warszawianie. Jednak czasem parkiet weryfikuje przedmeczowe założenia. Niedziela w Gdyni miała stać pod znakiem walki Dawida z Goliatem, ale obie drużyny zamieniły się rolami.

Na początku premierowej odsłony meczu napędzali go stołeczni koszykarze, którzy oddawali rzuty, ale były one niecelne. Dopiero po 2 minutach do głosu doszli gospodarze (2:2). Kibice mogli obserwować festiwal braku skuteczności obu ekip, które rekompensowały to dużą ilością zbiórek. Nie dziwi więc, że wynik oscylował w okolicach remisu. Politechnika, a właściwie Kamil Pietras zaczął trafiać, dzięki czemu w pojedynkę dał swojej drużynie prowadzenie (4:2, 4:8). Przyjezdni rzucali celnie, natomiast gospodarze, mimo wielu prób, nie byli w stanie przełamać swojej niemocy. Ta kwarta zakończyła się wynikiem 10:15.

Druga część meczu rozpoczęła się od... niecelnych rzutów. Po minucie trafił Piotr Śmigielski, co rozpoczęło prawdziwą walkę na parkiecie (12:15). Ten sam zawodnik zniwelował różnicę punktową do zaledwie jednego "oczka" (16:17). Jednak zmobilizowało to przyjezdnych, którzy od razu odskoczyli (16:21). Po 5,5 minuty gry o czas był zmuszony poprosić Mladen Starcević, co nie przyniosło oczekiwanego skutku. Prowadzenie z początkowej fazy meczu odzyskał dla Asseco Prokom 2 Grzegorz Mordzak (24:23). Najwidoczniej podłamało to Akademików, którzy nagle przestali trafiać. Przed wyższym wynikiem uchroniły ich jedynie błędy gdynian w rozgrywaniu ataków i przede wszystkim ich wykańczaniu. Mimo to po pierwszej połowie prowadzili gospodarze (32:27).

Warszawianie po przerwie musieli zacząć trafiać, czemu dali doskonałe odzwierciedlenie już po 29 sekundach, dzięki dwójce Leszka Karwowskiego (32:29). Jednak lepiej radzili sobie gospodarze, którzy powiększali swoją przewagę. Po niespełna 2 minutach tej kwarty, przy stanie 38:29 o czas poprosił Mladen Starcević. Tym razem przyniósł od poprawę gry Politechniki. Najpierw w zakresie wizualnym, dopiero potem w celności (38:35). Przyjezdni naciskali na swoich rywali, dwukrotnie niwelując różnicę do jednego punktu (40:39, 45:44). Aż w końcu wyszli na prowadzenie, przez ostatnie 2 minuty Asseco nie potrafiło bowiem trafić. Wynik na 48:52 ustalił Mateusz Ponitka.

Gdy wydawało się, że Politechnika wróciła na właściwe tory i utrzyma prowadzenie do ostatniej sekundy, do walki ponownie zmobilizowali się ambitni gdynianie. Mimo że na pierwszy celny rzut trzeba było czekać aż 2 minuty, to rozgrywanie akcji było atutem gospodarzy (49:52). Trójka Grzegorza Mordzaka zniwelowała straty do zaledwie jednego punktu (51:52). Stołeczni koszykarze nie mogli przełamać złej passy pod koszem, z czym najmniejszego problemu nie mieli gospodarze. Dwójka Pawła Bacha dała im ponowne prowadzenie (55:54). Walka toczyła się rzut za rzut. Na minutę przed syrena końcową na tablicy wyników widniał rezultat 62:61. Jednak końcówka należała do gospodarzy, którzy zwyciężyli 70:64.

Asseco Prokom 2 Gdynia - AZS Politechnika Warszawska

70:64 (10:15, 22:12, 16:25, 22:12)

Asseco Prokom 2: Grzegorz Mordzak 20, Piotr Śmigielski 16, Tomasz Wojdyła 11 (18 zb), Piotr Konsek 8, Marcin Malczyk 6, Krzysztof Krajniewski 5, Paweł Bach 2, Piotr Wojdyr 2, Jędrzej Jankowiak 0.

Politechnika: Kamil Pietras 14, Łukasz Wilczek 12, Michał Nowakowski 10, Mateusz Ponitka 8, Leszek Karwowski 6, Piotr Pamuła 5, Jarosław Mokros 5, Patryk Pełka 2, Marek Popiołek 2, Marcin Kolowca 0.

Źródło artykułu: